Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Roman Wieszczek: Parkingi trzeba budować z głową, a nie tam, gdzie akurat jest miejsce

Piotr Brzózka
Roman Wieszczek
Roman Wieszczek Paweł Nowak
Jak na przykładzie parkingu można zobrazować różnicę między klientem i petentem, gdzie powinno się budować parkingi i czy to się opłaca - mówi Roman Wieszczek, były szef Łódzkiej Izby Architektów

Miasto chce, żeby prywatni inwestorzy budowali w centrum Łodzi wielopoziomowe parkingi. Jako znanego miłośnika samochodów powinno mnie to cieszyć i nawet cieszy, jednocześnie nawet ja zadaję sobie pytanie, jak to się ma do ogólnej idei ograniczania ruchu aut w centrum, którą ponoć się kierujemy.
Sam pan to powiedział - to zaprzeczenie tego, do czego dąży Łódź i parę innych miast, czyli do ograniczenia wjazdu samochodów do centrum do niezbędnego minimum. Niemniej jednak uważam, że, parkingi jako takie, są w centrum każdego miasta nieodzowne. Wszędzie na świecie tak jest, kwestią jest tylko, czy robi się te parkingi z głową, czy nie. Czy są robione analizy, badania ruchu i zapotrzebowania, a także - jakie jest uzasadnienie lokalizacji parkingu w danym miejscu. Łódź jest miastem specyficznym. Ulice w centrum są dosyć wąskie, zabudowane, możliwości płynnego zjeżdżania na parkingi są utrudnione. Ale nie tylko o te trudności chodzi. Cały czas podważam sens lokalizacji parkingów w przypadkowych - według mnie - miejscach. Brane są pod uwagę działki, które są po prostu "łatwe". Bo należą do miasta, bo są puste, bez zabudowy. To wszystko niby ma swoje uzasadnienie. Tylko czy ta pusta, miejska działka zaspokaja zapotrzebowanie na parking akurat w tym miejscu? Nie wiemy tego, na komisji urbanistycznej dowiaduję się, że Miejska Pracownia Urbanistyczna nie ma takich badań. Architekt miasta sugeruje: tutaj, tutaj lub tutaj. To są przypadkowe lokalizacje. A powinien być pewien system. Jeśli miasto chce zmniejszyć liczbę samochodów w centrum, to zaczyna od budowy parkingów na jego obrzeżach. Tak, żeby ludzie dojeżdżający do miasta zostawiali auta na parkingach zewnętrznych i dalej poruszali się komunikacją miejską, pieszo, albo na rowerze.

A co to dla Pana znaczy parking zewnętrzny?
W Łodzi taki parking mógłby powstać gdzieś w okolicach szpitala Biegańskiego - to dla przyjeżdżających od strony Zgierza. Jadąc od strony Aleksandrowa, to mogłoby być gdzieś przy al. Włókniarzy. Może przyjąć linię kolei obwodowej. Wtedy powstaje dobre podłączenie pod system miejskiej komunikacji. Oczywiście podstawą jest dobrze funkcjonujący system. Bo nawet jeśli jest system, ale nie jest on dobry, to wszystko można sobie w buty wsadzić. Jadąc do Berlina czy Paryża, do każdego miasta, gdzie jest dobre metro, niczym się nie przejmuję. Korzystam z tego systemu do upojenia. Zapominam na tydzień o samochodzie, bawię się i zwiedzam. Dlaczego to możliwe? Bo wiem, że o godzinie 13:15 i 33 sekundy, podjeżdża metro: czyste, pachnące, szybkie. Za chwilę mam następne połączenie. A w Łodzi albo jest, albo nie ma. I jeszcze jedno. Będąc w kilku miastach, biorę do ręki bilet, na którym mam wyrysowany schemat metra. Patrzę i po 5 minutach mam w głowie całe miasto. Niech pan teraz weźmie układ tramwajów w Łodzi. Jest pan z tego miasta, a mimo to będzie się pan na to patrzył, jak sroka w gnat, nic pan z tego nie zrozumie, a co dopiero ludzie z zewnątrz. Ale wróćmy do parkingów. W Łodzi najlepiej funkcjonują parkingi przy centrach handlowych. Dlaczego galerie to robią dobrze? Bo im się to kalkuluje. Podjeżdża pan kiedy chce, zawsze ma miejsce, idzie na zakupy. Problemem dla takich centrów są "trutnie", którzy pojawiają się w Manufakturze, coraz częściej w Galerii. Truteń to ktoś, kto jedzie do szpitala na Drewnowskiej, a gdzie parkuje?

Pewnie pod Manufakturą.
Oczywiście. Manufaktura nie chce wprowadzić opłat, żeby nie tracić klientów, więc wybudowała wielopiętrowy parking. Nie wygania nikogo. A miasto zrobiło filharmonię - gdzie jest parking? A gdzie są parkingi urzędów?

Kiedyś pomyślałem, że parkingi dobrze obrazują różnicę, jaka jest między klientem i petentem.
Tak. Petent to zło konieczne. Nie ma urzędu w mieście, który ma dobry parking dla klientów. Urząd Marszałkowski - żenada. Urząd Wojewódzki łamane przez Urząd Miasta - żenada. Miejsca należą się radnym i dyrektorom, jak ktoś chce podjechać, to jest goniony jak bury pies, strażnik miejski wylatuje tak, że mu czapka spada, pogania, bo radni, bo dyrektor... Rozumiem, że pracownicy urzędu potrzebują parkingu, ale petent tym bardziej. Z dokumentami ludzie mają rowerami pomykać? Oczywiście, im mniej parkingów przed urzędami, tym mniej ludzi, a im mniej ludzi, tym więcej czasu dla urzędników. Ale ja również przywożę pieniądze, w postaci podatków czy opłat za wydanie pozwolenia na budowę. Tylko, że to nie ten pieniądz, pracownik urzędu nie czuje tego w swojej kieszeni. Uważam jednak, że miasto może próbować budować parkingi dla obsługi swoich klientów, to są zadania statutowe gminy. Ile się mówi o parkingu pod placem Komuny Paryskiej. To byłoby genialne, pod warunkiem, że parking powstałby pod placem, bo tam nie ma miejsca, żeby zrobić nie szpecącą konstrukcję naziemną.
Magistrat ogłosił konkretne lokalizacje dla potencjalnych parkingów, jest wśród nich dziedziniec za urzędem miasta.
I bardzo dobrze, szczerze życzę powodzenia. Ale to tylko dowodzi, że taki parking jest w tym miejscu potrzebny, a dotąd go nie ma.

Mamy jeszcze urząd marszałkowski. Jego petenci parkują w Galerii.
Obecnie budujemy trasę WZ. Gdyby ktoś wcześniej pomyślał, można byłoby wybudować od Sienkiewicza do Piotrkowskiej gigantyczny podziemny parking. Zjazdy już są, trochę roboty i mamy rozwiązany problem parkowania na wlocie do Piotrkowskiej. Skoro roboty i tak są już prowadzone na poziomie minus, to wywieźć kolejne tysiąc wywrotek ziemi - a dobrzy w tym jesteśmy - to nie taki problem, tylko trzeba było o tym wcześniej pomyśleć. Gdyby to było zapisane w jakichś analizach przed laty i pojawiłby się pomysł budowy WZ, to taki parking można byłoby podkleić pod projekt tramwajowy. A my budujemy ad hoc. Słyszę, że miasto wytypuje dwie, czy trzy działki. A z czego wynika działka akurat przy Nawrot? Może to ma być parking dla urzędu miasta? I bardzo dobrze by było, tylko ja o tym nie wiem, nikt takich argumentów nie przekazywał. Moim zdaniem, to przypadek, typuje się po prostu puste działki należące do miasta.

No dobrze. To gdzie, Pana zdaniem, jest sens budować parkingi? I jakie?
Na przykład na placu Dąbrowskiego, placu Komuny Paryskiej, obok Filharmonii , na rogu Skłodowskiej i Struga, przy ul. Gdańskiej itd. Odsyłam do studium transportowego które zakłada, że zasilanie centrum - czytaj Piotrkowskiej - odbywa się ulicami prostopadłymi do Piotrkowskiej, które jednak mają się kończyć przed ulicą Piotrkowską. Ewentualnie zmieniać się w deptaki. To sugeruje lokalizacje parkingów od obu stron ulicy Piotrkowskiej. Remontując centrum Dortmundu, jak przy okazji budowy metra, pod placami zbudowano parkingi podziemne. I mają święty spokój. Nie widać, nie słychać, ludzie windami wyjeżdżają na czyste ulice.

Czy prywatnym inwestorom opłaca się budowa naziemnych, ale piętrowych parkingów?
Powinien pan zadać to pytanie bezpośrednio potencjalnemu inwestorowi. Ale swego czasu Fundacja Ulicy Piotrkowskiej zrobiła próbę. Zaprosiliśmy kilka firm budowlanych, deweloperów. Zapytaliśmy, czy są chętni budować parkingi. Oczywiście, po miesiącu przedsiębiorcy wyłożyli karty na stół: nie opłaca się, nie biorą się za to. Żeby się za to wziąć, trzeba działać systemowo. Mieć badania i analizy ruchu, znać zapotrzebowanie. Po drugie, żeby opłacała się budowa parkingów wielopoziomowych, muszą wcześniej być podwyższone opłaty za parkowanie na ulicy. Do takiej stawki godzinowej, która by gwarantowała zwrot z inwestycji w parking wielopoziomowy w określonym czasie.

To znaczy?
Jeśli zainwestuję w parking prywatne pieniądze, to chcę żeby się zaczął zwracać. Nie jestem chciwy, niech zwrot przyjdzie po 5 latach. Ale po 5 latach nie chcę do niego dokładać. A jeśli na ulicy będzie można zaparkować za 2 złote, albo nawet za złotówkę na prywatnym placu, to nikt nie wjedzie na parking wielopoziomowy, jeśli będzie tam stawka np. 3 zł za godzinę. Więc taka inwestycja nie będzie się opłacała.

Miasto może i podniesie opłaty, ale kto każe zmienić ceny na prywatnym placu? A wie Pan, że takich placyków są w Łodzi setki...
I właśnie dlatego twierdzę, że większość osób szukałaby alternatywy dla takich parkingów w parkowaniu na ulicy. Kiedy w Galerii Łódzkiej były wyższe opłaty, ludzie parkowali wokół, na trawnikach, byle gdzie. Byle tylko tę złotówkę oszczędzić. Bo ludzie potrafią wydać tysiąc złotych w Galerii, ale na parking im szkoda 2 złotych. Taka jest po prostu mentalność Polaków. Może więc poszukać prostszego i tańszego rozwiązania, które przy okazji uporządkuje miasto? Podobno miasto się wyludnia i przybywa w nim rowerów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki