Błogostan mogły zakłócić sukcesy sportowych gwiazd Najjaśniejszej Niepodległej. Euforia ogarnęła Naród po niespodziewanych zwycięstwach siatkarzy w mistrzostwach Starego Kontynentu.
Już po zakwalifikowaniu się do półfinałów, nie czekając na medale, Pan Prezydent i Pan Premier na wyścigi gratulowali nieszczęśnikom Vitala Heynena.
Co tam Tokio 2020, jesteśmy najlepsi, pobiliśmy Ruskich, niech Kreml tak się nie cieszy victorią Daniiła Miedwiediewa w US Open. Przeskoczyliśmy, jak na Wielkiej Pardubickiej, ostatnią przeszkodę do strefy medalowej, szkoda, że w drugorzędnej imprezie. Niestety dopadła nas kolejna klątwa, słoweńska. Miało być pięknie, złoto Europy na gorzką osłodę. Mimo to katowicki Spodek odlatywał. Na szczęście nie za daleko, siedem lat budowy poszłoby w pierony, a Gierek z Ziętkiem przewracaliby się w grobach.
Co będzie z klątwą olimpijskich ćwierćfinałów, przekonamy się za trzy lata. Co prawda Bartosz Kurek, Michał Kubiak, Grzegorz Łomacz, Piotr Nowakowski, Damian Wojtaszek, będą wtedy piękni 36-letni, a Fabian Drzyzga, Paweł Zatorski 34-letni. Młode wilki na czele z trzydziestolatkami dostaną kolejną szansę. Ból i żal po Tokio 2020 pozostanie przynajmniej do Paryża 2024, albo nigdy nie przeminie.
Jak królik z kapelusza, jak Filip z konopi, wyskoczyła Legia w Moskwie. Grupowy lider Ligi Europy oddał dwa strzały w światło bramki Spartaka. Ten drugi, w ostatnich sekundach gry był celny. A później w nogi do szatni, chodu na lotnisko, jesteśmy wielcy. Co to znaczy dobrze zamurować murawę, zieloną jak mawiają dyletanci. Profi wiedzą, murawa to zielona trawa. Teraz wiara w cuda, oby legioniści nie poszli w ślady Lecha Poznań, pogodzili puchary z ligową łomotaniną.
Warszawiacy bezczelnie nakryli czapkami przed Europą dwie fenomenalne, nieprawdopodobne, jak ryczeli sprawozdawcy, dobitki, bo przecież nie strzały, Roberta Lewandowskiego w Barcelonie. Przez Legię nadworni bajkopisarze i statystycy Lewego nie mogli popisać się przed swoim panem.
Od sukcesów puchnie głowa. W Moskwie w czempionacie mira złoto i brąz w olimpijskiej wspinaczce na czas. W Paryżu 2024 będzie samodzielną konkurencją, a nie durnym trójbojem. Kajaki jak zwykle z workiem medali na mistrzostwach globu. W niedzielę finał kolarskich mistrzostw świata. Michał Kwiatkowski lubi belgijskie szosy.
W mieście nad Łódką cisza przed burzą. Na zachodzie bez zmian, szukają uzdrowiciela dla klęski kontuzji piłkarzy, profilaktycznie przydałby się też artysta przygotowania fizycznego. Na wschodzie czyszczą armaty i kałachy, pucują trąby i fanfary. Bój to będzie przedostatni, na wiosnę ostatni. Potem nastąpi kilkunastoletnia albo dłuższa cisza. Niech to szlag najjaśniejszy trafi.
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?