Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Reforma oświaty. Ostatni moment dla nauczycieli na znalezienie pracy

Maciej Kałach
Maciej Kałach
archiwum Polska Press
Sierpień to ostatni miesiąc, za który nauczyciele, tracący pracę z końcem wakacji, dostają pensję ze swojej dotychczasowej szkoły.

Jeśli zwalniani w oświacie nie znajdą sobie nowej placówki lub innego zajęcia, we wrześniu przejdą na zasiłek - a uprawnieni - na życie z odpraw (w wysokości odpowiadającej od jednej do sześciu pensji dla najbardziej doświadczonych).

Tylko w stolicy regionu, według czerwcowych danych Związku Nauczycielstwa Polskiego, potwierdzonych w lipcu przez łódzkich samorządowców, pracę w dotychczasowej szkole traci właśnie 90 nauczycieli, posiadających umowę na czas nieokreślony. Ponadto ZNP donosi o kolejnych 200 - z umowami na czas określony.

Zobacz też:ZNP o zwolnieniach nauczycieli

Jak radzą sobie zwalniani? „Wędrowcy” i „nieczynni”

Bogusław Olejniczak, dyrektor Gimnazjum nr 1 w Łodzi, w związku z początkiem wygaszania tego typu szkół - za sprawą wdrażania rządowej reformy oświaty - musiał w maju zapowiedzieć rozstanie z 4 osobami z kadry pedagogicznej.

- Nauczyciel wychowania fizycznego, któremu skończyła się umowa na czas określony, prawdopodobnie wciąż szuka nowej pracy - opowiada Bogusław Olejniczak.

Pozostałe przypadki dotyczyły osób z umową na czas nieokreślony. Pedagog, któremu dyrektor musiał zaproponować zmniejszenie dotychczasowego etatu, postanowił skorzystać z uprawnień emerytalnych. Nauczyciel języka francuskiego przeszedł w stan nieczynny (w różnych przypadkach taki stan może trwać od 2 do 6 miesięcy: „nieczynny” dostaje wtedy wynagrodzenie i czeka w tym okresie, czy samorząd znajdzie dla niego pracę w innej szkole - jeśli propozycji nie ma, trafia na bezrobocie.

Anglistka, w miejsce całego etatu w gimnazjum, znalazła 8 godzin w jednej z podstawówek. - Z tego co wiem, nie zdecyduje się na uzupełnianie godzin i jeżdżenie do innej szkoły. To mama dwójki dzieci - kończy dyrektor „Jedynki”.

Czytaj też:Likwidacja gimnazjów. Co z nauczycielami?

Bogusław Olejniczak odnosi się w ten sposób do problemu tzw. obwoźnych nauczycieli, sygnalizowanego także przez ZNP. Owszem, w poszerzanych reformach o siódmą i ósmą klasę podstawówkach są oferty pracy, jednak, aby skompletować godziny do całego etatu - po zwolnieniu z dotychczasowego miejsca zatrudnienia, trzeba będzie „wędrować” między dwoma-trzema szkołami.

W maju działacze ZNP wyliczyli, że w bazie łódzkiego kuratorium, które gromadzi oferty pracy ze szkół regionu, na blisko tysiąc anonsów dominowały te na mniej niż pół etatu (ok. 80 proc. wszystkich).

Marek Ćwiek, prezes ZNP w Okręgu Łódzkim, jest pozbawiony wiary, że oferty z bazy kuratora uratują wszystkich zwalnianych z dotychczasowych miejsc zatrudnienia. Z drugiej strony, spodziewa się, że dane, które jego związek zgromadzi we wrześniu, będą mniej pesymistyczne niż wynikałoby to z majowych oraz czerwcowych szacunków (patrz ramka).

- Z naszych informacji wynika, np. że łódzkie szkoły ponadgimnazjalne potrzebują nauczycieli wychowania fizycznego, bo częściej wprowadzany jest tam podział na grupy - mówi Marek Ćwiek.

**Czytaj:

Reforma edukacji w Łodzi. Straż miejska może zatrudnić zwalnianych nauczycieli

**

W sierpniu spotkanie dla próbujących żyć bez szkoły

Co ma zrobić nauczyciel, który nie chce pozostać w samorządowej oświacie? Urząd Miasta Łodzi na 18 sierpnia wyznaczył termin spotkania ze zwalnianymi ze szkół, na którym mają pojawić się specjaliści z rynku pracy. Zainteresowani zostaną powiadomieni o spotkaniu imiennie - przez zaproszenia przesłane do ich dotychczasowych dyrektorów.

Spotkanie ma przebiegać w formie dialogu: urzędnicy oczekują, ze specjaliści wysłuchają pomysłów nauczycieli na ich przyszłość, podpowiedzą także własne. Jeszcze w lipcu, gdy data spotkania nie była jeszcze ustalona, Piotr Bors, dyrektor Biura Promocji Zatrudnienia w Urzędzie Miasta Łodzi, przekonywał, że nauczyciel może np. zainwestować we własną szkołę języków obcych - np. korzystając z dotacji rozdzielanych przez powiatowy urząd pracy.

Reforma czy demografia?
Nieustannie toczy się dyskusja, co jest przyczyną zwolnień z dotychczasowych miejsc pracy. ZNP w Łódzkiem przekonuje, że w dużej części jest winna rządowa reforma oświaty - bo nie da się przenieść do poszerzanych podstawówek wszystkich zwalnianych z wygaszanych gimnazjów. Warto jednak zwrócić uwagę na opublikowany 31 lipca raport Urzędu Statystycznego w Łodzi. Według tego opracowania, w całym województwie w roku szkolnym 2015/2016 było 289 tys. uczniów (podstawówek, gimnazjów i szkół ponadgimnazjalnych). W roku szkolnym 2016/2017 ta liczba spadła do 275 tys. uczniów. Największy ubytek, o 11 tys. uczniów, odnotowały podstawówki - bo m.in. cofnięto obowiązek szkolny dla 6-latków - ale łącznie 3 tys. uczniów zniknęło także w gimnazjów i szkół ponadgimnazjalnych.

O zwalnianych nauczycieli upomniał się Rzecznik Praw Obywatelskich. W opublikowanej 28 lipca przez RPO odpowiedzi na jego pytania do Ministerstwa Edukacji Narodowej resort twierdzi, że „zapotrzebowanie na etaty nauczycieli wzrośnie w roku szkolnym 2017/2018 o 3 tys. etatów, a w roku szkolnym 2018/2019 o kolejne 3,2 tys. etatów”. Dlaczego? „Jest to prosta konsekwencja faktu, że odziały w szkołach podstawowych są mniej liczne niż oddziały gimnazjum, a (...) liczba dzieci w systemie edukacji pozostanie bez zmian”. Gdy w lutym szefowa MEN była w Łodzi, mówiła o 100 nowych etatach w mieście (połowa już po tych wakacjach).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki