- Pożar wybuchł w sobotę 28 grudnia tuż po godz. 20. W domu była wtedy tylko nasza wnuczka. My wracaliśmy z Łodzi - opowiada Jolanta Pilarska. - W drodze odebrałam telefon od wnuczki. Powiedziała, że dom się pali. Zadzwoniłam po straż pożarną.
Wnuczka państwa Pilarskich ma 12 lat. Na szczęście w porę uciekła z płonącego domu i nic jej się nie stało. Zanim wrócili dziadkowie, schroniła się u sąsiadów.
- Sąsiedzi też od razu zajęli się naszymi psami - mówi pani Jolanta.
Dom spłonął razem z wyposażeniem. Straty oszacowano na 300 tys. zł.
- Dzisiaj mieszkamy w domku letniskowym sąsiadów, tuż obok zgliszcz po naszym. Nie mamy pieniędzy na odbudowę - mówi kobieta.
Sąsiedzi pogorzelców od razu ruszyli na pomoc. Każdy dał rodzinie co tylko miał.
- Dostaliśmy ubrania, jedzenie dla nas i dla psów. Dzięki temu udało nam się przeżyć - mówi pani Jolanta. - Teraz musimy odbudować dom. Jednak nie był ubezpieczony i nie mamy pieniędzy.
W pomoc pogorzelcom zaangażował się Caritas. Pieniądze dla rodziny można wpłacać na konto: Bank Millennium 14 1160 2202 0000 0000 4828 5503 z dopiskiem: "Darowizna dla pogorzelców z Rosanowa".
Liczy się każdy grosz. Pieniądze rodzina Pilarskich zamierza przeznaczyć na materiały budowlane.
- Przyczyną pożaru okazało się oświetlenie choinkowe, które rozwiesiłam na tarasie - mówi pani Jolanta. - Ogień zaczął się tlić przy wtyczce. Strażacy powiedzieli, że to częsta przyczyna pożarów. Kupiłam światełka w hipermarkecie, miały atest. Wszystko było z nimi w porządku.
Pani Jolanta nie ukrywa, że tylko z pomocą innych ludzi uda się odbudować dom.
- Będziemy wdzięczni za każdą, nawet najmniejszą pomoc - podkreśla.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?