Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Roman Jagieliński: Rosyjskie embargo nie będzie trwało długo

Sławomir Sowa
Roman Jagieliński
Roman Jagieliński
Z Romanem Jagielińskim, byłym ministrem rolnictwa, sadownikiem, prezesem Grupy Producentów Owoców Roja, rozmawia Sławomir Sowa

Czy rosyjskie embargo na polskie owoce i warzywa mocno uderzy w producentów w regionie łódzkim?
Zdecydowanie tak. I w Polsce, i województwie łódzkim, ponieważ jesteśmy bardzo znaczącym producentem warzyw i owoców. Z góry zakładam jednak, że to embargo nie będzie trwać aż tak długo, chociaż Rosjanie cały czas twierdzą, że będą mogli sprowadzić warzywa i owoce z Turcji, Mołdawii czy Serbii. Z drugiej strony, my nie mamy możliwości szybkiego zagospodarowania czy wysyłki naszych owoców i warzyw na inne rynki.

Rosja ma aż tak znaczący udział w naszym eksporcie warzyw i owoców?
Jest największym odbiorcą. Podam przykład. Jeśli w poprzednim sezonie wyeksportowaliśmy łącznie 1,2 mln ton jabłek, to z tego około 800 tysięcy trafiło na rynek rosyjski. W tej sytuacji mówienie, że embargo nie odbije się na polskich producentach, jest bujaniem w obłokach. Trudno przestawić się szybko na poszukanie innych odbiorców. To także kwestia transportu. Do Rosji nasze owoce i warzywa jadą transportem kołowym, co jest stosunkowo proste. Przejście na inne rynki, o których się u nas mówi, jak Arabia Saudyjska, Katar czy Afryka Północna to kwestia innej organizacji handlu. Tam jako niewielcy producenci nie mamy właściwie szans. Musimy się skonsolidować, mieć swoje przedstawicielstwo i wtedy dopiero będzie można o tych rynkach mówić.

A Europa?
Oczywiście, jesteśmy w niej obecni, ale jest to przede wszystkim rynek dla produktu przetworzonego, a nie dla świeżego.

Więc do Rosji idą przede wszystkim świeże owoce i warzywa, a nie przetwórstwo?
Przetwórstwo też, ale rzeczywiście, tych świeżych owoców i warzyw eksportujemy tam bardzo dużo.

Wspomniał Pan, że ten okres embarga będzie dość krótki. Dlaczego Pan tak uważa?
No przecież Rosjanie muszą jeść warzywa i owoce, a do tego są przyzwyczajeni do naszego produktu. Lubią nasze jabłka, maliny, truskawki, porzeczki. Truskawkami wręcz zawojowaliśmy ich rynek, podobnie jak jabłkami. Rosja jest o tyle dobra dla naszych producentów, że nie stosuje aż tak wyśrubowanych wymagań jakościowych jak rynek zachodni, chociaż trzeba podkreślić, że często ma wyższe wymagania fitosanitarne.

Jak bardzo dotkliwe wobec tego może być to embargo? Czy może przyczynić się do upadku producentów?
To za mocno powiedziane. Ale będziemy musieli szukać pośredników w dotarciu na rynek rosyjski i zarobią na tym oni, a nie my.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki