Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rita Gorgonowa, Maria Zajdlowa, "wampirzyca" Woroniecka... Zbroczone krwią skandalistki przedwojnia

Jowita Łuczak
Piękna Rita Gorgonowa, najsłynniejsza przedwojenna polska zabójczyni. Czy naprawdę zamordowała Lusię Zarembiankę?
Piękna Rita Gorgonowa, najsłynniejsza przedwojenna polska zabójczyni. Czy naprawdę zamordowała Lusię Zarembiankę? Fot. NAC
Przedwojenne tabloidy w szukaniu sensacji w niczym nie ustępowały obecnym. Medialny prym w tematyce sercowych rozterek wiodły bestialskie sposoby pozbywania się kochanków.

"Kochanek oblany gęsim szmalcem" - krzyczała "Ilustrowana Republika", a na okładce "Tajnego Detektywa" rzucała się w oczy "Krwawa zemsta ks. Woronieckiej". Często prasa wydawała przy tym niesprawiedliwe werdykty, szkalując bezwstydnie zbrodniarzy bądź ich ofiary w celu wywołania jak największej sensacji i, co za tym idzie, zwiększenia nakładu. Królem tygodników publikujących kryminalno-sądowe reportaże był wydawany przez Mariana Dąbrowskiego "Tajny Detektyw", który to nieraz był posądzany o edukowanie przyszłych kryminalistów. Nie oszczędzał on bowiem czytelnikom dosadnie żywych opisów i detali krwawych poczynań morderców.

Warto tutaj wspomnieć o przypadku Marii i Jana Maliszów, krakowskim małżeństwie, które jesienią 1936 roku było sądzone za dopuszczenie się potrójnego zabójstwa, którego ofiarami było starsze małżeństwo Susskindów oraz listonosz Walenty Przebinda. W trakcie rozprawy obydwoje wyznali, że pomysł napadu nasunął się im dzięki lekturze artykułu opublikowanego w "Tajnym Detektywie", dotyczącego zbrodni dokonanej na toruńskim listonoszu. Zbrodnia ta z całą pewnością należała do jednej z najokrutniejszych, jakich dokonano przed wojną. Głównym problemem w śledztwie okazały się tutaj niezgodne zeznania pary. Głębokie uczucia posunęły parę do wzajemnej próby wzięcia całej winy na jednego małżonka celem uniewinnienia drugiego.

Maria konsekwentnie broniła Jana i prosiła o litość dla niego, utrzymując do końca procesu, że to ona zaplanowała napad i zamordowała bestialsko Susskindów. Na otwartej dla widzów sali sądowej musiało nieraz dochodzić do poruszenia, gdy Jan w odpowiedzi na jej słowa płakał, zarzucając żonie kłamstwo. "Żona kocha mnie do szaleństwa. Ja mordowałem. Darujcie jej. O nic więcej nie proszę" - deklamował, nie ukrywając łez. Jednak ani łzy, ani miłość oskarżonych nie zmieniły wyroku. Jan zawisnął jeszcze tego samego dnia, Marię zaś skazano na dożywotnie katusze w więzieniu.

Historie o zbrodniach cieszyły się ogromnym zainteresowaniem, jednak żadna z nich nie intrygowała bardziej niż - do dzisiaj ciężki do zrozumienia - związek przestępstwa z ponętną kobiecością. Owo nietypowe połączenie damy z bronią w ręku niewątpliwie miało prawo wzbudzać fascynację publiki. Co najczęściej posuwało kobiety do budzących grozę czynów wobec miłych im sercu? Odsuńmy na bok wszelką możliwość nieporozumień: miłość na ogół nie potrzebuje żadnych uzasadnień rozumowych. Bodźcem owych zbrodni były najczęściej silne uczucia, nie zaś samoistna potrzeba zaspokojenia morderczych instynktów. Na przełomie lat dwudziestych i trzydziestych kobiety znajdowały się w centrum kryminalnego życia.

W latach 30. do najbardziej rozchwytywanych polskich tygodników należał ociekający krwią "Tajny Detektyw"

Tak właśnie było w przypadku Zofii Zyty Woronieckiej, rozchwytywanej przez media "wampirzycy", która zastrzeliła swojego niedoszłego małżonka w jego własnym domu. Według "Tajnego Detektywa" księżniczka herbu Korybut przypominała carową Katarzynę Wielką, była wiecznie nienasycona i niezaspokojona, a nawet dotknięta chorobliwym popędem seksualnym. Dziennikarze oskarżali ją o chęć usidlenia swojego kochanka Jana Brunona Boya i zamążpójścia w celu zażegnania problemów finansowych rodziny.

Jaka była prawda? Czy aż tak straszna? Otóż w rzeczywistości było wręcz na odwrót. To wyłącznie niepowodzenia w interesach firmy Brunona - Boy i Spółka - przywiodły go do Zyty, a właściwie do jej posagu. Już po zaręczynach, na wieść o poważnych problemach majątkowych Woronieckich, Boy natychmiast ukazał narzeczonej swoje prawdziwe oblicze, powracając do hulaszczego trybu życia, które zawiesił jedynie na czas narzeczeństwa. Codziennością stały się awantury, pijaństwo i liczne zdrady. Wierna i silnie przywiązana do Boya Zyta ulegała wszelkim manipulacjom, ze spokojem pozwalając na upodlenie jej kobiecości, czemu dowodzą opublikowane w "Dzienniku Poznańskim" fragmenty listów pisanych do jej matki. Powody posłania w kierunku Brunona siedmiu kul z pistoletu były krok po kroku wyjaśniane i chociaż ostatecznie nie uniewinniono oskarżonej, to zarówno prasa, jak i sędziowie uznali, że Zytą kierowała konieczność obrony czci kobiecej.
To jednak nie koniec skandalu. Zainteresowane tematem czasopisma zaczęły szybko wydobywać na światło dzienne całą prawdę o niegodziwościach i podstępach denata. Uwalniały dzięki temu ją od wcześniejszych ataków, w zamian jednak uczyniły z niej niezdolną do dalszego życia, bezbronną ofiarę.

Kolejną pożywką dla pasjonatów sensacji była jeszcze do dziś żywa i znana wszystkim sprawa Gorgonowej. Makabryczna zbrodnia na siedemnastoletniej Lusi, córce Henryka Zaremby, niewątpliwie należy do największych afer dwudziestolecia międzywojennego. Jak podają źródła, ofiara została zgwałcona i brutalnie zamordowana przy użyciu siekierki do lodów.
Kim była Rita Gorgonowa i dlaczego została podejrzaną? Była guwernantką dzieci inż. Henryka Zaremby i jego kochanką. Przez sześć lat opiekowała się Stasiem i Lusią jak własnymi dziećmi, chociaż zeznania sąsiadów ukazywały pewną patologię owej relacji. Rita była mężatką, Henryk zaś żonaty, obydwoje prowadzili rozwiązły tryb życia, w rezultacie czego nastoletnia Lusia często zdradzała pragnienie pozbycia się Gorgonowej z domu ojca. Najciekawsze jednak wydają się okoliczności morderstwa. Do wydarzenia doszło tuż po rozstaniu się Henryka z Ritą, za namową Lusi. Marzący o ułożeniu sobie życia z inną kobietą Henryk zaoferował Ricie pozostanie w jego posiadłości w Łączkach i zapewnienie edukacji ich wspólnej córce Romanie. Jak się można łatwo domyślić, konkubina pragnęła zatrzymać przy sobie Henryka, a gdy to wydało się jej niemożliwe, zażądała niewyobrażalnie dużej kwoty pieniężnej.

Mordy w afekcie zawsze wzbudzały wielkie zainteresowanie publiki. W okresie międzywojennym prasa odkryła w podobnych sprawach istną żyłę złota

Po znalezieniu martwej Lusi wezwani funkcjonariusze policji nie mieli zbyt wiele do roboty. Zastana na miejscu Gorgonowa wciąż miała ślady krwi i ranę na rękach, pachniała naftą, jej chusteczka nasiąknięta krwią leżała tuż przy kominku, na śniegu dookoła domu nie było żadnych śladów włamania, narzędzie zbrodni znaleziono w basenie na posesji, a futro podejrzanej było wciąż wilgotne od spierania plam. Po dodaniu do tego stanu emocjonalnego oskarżonej i jej złości w związku z niechęcią, jaką wyrażała w stosunku do niej Lusia, Ritę jednogłośnie uznano za winną.

Pośród różnych rodzajów morderstw: z zazdrości, upokorzenia, szczerej żądzy bycia kochanym, z biedy i przez chęć zmiany na lepsze, zbrodnia "Łódzkiej Gorgonowej" należy do tych najpodlejszych.

Szczęście prysnęło jak bańka,
Żyć mi nie dałaś na świecie.
Nawet dla swego kochanka,
Przestałaś kochać swe dziecię.
Tyś gorsza od Gorgonowej,
Boś własną córkę zabiła.
Zemściłaś się na mnie gorzej,
Swe dziecię żeś utopiła

Przyśpiewka krążąca po Łodzi w 1938 roku opowiadała o Marii Zajdlowej, prawdziwym monstrum, które zhańbiło najświętsze uczucie, jakie istnieje na ziemi: miłość matki do własnego dziecka. Zajdlowa poraniła i zadusiła swoją córeczkę Zosię, po czym wrzuciła jej nagie ciało do kloaki w pobliżu domu. W celu zmylenia śledztwa, zgłosiła zaginięcie kochanej córki i wysłała sama do siebie anonimy od rzekomych porywaczy. Czy można dokonać okrutniejszego czynu?

Opisane powyżej historie należą wyłącznie do "perełek" przestępstw popełnianych w okresie międzywojennym. Czy zbrodnie, których wyrzekała się większość oskarżonych, zostały dokonane z miłości, a może w wyniku jej braku? "Powinienem był ją sądzić wedle czynów, a nie słów" - powiedziałby Antoine de Saint-Exupéry. I zapewne miałby rację.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Rita Gorgonowa, Maria Zajdlowa, "wampirzyca" Woroniecka... Zbroczone krwią skandalistki przedwojnia - Portal i.pl

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki