Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rolnicy liczą straty, czyli słodko-gorzki smak tegorocznych dożynek

Anna Gronczewska
Anna Gronczewska
Urząd Miasta Skierniewice
Przełom sierpnia i września to czas dożynek. Organizuje je niemal każda gmina. Z tej okazji na scenie pojawiają się znane zespoły. Na dożynkach w gminie Zgierz zagra Enej. Kleszczów zaprosił Brathanki, Małgorzatę Ostrowską i zespół DeMono. Na wojewódzkich dożynkach w Sławnie wystąpi discopolowy Classic. Mimo że rolnicy będą się bawić na dożynkach, wielu nie ma powodów do radości. Wszystko przez słabe plony.

Pan Bronisław, rolnik spod Strykowa, nie ukrywa, że tegoroczne zbiory były słabe, zboże gorszej jakości. Ale do Dzierżąznej na dożynki pojedzie jak co roku.

- Po to są dożynki, by się trochę zabawić - mówi właściciel 8-hektarowego gospodarstwa. - To co prawda dożynki gminy Zgierz, a nie Strykowa, ale lubię tam jeździć. Teraz ma wystąpić zespół Enej, który wiele razy widziałem w telewizji. Będzie też grał Czadoman. Znam go z discopolowych programów.

Dożynki to zwyczaj sięgający XVI w. Organizowano je najpierw we dworach dla żniwiarzy, pracowników najemnych w nagrodę za wykonaną pracę przy żniwach i zebrane plony. W XIX w. do dożynek dworskich dołączono dożynki chłopskie. Urządzali je bogaci gospodarze dla rodziny, parobków i najemników. W okresie międzywojennym zaczęto organizować dożynki gminne, powiatowe i parafialne. W 1927 r. w Spale po raz pierwszy odbyły się dożynki prezydenckie. Wymyślił je prezydent Ignacy Mościcki. Podobno do tej niewielkiej miejscowości zjechało wtedy ponad 10 tys. ludzi. 700 reprezentantów środowisk chłopskich, siedmiu ministrów i innych ważnych gości zaproszono na uroczysty obiad. Mimo że spalskie dożynki spotkały się z krytyką niektórych środowisk, bo stanowiły konkurencję dla dożynek jasnogórskich, dalej je organizowano. W kolejnych latach przybywało na nie 40 tys. ludzi. W Spale zbudowano stadion i halę o powierzchni 4 tys. m kw. Miała chronić dożynkowych gości przed deszczem. Prezydenckie dożynki w Spale reaktywowano w 2000 r. za prezydentury Aleksandra Kwaśniewskiego. Stało się to dzięki staraniom Romana Jagielińskiego. Między 2006 a 2008 r. były dożynkami regionalnymi. Charakter prezydenckich przywrócił im w 2009 r. prezydent Lech Kaczyński. I tak jest do dziś. W tym roku odbędą się 15 - 16 września z udziałem prezydenta Andrzeja Dudy i jego żony Agaty. Tak jak w latach ubiegłych, w sobotę odbędzie się konkurs wieńcowy dla reprezentacji wszystkich województw, a w niedzielę przed południem msza św. w kościele polowym, uroczysty korowód na stadion COS i Ceremoniał Dożynkowy w wykonaniu zespołu Mazowsze. Gwiazdą będzie Krzysztof Cugowski.

Przez lata dożynki obchodzono w pierwszy dzień jesieni. Teraz organizowane są zwykle pod koniec sierpnia i na początku września. Dla mieszkańców naszego regionu takie imprezy mają duże znaczenie. W woj. łódzkim mamy zarejestrowanych ok. 160 tys. gospodarstw rolnych. Są one jednak dość małe. Średnia wielkość to 7,50 - 8 hektara, przy średniej krajowej - 10,5 hektara.

Dariusz Klimczak, prezes Zarządu Wojewódzkiego PSL w Łodzi i wicemarszałek województwa łódzkiego, mówi, że tegoroczne dożynki będą miały słodko-gorzki smak.

- Nawet bardziej gorzki niż słodki - dodaje prezes Klimczak. - Powodem jest przede wszystkim susza. W rejonach, gdzie zboże rośnie na gorszych glebach, zbiory są kilka razy gorsze niż w dobrych latach. A na terenach, gdzie mamy sady, rolnicy narzekają na ceny. Bardzo mało płacono za porzeczki, wiśnie, wczesne odmiany jabłek. Trochę lepiej sytuacja wygląda tam, gdzie uprawia się warzywa, a więc w okolicach Łęczycy, Kutna i Sieradza, gdzie jest ziemniaczane zagłębie. Nie było przymrozków, więc zbiory są niezłe.

Jerzy Kuzański, dyrektor biura Izby Rolniczej Województwa Łódzkiego, przyznaje, że tegoroczne dożynki nie będą odbywały się miłej atmosferze. - W skali województwa zbiory są o połowę niższe - mówi Jerzy Kuzański. - Uogólniam, bo wiele zależy od terenu i gatunku roślin, ale nie jest dobrze.

Dyrektor Kuzański twierdzi, że najgorzej sytuacja wygląda u rolników uprawiających owoce miękkie - plantatorów porzeczek, agrestu i wiśni.

- Już skończyły się zbiory tych owoców - mówi dyrektor biura Izby Rolniczej Województwa Łódzkiego. - Teraz jesteśmy na etapie zbioru aronii, która jest objęta programem pomocowym państwa. Rolnicy dostawali pieniądze na zakładanie plantacji, zakup specjalistycznego sprzętu, nawodnienie. Wielu z tego korzystało. A teraz przychodzi termin zbioru i nie ma w woj. łódzkim żadnego podmiotu, który byłby zainteresowany skupem tych owoców.

Jerzy Kuzański twierdzi, że nie ma działu produkcji rolniczej, w którym byłyby powody do zadowolenia. - Ale dożynki to jednak tradycja, którą się kultywuje - zauważa . - Jest ciężka praca, zbiory, ale i czas na zabawę. W tym roku te dożynki mają też trochę inny wymiar. Stoimy przed wyborami samorządowymi. Dlatego są niekiedy traktowane jako element kampanii wyborczej. My jako samorząd rolniczy nie mamy na to wpływu. Uczestniczymy w dożynkach, bo taki jest nasz obowiązek.

Dariusz Klimczak zdaje sobie sprawę, że dożynki są łączone z polityką, zwłaszcza przed wyborami samorządowymi.

- Znam jednak wójtów, którzy na dożynki nie zapraszają polityków - dodaje Dariusz Klimczak. - Na przykład wójt Budziszewic. Tam świętują zawsze we własnym gronie. Ja biorę udział w dożynkach w pow. rawskim, a więc tam, skąd pochodzę. Z konkurentami politycznymi staramy się unikać uszczypliwości politycznych i osobistych.

Dariusz Szpakowski, spółdzielca, przewodniczący komisji rolnictwa Sejmiku Wojewódzkiego Łódzkiego, podkreśla, że wielkim problemem są ceny, za jakie rolnicy muszą sprzedawać swoje plony. Jego zdaniem, należy uprościć tzw. łańcuch żywnościowy, który prowadzi od rolnika do stołu konsumenta.

- Przykładem mogą być maliny - tłumaczy Jerzy Kuzański. - W skupie za kilogram tych owoców oferowano od 70 groszy do 1,5 zł za kilogram. A na ryneczkach, w marketach za pół kilo malin trzeba było płacić 8 zł.

Jerzy Kuzański podkreśla, że na skutek suszy najbardziej ucierpiały zboża, głównie jare, a także rzepak. - Mogę dać przykład gospodarstw, które w zeszłym roku zbierały po 4,3 tony rzepaku z hektara. Dziś udaje się im zebrać 1,3 tony - mówi pan Jerzy. - Podobnie jest przy zbiorach zbóż jarych. Na szczęście nasze województwo jest jeszcze wolne od afrykańskiego pomoru świń. Tydzień temu chorobę wykryto w gospodarstwie w woj. warmińsko-mazurskim. Jego właściciel hodował 1500 świń. Można sobie wyobrazić, jaka to strata dla rolnika...

Wielu gospodarzy liczy na odszkodowania obiecane przez rząd. - Kryteria przyznania pieniędzy są tak wyśrubowane, że większość gospodarstw, które dotknęła susza, tych kryteriów nie spełni - uważa Paweł Bejda, poseł PSL. - Może być zaklinanie rzeczywistości, zwalanie winy na samorządy, ale odpowiedzialne za rolnictwo jest PiS, które rządzi od trzech lat. Rolnicy potrzebują realnych odszkodowań, realnej pomocy. To wszystko odbije się na cenach artykułów rolnych. Głównie tych wytwarzanych ze zboża. Na razie jednak mamy czas dożynek - dodaje poseł PSL.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki