"Zwariować można" wykorzystuje mechanizmy farsy w ich najbardziej tradycyjnej postaci - w starym stylu, jak przyznaje jej autor, Michał Rosiński, absolwent PWSFTViT, aktor w teatrach śląskich (w dorobku blisko 150 ról w klasyce dramatu), reżyser i komediopisarz, wieloletni dyrektor Teatru "Horzycy" w Toruniu. Tekst powstał dwie dekady temu, więc w "Małym" konieczne były pewne korekty przybliżające realia naszym czasom. Miejsce akcji przeniesiono zaś do typowego mieszkania na łódzkim Widzewie.
Z wielkim pluszakiem pod pachą pojawia się w nim Jacek Sowiński (Witold Łuczyński), starszy aspirant krakowskiej policji. Przyjechał zjednać sobie przychylność 17-letniego Jacka (Piotr Gawron-Jedlikowski, absolwent łódzkiej "filmówki"), w którego matce, Krystynie (Małgorzata Lipka) zakochany jest po uszy. Nim Krystyna wróci do domu, aspirant w amorach podejmie próbę zdobycia przychylności krewkiej i nieco zwariowanej babci Jacka, Zofii Bałeckiej (Teresa Makarska) i wykaraskania się z sieci zarzucanych przez bezpruderyjną sąsiadkę Emilią Kottową (Loretta Cichowicz), poszukującej męża dla córki.
Nim to wszystko się wydarzy, Jacek i Jacek będą musieli się spotkać. I właśnie pierwsze sceny, w których chłopiec dowiaduje się o planach żonkosia, wymagają powtórnej reżyserskiej interwencji Mariusza Pilawskiego (pojawia się on też na scenie w roli trzeciego Jacka, prawdziwego ojca Jacka juniora).
Relacje między dwoma Jackami są nakreślone nie dość jasno, młodszy wydaje się starszemu niechętny, przez co dziwne wydaje się późniejsze branie jego strony. Kolejne sceny toczą się już gładko i z farsowym impetem. Dzięki podawanym na zasadzie głuchego telefonu informacjom, zdarzenia zapętlają się, a drzwi (jak to w farsie) trzaskają.
Stanowiąc filar repertuarów w teatrach komercyjnych farsy są o tyle od komedii łatwiejsze, że widz nie musi śledzić złożonych postaci, pieczołowicie budowanych przez aktora - bo takich nie ma. Postać to konglomerat kilku zaledwie cech, które napędzają akcję. W punkt trafia swą grą Teresa Makarska. Sceny z jej udziałem należą do najzabawniejszych. Puenty mają ostrość i dobry rytm, a dialogi skrzą dowcipem, opartym głównie na docinkach i autoironii, choć Makarska przydaje im wiele dobrotliwości.
Pewna w tym zasługa partnerujących jej Łuczyńskiego i Gawrona-Jedlikowskiego. Ten ostatni, czy to z winy prowadzenia roli przez reżysera, czy wyniesionej z "filmówki" edukacji, ma jednak pewne problemy z wyczuciem konwencji i z trudnem nagina się do roli 17-latka. Złóżmy to na karby tremy na profesjonalnej scenie. Oklaski zasłużone zbiera zaś Loretta Cichowicz. Jej Kottowa to arystokracja wśród plotkujących sąsiadek.
"Zwariować można", siedemnasta już (!) premiera Teatru Małego, wstrzelić się może w niszę bezpretensjonalnie podawanych fars. Okazuje się, że nie trzeba czekać na teatr z Warszawy ze znanymi nazwiskami na afiszu, z których część nie zawsze przyjeżdża.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?