Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Recepta na miiliony" Bolesława Lesmana [RECENZJA KSIĄŻKI]

Dariusz Pawłowski
Dariusz Pawłowski
Dawny pałacyk łódzkiego przemysłowca Oskara Kona, przy ul. Targowej 61/63, jest obecnie siedzibą Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej w Łodzi.
Dawny pałacyk łódzkiego przemysłowca Oskara Kona, przy ul. Targowej 61/63, jest obecnie siedzibą Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej w Łodzi. Grzegorz Gałasiński
Książka „Recepta na miliony” o tajemnicy fortuny Oskara Kona.

Gdy już nam się wydaje, że o łódzkich fabrykantach i ich działaniach wiemy wszystko, ukazuje się książka, która zwraca uwagę na sprawy dotychczas pomijane lub słabo wyartykułowane. Przyjemność odkrywania mniej znanych faktów jest wyjątkowa, gdy publikacja je prezentująca ma także atrakcyjną formę.

**Zobacz też:

„Sekrety Łodzi”: Miasto utalentowanych kobiet i ekstrawaganckich mężczyzn

**

Tak się stało w przypadku książki „Recepta na miliony”, zaproponowanej przez łódzkie Wydawnictwo Kusiński. To obszerna monografia Oskara Kona, najbogatszego z lodzermenschów. Autor, Bolesław Lesman, kreśli portret człowieka, które z iście amerykańskimi rozmachem, dynamiką i odwagą budował swój kapitał, nie zważając na przeciwności i opinie innych. Wzbudzał zatem zarazem podziw, jak i wstręt oraz nienawiść. Lesman nie pisze laurki, „wywleka” na wierzch również to, co opowiadając o historii Łodzi często staramy się ukryć. Pokazuje, iż rozkwit miasta, z którego jesteśmy dumni, miał również swoją ciemną stronę, wiązał się z bezwzględnością i rozpaczą. Kreśli subiektywny portret największych rodzin fabrykanckich oraz oddaje moment mentalnego i duchowego przeistaczania się trzech pokoleń ludzi interesu, którzy wraz ze wzrastającym miastem z drobnych ciułaczy i „ludzi z pomysłem” stali się wielkimi graczami stawiającymi warunki nawet rządowi dopiero co odrodzonego kraju. Lesman nie poddaje się sympatiom i antypatiom, ale wyraziście opisuje to, za co budowniczych potęgi miasta można było lubić, a za co nie cierpieć. I jak łatwo „klasa posiadaczy” ulegała deprawacji i pogardzie wobec „małych”. Zadziwiająco to okazuje się bliskie współczesności...

**Czytaj:

„Łódź, która nie powstała” - książka o planach i marzeniach [Recenzja]

**

Specjalizujące się w książkach o Łodzi Wydawnictwo Kusiński wznawia „Receptę na miliony” dokładnie po pół wieku, przypominając szczególne losy publikacji i jej autora. Książka jeszcze się nie ukazała, a już pojawiła się inna, która według Lesmana była plagiatem, niweczącym jego kilkunastoletnią pracę. W 1968 roku dziennikarz stracił pracę i został zmuszony do emigracji.

Zobacz:Książka: Kiedy Pies i Prorok byli liderami hipisów

Po latach ta efektownie napisana książka ukazuje się w znakomitej oprawie, wzbogacona o liczne ilustracje, w doskonałej szacie graficznej. I, jak się okazuje, nic nie straciła na swojej świeżości. To wciąż opowieść o Łodzi mniej afirmowanej. Ale przecież tym bardziej prawdziwej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki