Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Restauracje i siłownie pod presją policji. „To jest nękanie” – mówią przedsiębiorcy, którzy utrzymują czynne biznesy

Piotr Jach
Piotr Jach
Jedna z policyjnych kontroli w "Oliviarni".
Jedna z policyjnych kontroli w "Oliviarni". Oliviarnia
Nie mają lekkiego życia łódzcy restauratorzy, którzy na przekór rządowym zakazom otworzyli lokale dla gości. Od 10 kwietnia są nękani przez policyjne naloty. Funkcjonariusze legitymują i spisują klientów oraz odstraszają ich przed wejściem do lokali. Straszą właścicieli kontrolami z sanepidu, państwowej inspekcji pracy i straży pożarnej, mającymi uniemożliwić im stacjonarne funkcjonowanie.

Naloty w restauracjach

- Chcą zastraszyć nam gości, więc nękają nas swoimi wizytami. W czwartek byli u nas sześć razy. Rzeczowość tych kontroli jest żałosna. Funkcjonariusze nie byli w stanie wyartykułować co robią, z jakiego powodu i na jakiej podstawie prawnej. Byli też u nas nieumundurowani panowie, którzy podawali się za policję, a nie chcieli okazać dokumentów. Będę składał do policji skargę – zapowiada Patryk Kumosiński, właściciel „The Chef”. - Nie robię nic niezgodnego z prawem, bo nie ma zakazu działalności gospodarczej.  Nie robimy nic złego.

- U nas w środę policja byłą cztery razy. Od 10 kwietnia kontrole nasiliły się dramatycznie. Patrole policyjne są pod naszą restauracją po kilkakroć dziennie. Mamy przekonanie graniczące z pewnością, że lokal jest pod stała obserwacją tajniaków, bo dziwni ludzie zaczęli się tu kręcić. Gdy ich zagadnąć, natychmiast odchodzą – potwierdza Mateusz Raczyński, szef „Aloha Poke”.

Bliska załamania nerwowego jest Anna Kaźmierska, współwłaścicielka „Oliviarni”, którą policjanci nachodzą od tygodnia: spisywali klientów w lokalu, straszyli ich sankcjami, legitymowali tych, którzy chcieli wejść lub po prostu przechodzących koło bramy lokalu. Radiowozy blokowały wjazd na nieruchomość. Patrole kilka razy dziennie sprawdzają, co dzieje się w lokalu.

Naloty w klubach fitness

Jak informuje Jan Andrikopulos ze Strajku Przedsiębiorców wspierającego walczące o przetrwanie branże, również funkcjonujące siłownie znalazły się na policyjnym celowniku. W co najmniej dwóch klubach interweniowały grupy policjantów w kominiarkach i z bronią gładkolufową. Wypraszali ćwiczących. Pozostałe czynne siłownie szybko się po tym zamknęły. Rząd znów pozwolił na treningi zawodników związków sportowych, więc niektóre być może znów się otworzą np. dla posiadaczy licencji Polskiego Związku Przeciągania Liny… Jednak mają zamiar się z tym nie afiszować.

-Dlaczego policja nie liczy wiernych w kościołach, gdzie przychodzą tłumy?- mówi anonimowo jeden z właścicieli klubów fitness. - Są równi i równiejsi w tym kraju...

W obronie przedsiębiorców stanął łódzki poseł Krzysztof Piątkowski, który do komendantów miejskiej i wojewódzkiej komend policji wystosował apel o wstrzymanie tych policji. Interpelację w tej sprawie skierował też na ręce ministra spraw wewnętrznych i administracji.


emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki