Próbowali tłumaczyć, przekonywać. Bez skutku. Każda rozmowa kończyła się awanturą. W końcu poddali się. Postanowili umieścić go w Młodzieżowym Ośrodku Socjoterapii.
- W tym roku zmieniły się przepisy - mówi Joanna Kamińska, dyrektor Młodzieżowego Ośrodka Socjoterapii nr 1 w Łodzi. - Dotychczas było tak, że sąd kierował trudną młodzież albo do młodzieżowych ośrodków wychowawczych, albo do młodzieżowych ośrodków socjoterapii. Przez to w jednej placówce były dzieci, które wagarują i te bardziej zdemoralizowane.
Po 1 stycznia na skutek zmiany ustawy o postępowaniu w sprawach nieletnich do MOS-ów już nie trafiają dzieci skierowane przez sąd. Za to trafia do nas młodzież na wniosek rodziców, którzy sobie z nimi nie radzą. Młody człowiek musi chcieć podjąć terapię w ośrodku. Nic się nie dzieje bez zgody dziecka. Trafiają do nas młodzi ludzie, którzy wagarują, mają ADHD, buntują się albo mają zaburzenia emocjonalne.
W tym momencie w Młodzieżowym Ośrodku Socjoterapii w Łodzi przebywa 48 osób. Jest tylko jedno wolne miejsce. Trafia tu młodzież w wieku 15-17 lat. Młodzi ludzie uczą się tutaj w gimnazjum, w kilkunastoosobowych klasach.
- Podstawowym dokumentem umożliwiającym umieszczenie młodego człowieka w Młodzieżowym Ośrodku Socjoterapii jest wydane przez poradnię psychologiczno-pedagogiczną orzeczenie o potrzebie kształcenia specjalnego - tłumaczy Halszka Karolewska, rzeczniczka łódzkiego magistratu.
Od 1 września 2011 r. do 23 stycznia 2012 r. poradnie wydały 81 orzeczeń o potrzebie kształcenia w Młodzieżowym Ośrodku Socjoterapii z uwagi na zagrożenie niedostosowaniem społecznym lub zaburzenia zachowania.
Każdy rodzic, który ma problem z dzieckiem, powinien więc zgłosić się najpierw do poradni.
Jak wyglądają zajęcia?
- Młodzież mieszka w swoich domach i przychodzi na lekcje do ośrodka - wyjaśnia Kamińska. - Zorganizowane są też specjalne grupy terapeutyczne. Nawet lekcje gotowania czy zajęcia sportowe mają taki plan, by pracować z młodzieżą i pokonywać problemy. Dla młodzieży w sytuacji kryzysowej jest możliwość opieki całodobowej w naszym hostelu.
Kamińska podkreśla, że podczas terapii niezbędna jest także praca z rodzicami. - Nie ma trudnych dzieci, to dorośli nie zawsze potrafią się z nimi porozumieć - zaznacza dyrektor ośrodka. - Trafiają do nas młodzi ludzie z różnych domów, także z tych tzw. dobrych. Problemy w rodzinach są te same, bez względu na status materialny.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?