Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rolkarze walczą o swoje prawa

Matylda Witkowska
Ponad siedemdziesięciu rolkarzy uczestniczyło w pierwszej akcji promującej ten środek transportu na Piotrkowskiej.
Ponad siedemdziesięciu rolkarzy uczestniczyło w pierwszej akcji promującej ten środek transportu na Piotrkowskiej. Konrad Ciężki/ lodz.naszemiasto.pl
Ubiegłotygodniowy przejazd rolkarzy ulicą Piotrkowską przeszedł niemal bez echa. Tymczasem kierowcy, którzy już w sobotę wieczorem znów przeklinali korkującą ulice Rowerową Masę Krytyczną, mogą wkrótce spodziewać się jeszcze liczniejszych i równie kłopotliwych przejazdów rolkarzy. Bo patrząc na to, co się dzieje w innych miastach można się najwyżej dziwić, dlaczego ta moda dotarła do Łodzi tak późno?

Ponad siedemdziesięciu rolkarzy, którzy dwa razy przejechali kilkaset metrów dzielących Central od Białej Fabryki nie wyglądało groźnie. W porównaniu do Rowerowej Masy Krytycznej, której liczebność po raz pierwszy przekroczyła tysiąc osób, rolkarzy można było wziąć za niegroźnych dziwaków. Czy rzeczywiście?

Organizatorzy przejazdu już zapowiadają organizację kolejnych, coraz liczniejszych manifestacji. Mają się zresztą na czym wzorować. Od wielu lat w całej Europie znane są tzw. Night Skating, czyli Nocne Rolkowania. Słowo "nocny" często traktowane jest umownie. Przykładowo wiedeńscy rolkarze spotykają się w każdy piątek o godz. 19.30 i w obstawie policji robią po 20-25 km po wiedeńskich ulicach, nie gardząc tymi w centrum. W każdym bierze udział od 1,5 do 3 tysięcy rolkarzy oraz rowerzystów.

Ktoś powie, że trudno porównywać Łódź z Wiedniem. Jednak podobne przejazdy odbywają się regularnie w wielu miastach Polski. Na ostatnim katowickim przejeździe pojawiło się aż 3200 rolkarzy, czyli trzy razy więcej niż rowerzystów na ostatniej Masie Krytycznej. W Warszawie w kwietniu też padł rekord frekwencyjny - tu jednak liczba sięgnęła ledwo tysiąca.
Po co rolkarze to robią? Poza niewątpliwą frajdą pojeżdżenia na równym ulicznym asfalcie rolkarze chcą też zamanifestować swoją siłę i potrzeby. Pokazać, że jazda na rolkach, to cichy i ekologiczny środek transportu, a ich użytkownicy są liczni i niezauważani jako użytkownicy dróg publicznych.

Problemów, z jakimi borykają się rolkarze jest wiele. Choćby przepisy, które traktują ich jako pieszych i nakazują korzystanie z chodników, zabraniając jazdy po ścieżkach rowerowych, choć zdrowy rozsądek podpowiada, że tam mogą zrobić najmniej szkód sobie i innym. Brakuje też miejsc przeznaczonych do jazdy rekreacyjnej. Dlatego na przykład krakowscy rolkarze zbierają podpisy pod petycją do prezydenta Krakowa o równe wyasfaltowanie nadwiślańskich Błoni.

Na skutki nie trzeba było czekać. Katowice, uważane za rolkową stolicę Polski już cztery lata temu utworzyły pierwszą w kraju rolkostradę. Na długości dwóch kilometrów mogą bezpiecznie jeździć po gładkim asfalcie wzdłuż Doliny Trzech Stawów. W Gdańsku wokół stadionu PGE Arena powstał tor rolkowy z urządzeniem do pomiaru czasu. W zeszłym roku Gdańsk chciał też utworzyć pierwszą w Polsce trasę rowerowo-rolkową wzdłuż nabrzeża, na której zwyczajowo jeżdżą użytkownicy obu sprzętów. Jednak ze względu na obowiązujące przepisy drogowe okazało się to niemożliwe.

A jak sytuacja rolkarzy wygląda w Łodzi? Od lat walczą o wybudowanie w Parku Poniatowskiego asfaltowej pętli dla rolkarzy. Pomysł powraca co jakiś czas - trzy czwarte pętli już istnieje, brakuje tylko kawałka, by zamknąć okrąg i stworzyć otoczony zielenią tor do jazdy na rolkach. Problemem jest jednak zabytkowy charakter parku oraz nieśpieszna polityka rolkowa władz. Ostatnio o wpisanie do budżetu funduszy na wykonanie toru walczyła radna Małgorzata Bartosiak. Nie udało się, a ostatecznie urzędnicy zaproponowali stworzenie podobnego toru w nieobjętym opieką konserwatorską parku 3 Maja. Tam jednak brakujący fragment asfaltu jest dużo większy.

Po ostatnim przejeździe rolkarzy w głowie Witolda Kopcia, łódzkiego oficera rowerowego pojawiła się koncepcja poszerzenia ścieżki rowerowej w parku Poniatowskiego i dopuszczenia tam specjalnym oznakowaniem ruchu rolkowego. Po fiasku gdańskiego pomysłu z łączoną trasą wykonanie łódzkiego jest jednak mało prawdopodobne.

Kilka lat temu pojawił się także pomysł wybudowania rolkostrady wokół Stawów Stefańskiego. Został on jednak odłożony i zapomniany.

Jakiś czas temu rowerzystom udało się przekonać opinię publiczną, że rower to pełnoprawny środek miejskiego transportu. O tym samym mówią niektórzy rolkarze. Zaletą tego sprzętu jazdy ma być możliwość schowania rolek pod biurkiem, co rozwiązuje strach przed kradzieżą. O użyteczności rolek świadczyć też mają pojawiające się regularnie doniesienia o policjantach na rolkach - ostatnio z Chin oraz Izraela. Jednak oddziały rolkowych policjantów pozostają ciekawostką - na przykład policja z Frankfurtu nad Menem, która przed kilku laty oddelegowała do ochrony przejazdu Night Skating policjantów na rolkach nigdy nie wykorzystała ich w codziennych zadaniach.

Tymczasem w kolejce do ekspansji czekają już inne "mniejszości komunikacyjne". W Warszawie w kwietniu już po raz drugi odbył się przejazd ulicami deskorolkowców. Zwolennicy tzw. longboardów, czyli wydłużonych deskorolek też zapewniają, że to świetny sposób na codzienne dojazdy do pracy. Rok temu na organizowanym z okazji Światowego Dnia Ziemi warszawskim przejeździe Greenskate było 50-ciu uczestników. W tyn roku już ponad setka…

Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki