Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Romantyk sportu, felieton Marka Łopińskiego: Jeszcze larum nie grają

Marek Łopiński
Fot. Grzegorz Gałasiński
Na Boga, Prezesie, larum grają, a Pan co? Ja rozumiem, że Kraków to fascynujące miasto, do dobrego tonu należy spacer w pobliżu ulicy Franciszkańskiej 3.

Poruszył mnie wywiad Stanisława Syguły, którego cenię i szanuję za dokonania biznesowe i sportowe. Pan Stanisław na wszelki wypadek, w przypadku porażek, apeluje do honoru trenera i dyrektora sportowego, żeby podali się do dymisji. O święta naiwności, kasa musi się zgadzać.

Były już trener reprezentacji Polski Jerzy Brzęczek nie podejmuje nowej pracy, gdyż do końca EURO 2020 co miesiąc, zgodnie z kontraktem, zgarnia za bezdurno, kilkadziesiąt tysięcy euro. Ale były selekcjoner narodowej kadry to inna para kaloszy. Co by nie mówić osiągnął wyznaczone mu cele. Setki tysięcy euro piechotą nie chodzą.

Krakowski wielbiciel tiki taki, z gracją słonia w składzie porcelany przeprasza, że żyje. Na swoje mocarne barki poganiacza niewolników, bierze całą odpowiedzialność za popisy swoich chłopców. Zawsze też można mimochodem wtrącić, nie wszystkim chce się grać. Po co umierać za ŁKS. Dyżurne alibi jak znalazł.

Recepta na sukcesy jest tylko jedna. Wykonywać co do joty plany taktyczne szkoleniowca. Ogłupiali przeciwnicy sami położą się na boisku w geście poddania, prosząc o niski wymiar kary. Jakie to proste. Tylko dajcie mi ludzi. Szkoleniowiec proroczo wieści, nie zawracajcie sobie głowy przegranymi bitwami, liczy się koniec wojny. Prawda, że sprytny sposób na przetrwanie na gorącym, chybotliwym stołku.

Może niezniszczalny, jak Lenin wiecznie żywy, dyrektor sportowy wychynie z katakumb. Od razu zostałby kawalerem orderu z buraka za odwagę. Prezesie, gdyby podziękować mu za ofiarną, owocną, bezinteresowną współpracę, zyskałby Pan dozgonną wdzięczność abonentów Canal+ stęsknionych za pogaduszkami przy kominku futbolowego bajkopisarza.

Mój syn Paweł napisał na facebooku, „dopóki prywatne interesy i prywatny lans będą ważniejsze od klubu, dopóty jeszcze nie raz zatęsknimy za starymi czasami. Opakowanie może i ładne, ale w środku pustka i bida. Można tylko zawyć, był, będzie, jest ŁKS, ŁKS, ŁKS”. Lepiej bym tego nie ujął.

Taki miał być felieton po porażce z Odrą. Na szczęście poszły konie po betonie. Dzięki czujności kibiców i dziennikarzy zaświtała jutrzenka swobody. Po inauguracyjnej victorii wiosna będzie nasza.

Egzekucja odroczona, do końca świata i jeden dzień dłużej.

Obym nie musiał płodzić takich felietonów. Umiesz liczyć, licz na siebie, podążając ku świetlanej przyszłości. Na przekór tradycji, jedna jaskółka czyni wiosnę. Teraz derby, będą nasze! Na koniec zwycięskiej wojny zamiotę kapeluszem przed moim ukochanym klubem.

od 12 lat
Wideo

Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki