Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rower miejski w Łodzi. Jak będzie wyglądał?

Matylda Witkowska
Fundacja Fenomen ostrzega, że zbyt mała liczba stacji może spowodować fiasko całego projektu
Fundacja Fenomen ostrzega, że zbyt mała liczba stacji może spowodować fiasko całego projektu Janusz Wójtowicz/polskapresse
Żaden projekt budżetu obywatelskiego nie wywołał takich emocji jak łódzki rower publiczny. Tuż po ogłoszeniu wyników pojawiły się głosy, że projekt w tak małej skali będzie marnowaniem pieniędzy. Jednak Wrocław zaczął od jeszcze mniejszej liczby stacji. I odniósł sukces!

Projekt roweru miejskiego został zgłoszony w ramach zadań z budżetu obywatelskiego. I wygrał, zyskując trzecie miejsce. Na wart 3 mln zł projekt zagłosowało 8,8 tys. osób. Taka suma miała wystarczyć na system 30 rozstawionych po całym mieście stojaków, z których po zarejestrowaniu będzie można pobierać rowery i oddawać w innym miejscu, poruszając się na krótkich dystansach za darmo.

Jednak kilka tygodni temu Fundacja Fenomen ostrzegła, że projekt na tak małą skalę zakończy się fiaskiem i wystąpiła z apelem o powiększenie budżetu na rower... sześciokrotnie i dorzucenie do planowanych 3 mln zł kolejnych 15. To pozwoliłoby - zdaniem fundacji - na zapewnienie odpowiedniej gęstość sieci stacji.

- W Warszawie, gdzie jednego roku przeznaczono na rower 20 mln zł, okazał się on wielkim sukcesem - ostrzegał Piotr Kowalski z Fundacji Fenomen. - Natomiast w Krakowie, gdzie stacji było mało, prawie nikt nie chciał nim jeździć.

Przez chwilę wydawało się, że ta logika ma szansę przebić się do władz miasta. Jednak w tym tygodniu miasto podjęło ostateczną decyzję: skoro w projekcie zapisano 3 mln 117,5 tys. zł to tyle będzie.

Jak podkreśla wiceprezydent Łodzi Radosław Stępień, dodatkowe finansowanie roweru miejskiego stworzyłoby precedens. - Jeśli zwiększylibyśmy budżet na rower publiczny, to co z innymi projektami? Każdy, kto zgłosiłby skwerek, chciałby mieć cały park. A w przyszłym roku mielibyśmy całą gamę niedokończonych projektów, których twórcy liczyliby na późniejsze dofinansowanie - mówi.

Rower powstanie więc w takim zakresie, jak przewidziano w projekcie. Co to oznacza?

Według wyliczeń Małgorzaty Zdziebłowskiej, autorki projektu, która przez 2,5 roku mieszkała w Warszawie i korzystała z tamtejszego systemu, powinno to wystarczyć na około 300 rowerów rozmieszczonych w 30 stacjach z 525 miejscami rowerowymi (liczba wolnych miejsc powinna przewyższać o 75 proc. liczbę rowerów, by bez kłopotów można było znaleźć miejsce parkingowe).

W założeniach ma to być pierwszy etap budowy infrastruktury roweru miejskiego. - Chciałam, by łodzianie, tak jak warszawiacy, przekonali się do tego rozwiązania - mówi Zdziebłowska.

Projekt Zdziebłowskiej nie precyzuje, gdzie mają pojawić się stacje. Zakłada ustawienie ich w różnych dzielnicach, przy kampusach, stacjach kolejowych, centrach handlowych, zespołach biurowców i korytarzach komunikacyjnych. Częścią projektu jest samo wyznaczenie stacji.

Zadanie to Zarząd Dróg i Transportu ma wykonać w najbliższych tygodniach. Całość ma być zaprezentowana 5 grudnia. Do tego czasu oficer rowerowy ma podać dokładną liczbę rowerów i stacji, które uda się zakupić oraz mapę miejsc, w których się pojawią. Te najprawdopodobniej znajdą się w Śródmieściu.

- Chcemy uniknąć tzw. stacji sierot, z których nikt nie będzie korzystał - tłumaczy Bartosz Zimny,oficer rowerowy. - Jeśli większość stacji będzie w Śródmieściu, nie ma sensu stawiać jednej samotnej np. przy rondzie Lotników Lwowskich.

Kolejne dwa tygodnie mają być poświęcone na konsultacje społeczne dotyczące lokalizacji stacji. Łodzianie będą mogli swoje uwagi wysłać mejlem, będzie też publiczna dyskusja na temat lokalizacji. - Położenie stacji jest bardzo ważne. Jak pokazuje praktyka z innych miast czasem przeniesienie stacji z jednej strony skrzyżowania na drugą potrafi zwiększyć stopień wykorzystania rowerów - mówi Zimny.

Jak podkreślają władze Łodzi ma to być pierwszy etap budowy, a rower miejski zostanie w Łodzi na dłużej.

Czy 30 stacji to dużo czy rzeczywiście za mało? Porównując z innymi miastami można powiedzieć, że przeciętnie.
Przywoływana przez Fundację Fenomen Warszawa rzeczywiście wystartowała z 57 stacjami miejskimi i 11 na Bemowie, jest jednak od Łodzi prawie dwa razy większa. Natomiast Kraków, w którym system rzeczywiście nie zadziałał, wystartował z zaledwie 13 stacjami, których liczbę podniesiono później do 16. Jako powód fiaska podawano nie tylko małą liczbę stacji, ale także skomplikowany system wypożyczeń, który wykluczył dużą grupę potencjalnych klientów, czyli turystów.

Wrocławski rower miejski wystartował zaledwie ze 140 rowerami w 17 stacjach, a więc na skalę o połowę mniejszą niż planowana w Łodzi. Dopiero później liczbę stacji zwiększono do 34. Wrocław jednak dużo wcześniej zaczął inwestować w drogi rowerowe i promować ten środek transportu.

Pomysł zwiększenia puli przewidzianej na rower miejski o pieniądze z budżetu ogólnego udał się w Szczecinie. Tam jednak pierwotny projekt przewidywał zaledwie 9 stacji, miasto postanowiło zrobić rower na "dużą" skalę i dofinansowało liczbę stacji do... 30. Natomiast w Łodzi półtora roku temu pojawił się pomysł urządzenia roweru tylko na Piotrkowskiej z 10 stacjami i 100 rowerami. Można więc założyć, że jeśli projekt się nie uda, winna będzie nie liczba stacji, ale brak infrastruktury, po której mogliby jeździć wypożyczający.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki