Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rosja grozi użyciem broni atomowej. Pod jakimi warunkami Putin przekroczy czerwoną linię?

Grzegorz Kuczyński
Grzegorz Kuczyński
Rosja ma duży strategiczny arsenał jądrowy. Gorzej z taktycznym
Rosja ma duży strategiczny arsenał jądrowy. Gorzej z taktycznym kremlin.ru
Rosja ostatnio coraz mocniej grozi atakiem atomowym na wojnie z Ukrainą. Czy to realna groźba czy blef? Co może zrobić Putin i w jakich okolicznościach?

Od początku wojny na Ukrainie Władimir Putin - wraz z wieloma innymi rosyjskimi urzędnikami, politykami i propagandystami - regularnie grozi użyciem broni jądrowej. Ostatnio zrobił to 21 września. Ogłaszając "częściową mobilizację" w Rosji, Władimir Putin wyraźnie zasugerował możliwość użycia broni jądrowej. - Kiedy integralność terytorialna naszego kraju jest zagrożona, w celu obrony Rosji i naszego narodu, z pewnością użyjemy wszystkich dostępnych środków. To nie jest blef – ostrzegł prezydent. Dodając, że "ci, którzy próbują nas szantażować bronią jądrową, powinni wiedzieć, że róża wiatrów może również obrócić się w ich kierunku".

Szantaż atomowy

Atak na terytorium, które Rosja uważa za swoje, nie jest sam w sobie formalną podstawą do użycia broni jądrowej. Rosyjska doktryna nuklearna podpisana przez Putina w 2020 roku określa tylko dwa przypadki, w których broń jądrowa może zostać użyta, gdy wróg nie używa broni atomowej. Po pierwsze, gdy ma miejsce "agresja na Federację Rosyjską przy użyciu broni konwencjonalnej, gdzie zagrożone jest samo istnienie państwa". Drugi przypadek? "Oddziaływanie przeciwnika na krytyczne obiekty państwowe i wojskowe Federacji Rosyjskiej, których wyłączenie zakłóciłoby odpowiedź sił jądrowych". Trudno walki na anektowanych ziemiach ukraińskich uznać za zagrożenie dla istnienia państwa rosyjskiego. Podobnie trudno sobie wyobrazić atak ukraiński na strategiczne obiekty położone w głębi Rosji. Niestety, w tym drugim przypadku nie można wykluczyć jakiejś prowokacji rosyjskiej, „operacji pod fałszywą flagą”. Choćby nie wiadomo jak nieprawdopodobnej, ale Kremlowi dającej podkładkę pod atak jądrowy na Ukrainę. Gdyby Putin miał się trzymać litery prawa, własnego rosyjskiego prawa, wojna z Ukrainą nie spełnia warunków dopuszczenia do użycia broni jądrowej. Ale jak to w Rosji, słowa zapisane w dokumentach można naprawdę różnie i szeroko interpretować. Choćby „zagrożenie dla istnienia państwa”.

Administracja amerykańska postrzega nowe groźby nuklearne Putina jako poważniejsze niż poprzednie, ale nie wierzy, że zostaną one wyegzekwowane - twierdzi CNN. Jeśli istnieje takie zagrożenie, to nie jest to oczywiście strategiczna broń jądrowa (potężne głowice atomowe niszczące całe miasta na terytorium wroga), ale taktyczna - mniejsze ładunki używane na polu walki. Rosjanie mogą uzbroić w niewielkie bojowe głowice atomowe na przykład pociski hipersoniczne Kindżał, pociski manewrujące dalekiego zasięgu Kalibr, pociski balistyczne Iskander czy wreszcie użyć potężnych samobieżnych dział artyleryjskich Pion. Jednak kilku urzędników zajmujących się obroną powiedziało CNN, że USA prawdopodobnie będą w stanie śledzić ruchy nawet małych taktycznych głowic nuklearnych, a jak na razie nic nie wskazuje na to, by takie ruchy miały miejsce. Aby użyć broni atomowej, „czerwony guzik” w ich „walizkach atomowych” muszą wcisnąć trzy osoby: prezydent, szef sztabu generalnego, minister obrony. Nieco bardziej skomplikowany jest proces decyzyjny w przypadku użycia strategicznej broni atomowej, choćby pocisków ICBM zdolnych sięgnąć terytorium USA.

Zdaniem części ekspertów właśnie decyzja o mobilizacji wskazuje, jak bardzo Putin nie chce użyć broni atomowej. Wielkimi masami ludzkimi chce rozwiązać „ukraiński problem”, zamiast ryzykować ataku atomowego. Takie taktyczne uderzenie miałoby skutki bardziej propagandowe niż militarne i narażało Rosję na odwet ze strony NATO. W rosyjskiej teorii wojskowej pierwszym krokiem w eskalacji nuklearnej jest pojedyncze demonstracyjne uderzenie na bezludnym obszarze lub na morzu, które nie niosłoby ogromnego ryzyka dla wojsk własnych Rosji lub obywateli jakiegokolwiek innego państwa. Celem takiego uderzenia byłoby wywieranie presji psychologicznej bez narażania cywilów na promieniowanie. Część ekspertów uważa, że Putin może się też zdecydować na zdetonowanie bomby jądrowej w jakimś odległym i niezamieszkałym regionie, by zademonstrować swoją determinację i postraszyć Zachód.

Zaniepokojony Zachód

Zachód jest zaniepokojony groźbą Rosji dotyczącą broni jądrowej, zwłaszcza, że część polityków i ekspertów uważa, iż może ona użyć na Ukrainie jednej lub kilku taktyczny bomb atomowych. I nie brakuje sygnałów, że w takim scenariuszu siły NATO mogą po prostu wkroczyć na Ukrainę, może być konwencjonalne uderzenie NATO na siły rosyjskie na Ukrainie. USA i NATO traktują groźby bardzo poważnie, zwłaszcza, że Rosja posiada największy na świecie arsenał nuklearny i ma dziesięć razy więcej głowic taktycznych niż Zachód. Rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego USA John Kirby ostrzegł, że jeśli Rosja użyje broni jądrowej, spotkają ją surowe konsekwencje. Dyrektor CIA William Burns podkreśla, że "zważywszy na to, jak wysoka jest stawka" Stany Zjednoczone "muszą potraktować groźby bardzo poważnie". Dowodem na to, że administracja USA potraktowała groźby Rosji bardzo poważnie jest fakt, że wysłała w pobliże rosyjskich granic co najmniej dwa samoloty szpiegowskie RS-135s Cobra Ball, wykorzystywane do śledzenia pocisków balistycznych.

Amerykanie z łatwością odkryją ożywienie w którejś z baz strategicznych sił jądrowych, jakieś ruchy wokół silosów, w których kryją się ICBM. Trudniej jest z monitoringiem taktycznego arsenału atomowego. Choć tu ból głowy powinna mieć sama Rosja. W ostatniej dekadzie zainwestowano ogromne środki w modernizację rosyjskiego arsenału strategicznego, w szczególności okrętów podwodnych klasy Borej, i choć niektóre systemy broni, jak międzykontynentalna rakieta balistyczna Sarmat, istnieją tylko w wyobraźni Putina, to te, które są utrzymywane w stanie wysokiej gotowości, zupełnie nie nadają się do uderzenia na pozycje ukraińskie. Niestrategiczne głowice jądrowe od 30 lat znajdują się w kilkunastu scentralizowanych magazynach, a ich uruchomienie wymaga znacznie więcej pracy niż naciśnięcie przysłowiowego "czerwonego" guzika. Do obsługi nawet pojedynczej głowicy atomowej czy artyleryjskiego pocisku atomowego potrzeba wielu niewyszkolonych, nerwowych rąk, stąd ryzyko błędu ludzkiego jest niezwykle wysokie. Co więcej, niektórzy oficerowie w długim łańcuchu dowodzenia mogą odrzucić odpowiedzialność za rozpoczęcie wojny jądrowej.

Kreml wierzy, że strach przed katastrofą nuklearną („muszę wam jeszcze raz przypomnieć dla tych głuchych, którzy słyszą tylko siebie” i "to na pewno nie jest blef") skłoni Zachód do wywarcia presji na władze Ukrainy i zmusi Kijów do kapitulacji. "Bezpieczeństwo Waszyngtonu, Londynu i Brukseli jest o wiele ważniejsze dla Sojuszu Północnoatlantyckiego niż los umierającej Ukrainy, nawet hojnie zaopatrzonej w różne rodzaje broni. Dostawy nowoczesnej broni to dla państw zachodnich po prostu biznes, chociaż gęsto wymieszany z nienawiścią do nas. Nie więcej niż to. Transoceaniczni i europejscy demagodzy nie zginą w nuklearnej apokalipsie. Dlatego przełkną użycie każdej broni w obecnym konflikcie” - pisze były prezydent Dmitrij Miedwiediew.

od 7 lat
Wideo

echodnia.eu W czerwcu wybory do Parlamentu Europejskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Rosja grozi użyciem broni atomowej. Pod jakimi warunkami Putin przekroczy czerwoną linię? - Portal i.pl

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki