Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Roman Polko: Chętnych do wojska nie można szkolić z podstaw obsługi gaśnicy

Sławomir Sowa
Roman Polko: Okazuje się, że kandydaci, którzy przejdą selekcję i trafią na przykład do oddziałów specjalnych, zostali nauczeni wcześniej nawyków, które są wręcz szkodliwe i trzeba je szybko wyplenić
Roman Polko: Okazuje się, że kandydaci, którzy przejdą selekcję i trafią na przykład do oddziałów specjalnych, zostali nauczeni wcześniej nawyków, które są wręcz szkodliwe i trzeba je szybko wyplenić Karolina Misztal/archiwum Polskapresse
Rozmowa z generałem Romanem Polką, byłym dowódcą Grom i byłym szefem Biura Bezpieczeństwa Narodowego.

Chętnych do służby wojskowej mamy teraz więcej niż powołań do służby przygotowawczej. Chyba jest się z czego cieszyć, bo jest w kim wybierać.
Tak, tendencja jest dobra. Pamiętam, że kiedy byłem szefem Biura Bezpieczeństwa Narodowego i trwały prace nad profesjonalizacją armii, zastanawialiśmy się, jak będziemy pozyskiwać ludzi. Obawialiśmy się, że trudno będzie zachęcić ludzi do służby w wojsku w czasie, gdy sytuacja na cywilnym rynku pracy zapowiadała się coraz lepiej. Ale rynek wszystko zweryfikował, okazało się, że wojsko daje stabilność. Niestety, podczas profesjonalizacji armii wylano dziecko z kąpielą.

To znaczy?
Stworzono taką częściówkę dla zawodowej służby wojskowej, czyli Narodowe Siły Rezerwowe z etatami porozrzucanymi gdzieś po różnych jednostkach. Stworzono podstawy do tego, żeby selekcja do wojska miała charakter negatywny, a nie pozytywny. Kapitał istniejący w organizacjach paramilitarnych w mojej ocenie jest marnowany. Jeżeli spośród tych wyselekcjonowanych kandydatów ktoś już trafi do Narodowych Sił Rezerwowych, jest mocno rozczarowany poziomem szkolenia.

No wie Pan, generalnie młodzi ludzie wyobrażają sobie, że jak pójdą do wojska, to od razu zostaną komandosami, a wojsko szuka także kierowców do czołgów i działonowych do starych, poradzieckich bojowych wozów piechoty, a nie tylko do nowych rosomaków. Nietrudno o rozczarowanie.
Nie w tym tkwi problem. Naprawdę jest wielu ludzi, którzy chętnie poprowadziliby czołg czy zajęli się logistyką w wojsku. Ale to nie może być szkolenie z podstaw obsługiwania gaśnicy. Okazuje się, że kandydaci, którzy przejdą selekcję i trafią na przykład do oddziałów specjalnych, zostali nauczeni wcześniej nawyków, które są wręcz szkodliwe i trzeba je szybko wyplenić. Niski poziom szkolenia to jedna wada. Druga to dziwny system selekcji. Większość słuchaczy, która trafia do szkół oficerskich, jest właściwie skazana na sukces. Kiedy ja szedłem do szkoły oficerskiej, to zaczynało nas 400, a kończyło 200. W tej chwili, gdy jest w kim przebierać, szkołę czy selekcję przechodzą praktycznie wszyscy. Można się oczywiście upierać, że mamy tak doskonałych kandydatów, ale w armiach amerykańskiej, brytyjskiej czy francuskiej jest odsiew od razu na pierwszym roku.

Wróćmy jeszcze do Narodowych Sił Rezerwowych. Jak Pańskim zdaniem powinna funkcjonować ta formacja?
To nie jest formacja. W ogóle trudno powiedzieć, co to jest. Wydawało mi się, że obrona terytorialna z czasów PRL była najgorszą rzeczą, która mogła przytrafić się wojsku, ale okazuje się, że można było stworzyć Narodowe Siły Rezerwowe. NSR nie są strukturami. To nie jest jednostka, nie ma plutonów ani kompanii, które razem ćwiczą, działają i ma wypadek zagrożenia będą gotową do użycia, związaną z miejscem zamieszkania żołnierzy zwartą formacją. Tak jak chociażby jest w Szwajcarii.

Więc czym według Pana są Narodowe Siły Rezerwowe?
Swego rodzaju zapchajdziurą. Jak są wakaty w jednostkach, bo akurat ktoś odszedł do rezerwy, to na to stanowisko szuka się kogoś z NSR. I wszyscy są nieszczęśliwi: ten, który trafił do armii na dziwny etat, o którym nie ma pojęcia i dowódca, który dostał na etat żołnierza, który do tego się nie nadaje.

Księgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsięgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsięgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki