Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Renata Przemyk: Muzyka jest zawsze ze mną [WYWIAD]

rozm. Dariusz Pawłowski
Renata Przemyk:  - Ile jest kobiety w kobiecie czy mężczyzny w mężczyźnie? Ważne jest ile jest człowieka w człowieku
Renata Przemyk: - Ile jest kobiety w kobiecie czy mężczyzny w mężczyźnie? Ważne jest ile jest człowieka w człowieku renataprzemyk.art.pl
Renata Przemyk, piosenkarka i kompozytorka, która 23 marca zaśpiewa w Filharmonii Łódzkiej.

To niemożliwe, że aż 25 lat jest już Pani na scenie. Jest Pani na to zbyt młoda. Także muzycznie, bo ciągle jest Pani po młodzieńczemu "wbrew". To kwestia natury czy ma Pani metody, by pielęgnować w sobie świeżość spojrzenia i niezgodę na łatwe wybory?
Jest pewien rodzaj naiwnego patrzenia na świat, ciekawości tego co nowe i wiecznej ochoty na eksperymentowanie jaką mają dzieci. I artyści. Można być artystą w każdej dziedzinie. To chyba wrodzone. Jeśli coś rodzi się z pasji, zachwytu i ciekawości to nie zwraca się uwagi na upływający czas. Ja kocham to co robię i mam to szczęście, że pasja przerodziła się w sposób na życie i pracując jednocześnie dobrze się bawię. Zawsze jest coś nowego do zrobienia a wybory podpowiada intuicja. Najważniejsze jest bycie w zgodzie z sobą.

Co przez ten czas było dla Pani najbardziej budujące, a co najbardziej rozczarowujące?
Wspaniałe jest to, że marzenia się spełniają i wiara czyni cuda. Jestem tego żywym przykładem. Przez długi czas muzyka była dla mnie jedynie pasją, ale w momencie kiedy spełniło się marzenie o studiach, zaczęłam wierzyć, że te inne też mają szansę. I udało się połączyć pasję z pracą. Spotkałam wielu ludzi, którzy pomogli mi w siebie uwierzyć, przy którym rozwijałam się i uczyłam. Spotkałam też takich, których podejście do muzyki było czysto komercyjne i wszystko przeliczali na zysk. Ale tak jest chyba we wszystkich branżach. Wszystkie trudności, długie podróże i zmęczenie wynagradzają wzruszeni słuchacze, dla których te piosenki są ważne.

25 lat i dziesięć płyt - jak dla mnie za mało, chciałoby się więcej. Jak Pani to ocenia, czy czuje Pani niedosyt?
To były pracowite lata. Poza tym co wyszło na płytach jest jeszcze teatr, muzyka do spektakli, setki koncertów w dużym i małym składzie, współpraca z innymi artystami. I mnóstwo kolejnych pomysłów. Żyję przyszłością i tym co jeszcze mogę zrobić. Poza serią koncertów jubileuszowych chwytam każdą chwilę, żeby dokończyć zupełnie nową płytę.

Od lat stanowi Pani trwały duet autorski z Panią Anną Saraniecką. Rozumiem atuty takiej współpracy, ale czy nie jest tak, że coraz trudniej jest Paniom wzajemnie się artystycznie zaskoczyć?
Anna Saraniecka jest niezwykłą poetką i artystyczną duszą. Praca z nią zawsze była szalenie inspirująca. Mamy podobne poczucie humoru i spojrzenie na wiele spraw co ułatwia porozumienie. Jej poetycki sposób przedstawiania spraw najprostszych i cyzelowanie szczegółów zawsze mnie zachwycał i wzruszał. Lubię śpiewać jej teksty, bo łatwo się w nich odnajduję. Zawsze były pisane specjalnie dla mnie i zazwyczaj o mnie. No i od wielu lat do mojej muzyki. Długo nie miałam potrzeby pisania, ale kiełkowały we mnie własne formy i na najnowszej płycie będzie je można zobaczyć. Anka jest dla mnie wzorem tekściarza i wiele się od niej nauczyłam.

Imponująca jest konstrukcja Pani piosenek, w których zawsze jest coś do odkrycia. Ile w nich jest spontanicznej twórczości i nagłych błysków, a ile precyzyjnego rachowania i pracy?
Wyłącznie spontaniczna twórczość i nagłe błyski! Działam pod wpływem impulsu i intuicji. Nie można wymusić na wenie dobrych pomysłów, to musi przyjść samo i nigdy nie wiadomo kiedy. Bardzo przydaje się doświadczenie, lepiej się wyczuwa co jest dobre, ale dobra melodia przetrwa próbę czasu i to jest najlepszy wyznacznik tego co się zrobiło. Trzeba sobie stworzyć odpowiednie warunki i to jest coś co można zrobić świadomie. "Święty spokój" zawsze jest moim sprzymierzeńcem. I możliwość zostawienia gdzieś na boku codziennych problemów i skupienia się na sobie na chwilę.

Bardzo silnie kojarzy się Pani z Krakowem, nawet jako mieszkanka podkrakowskiej wsi. Czy miejsce zamieszkania determinuje w jakiś sposób twórczość?
Mam więcej tego "świętego spokoju". Żyję daleko od centrum i od warszawskiego pośpiechu. Wpadają ci nieprzypadkowi tylko i mogę żyć swoim rytmem. Nie ma hałasu z zewnątrz i ja nie przeszkadzam nikomu hałasując w studio. Mam czyste powietrze i duży ogród. No i Kraków na wyciągnięcie ręki.

Dużo Pani czasu poświęca na pracę?
Trudno to przeliczyć. Wiele z tego co robię nie nazwałabym pracą. To, że teraz rozmawiamy też w jakimś sensie nią jest. Nie jestem, niestety, zbyt dobrze zorganizowana i systematyczna. Korzystam raczej z chwili, wolnego czasu trochę ukradzionego domowi i rodzinie. Koncerty są ściśle zaplanowane i tu wszystko musi być wykonane na czas, żeby koncert się udał. Są też próby i przygotowania w domu. Najgorzej jest z tym co nie ma wyznaczonego ścisłego terminu. No i praca w domu to też praca. Wygląda na to, że dużo pracuję, ale nie narzekam, lubię to.

Zawsze była Pani trochę obok tego, co się działo w rzeczywistości kreowanej przez polski show biznes. Czy taka postawa, oprócz niewątpliwych zalet, przysporzyła też Pani jakieś trudności?
Zawsze śpiewałam i pisałam muzykę, która mi się podobała i nie wyobrażałam sobie robienia w tej kwestii czegoś wbrew sobie. Słuchacze zawsze wyczuwają prawdę, a ja potrzebuję w odbiorcy partnera, poważnego traktowania. Nie jestem rzemieślnikiem, nie wykonam dobrze każdego zlecenia, robię tylko to co mi w duszy gra i przyjmuję te propozycje, w których czuję pokrewieństwo ideologiczne i artystyczne. Jestem wiecznym dzieckiem oddającym się bez reszty. Moje piosenki zyskiwały popularność raz w szerszych kręgach, raz w mniejszych, Zdobywały pierwsze miejsca list przebojów albo miały fanów wśród mniejszej grupy koneserów mniej łatwych wzruszeń. Dla mnie najważniejsze było, że to jest za każdym razem efekt połączenia mojej pasji, pracy oddanych ludzi i wiary w wartość i sens według mojej miary i wrażliwości.

Tematami podejmowanymi w piosenkach, jak się okazało, wyprzedzała Pani czas, choćby zastanawiając się nad poszukiwaniem tożsamości czy zagadkami płci. Czy dzisiejsze awantury wobec podobnych spraw Panią irytują czy też tym bardziej się Pani od nich dystansuje?
To nie są nowe tematy, od wielu lat ludzie zajmują się badaniem ludzkiej psychiki pod różnym kątem, badaniem mózgu i wartością moralności i etyki. Zagadka płci jest tak stara jak gatunek ludzki. Ile jest kobiety w kobiecie czy mężczyzny w mężczyźnie? Ważne jest, żeby nie traktować tego jako broń przeciwko komuś i nie wykorzystywać do dominacji nad drugim człowiekiem. Ważne jest ile jest człowieka w człowieku. Zawsze leżała mi na sercu tolerancja wobec każdego człowieka bez względu na jego inność, na którą nie ma wpływu, a która zazwyczaj nie stanowi żadnego problemu we wzajemnym współistnieniu. O tym była płyta "Blizna". Ważne jest też żeby zastane stereotypowe podziały ról społecznych nie przeszkadzały ludziom w rodzinie i otoczeniu pomagać sobie wzajemnie według umiejętności i siły, z miłością i szacunkiem. Wrażliwość i empatia nie jest zarezerwowana dla żadnej z płci. O tym też jest "Hormon", ale i w "Unikacie" jest dużo uwrażliwienia na siebie wzajemnie. Szkoda, że z tak ważnych kwestii robi się awanturę rozbijając dyskusję o nadinterpretowane sformułowania, bo to odwraca uwagę od tego co ważne.

Teksty większości dzisiejszych popularnych piosenek są, delikatnie mówiąc, żenujące. Czy nie miewa Pani poczucia coraz większych kłopotów z przebiciem się z ważnymi słowami i po prostu dobrym warsztatowo tekstem?
Tu nie ma parytetów. Kiedyś Zaiks nie przyjmował pod ochronę utworów o wątpliwej wartości. Publiczność ma prawo wybierać czego słucha, żyjemy w demokratycznym kraju. Czas jest najlepszym sędzią. Wspominamy wielkich autorów jak Agnieszka Osiecka czy Jeremi Przybora i będziemy wspominać i doceniać, bo ich słowa mają wielką wartość. Trudno byłoby przekonywać media komercyjne do pełnienia roli misyjnej, kiedy potrzebują sprzedać swój produkt i trafić jak najszybciej do jak najszerszej rzeszy konsumentów. Ważna jest edukacyjna rola telewizji publicznej, no i szkół, i dostępność różnych form sztuki. Są festiwale sztuki, na których premiowane są przez profesjonalne jury te najlepsze ambitne dzieła i ich twórcy. Jeśli ktoś chce się z nimi zapoznać to ma taką możliwość. Zmuszanie kogoś mniej wymagającego do odbioru czegoś co go męczy jest niepotrzebne i wszystkich przyprawia o stres. Jest wszechobecny internet, w którym można znaleźć rzeczy świetne i te beznadziejne. I zaskakująco często doceniane są rzeczy mądre. Więc nie traćmy nadziei.

Ma Pani jeszcze jakieś niespełnione marzenie muzyczne?
Mam plany, mnóstwo pomysłów i wiarę w ich realizację.

Dziś wystąpi Pani w Sieradzu z Akustik Trio, a w marcu w Łodzi z koncertem z okazji XXV-lecia działalności artystycznej. Dwa różne programy a ta sama Renata Przemyk. Czy możemy się spodziewać niespodzianek?
Akustik Trio to projekt kameralny, który gramy już czwarty rok i ciągle się podoba. Powstała płyta z zapisem tego materiału. To spełnione marzenie o koncercie na pograniczu spektaklu, z opowieściami, różnymi instrumentami, na których gram również ja i wydobyciem spod grubej warstwy aranżacji czystych emocji pojedynczych dźwięków, szeptów, wzruszeń budowanych małymi formami przy akompaniamencie dwóch znakomitych muzyków zawodowych i jednej nadwrażliwej i zapalonej amatorki.

Miała Pani jakieś postanowienia na ten rok?
O, sporo, jak zwykle zresztą. Oprócz pracy, trasy jubileuszowej i dokończenia nowej płyty, do której napisałam większość tekstów, planowałam zadbać o formę i wrócić na jogę. To ostatnie już mi się udało. Planuję też znaleźć więcej czasu na podróże czysto prywatne. Udało nam się już w zeszłym roku odwiedzić kilka stolic europejskich i kontynuujemy poznawanie Polski. Ale gdzie bym nie była zawsze muzyka jest ze mną. To jak z młodością, to stan umysłu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki