Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rok czeka na wypłatę odszkodowania z PZU

Alicja Zboińska
Paweł Dobrowolski
14 lutego 2011 Dawid Maciejczak z Głowna zapewne długo nie zapomni. Przypomina mu o tym rozbity samochód, który do tej pory nie został naprawiony. Wszystko przez to, że PZU odmówiło wypłaty odszkodowania, twierdząc, że winę za kolizję ponosi kierowca. Ten z kolei twierdzi, że jezdnia była oblodzona.

Dawid Maciejczak w walentynki ubiegłego roku jechał swoim volkswagenem golfem V ul. Strażacką w Głownie.

- Byłem tam w południe, przede mną jechał inny samochód, który nagle wpadł w poślizg - mówi mężczyzna. - Też zacząłem hamować, ale mimo iż jechałem 15-20 km/h, nie udało mi się zatrzymać auta i uderzyłem w pojazd przede mną. Jezdnia była pokryta lodem, dlatego doszło do kolizji. Mam rozbity przód: trzeba wymienić reflektor, lampę, grill, kratki, zderzak. Koszt naprawy to 15 tys. zł, tyle kosztują oryginalne części.

O stan ulicy dba Urząd Miejski w Głownie, który ma podpisaną umowę z ubezpieczycielem - PZU. Urzędnicy uznali, że błąd popełnił kierowca, a urząd nie miał informacji o tym, że jezdnia była śliska. Okazało się, że wylał zdrój uliczny, ale wiadomość o tym nie dotarła do urzędu.

Na to, że urzędnicy nie wiedzieli o awarii zdroju ulicznego powołali się też pracownicy Regionalnego Centrum Likwidacji Szkód Grupy PZU w Łodzi, którzy odmówili wypłaty odszkodowania. Zwrócili też uwagę na to, że pracownicy magistratu "dokonują okresowych objazdów ulic... i na bieżąco usuwają ewentualne zagrożenia znajdujące się na drogach". Nie wiedząc z kolei o fakcie powstania zagrożenia na drodze, Urząd Miasta w Głownie nie mógł przedsięwziąć odpowiednich środków niezbędnych do usunięcia owego zagrożenia. PZU zwraca też uwagę na to, że kierowca musi dostosować prędkość jazdy do warunków.

Pan Dawid odwołał się od tej decyzji. Dopiero gdy zaczął dopytywać o okoliczności, urzędnicy miejscy przyznali, że przegląd ulic był robiony trzy dni przed kolizją - w piątek 11 lutego, a lód został usunięty już po uzyskaniu informacji o zderzeniu. To nic nie dało. Zwrócił się więc do biura Rzecznika Ubezpieczonych, a ten przyznał mu rację. Rzecznik przypomina, że to zarządca drogi ma obowiązek utrzymać ją w takim stanie, by nie doszło do wypadku. Mimo to PZU zdania nie zmieniło.

- Swoje racje udowodnię przed sądem - mówi kierowca.

PZU nie komentuje konkretnych zgłoszeń. Zapewnia, że każda sprawa jest wnikliwie badana. Z raportu Rzecznika Ubezpieczonych wynika że w ub. roku wpłynęło 7735 skarg na ubezpieczenia komunikacyjne, a to z kolei 53,9 proc. wszystkich zgłoszeń.

CZYTAJ TEŻ:
* Manufaktura nie chce wypłacić kierowcy odszkodowania
* Wywłaszczeni już ponad rok czekają na wypłatę odszkodowania

Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki