Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rowerzyści łamią przepisy częściej niż kierowcy

Agnieszka Magnuszewska
Nie wszyscy pamiętają, że przejście dla pieszych jest tylko dla pieszych
Nie wszyscy pamiętają, że przejście dla pieszych jest tylko dla pieszych Jarosław Kosmatka
Kilkugodzinny patrol z drogówką na ulicach Łodzi wystarczył, by posypały się kary. Rowerzyści zgarnęli 44,4 procent wszystkich wystawionych mandatów, kierowcom przypadło 33,3 procent, a pieszym 22,2 procent. Zwolennicy dwóch kółek przejeżdżali w piątek na czerwonym świetle, nie schodzili z rowerów na przejściu i rozmawiali przez telefon.

Najwięcej mandatów wystawiono rowerzystom na al. Włókniarzy. Tuż przy skrzyżowaniu z ul. Limanowskiego ukarano 30-latka, który jadąc rowerem rozmawiał przez telefon. Sierżant z drogówki wręczył mu mandat na 200 zł, bo w tym przypadku rowerzysta jest traktowany jak każdy inny kierujący pojazdem.

Z kolei przy skrzyżowaniu z Drewnowską rowerzysta przeciął al. Włókniarzy na czerwonym świetle.

- Wiem, że źle zrobiłem, przepraszam. Wracam z grzybów i spieszy mi się do domu. Może zamiast mandaciku dostanę pouczenie? Nie pracuję, więc i tak nie mam z czego zapłacić - ubolewa 40-letni rowerzysta.

Za jazdę na czerwonym przysługuje kara od 300 do 500 zł.

- Widełki są po to, by osoby, które od razu wiedzą, że źle zrobiły i obiecują poprawę, dostały niższy mandat - zaznacza sierżant z łódzkiej drogówki.

Wysokość kary (100 zł) próbował też negocjować rowerzysta, który przejechał przez przejście dla pieszych na ul. Limanowskiego.

- Nie mam prawa do zasiłku, więc nie mam z czego zapłacić. Ale wiem, że źle zrobiłem. Powinienem zsiąść z roweru - przyznaje pan Krzysztof, który jako rowerzysta pierwszy raz otrzymał mandat. - Niestety, ścieżki w Łodzi są kiepsko zaprojektowane. Powinienem jechać po drugiej stronie ulicy, gdzie jest przejazd dla rowerów przez pasy, ale wtedy łatwo jest skręcić z al. Włókniarzy w lewo, a ja muszę odbić w prawo.

Niewłaściwą stroną al. Włókniarzy poruszał się też pan Mateusz, który też przejechał po zebrze na al. Bandurskiego.

- Wybrałem przejście, gdzie nie ma rowerowego przejazdu, bo jest bliżej dworca. A muszę wkrótce odebrać stamtąd gościa. I tak dobrze, że zrezygnowałem z wjazdu na pasy, gdy zielone już migało - oddycha z ulgą pan Mateusz. - Mandat to kiepski początek weekendu. W ogóle po drodze zgubiłem błotnik i do tego zaspałem do pracy. Może sobota będzie lepsza.

Liczba mandatów dla rowerzystów byłaby większa, gdyby trójce kolarzy nie udało się uciec. Dwie panie również przejechały przez zebrę przy dworcu, ale zniknęły w parku im. Poniatowskiego. Natomiast między blokami ulotnił się kolarz, który przejechał po tzw. murze na ul. Lutomierskiej. Grozi za to kara 100 zł.

Większość ukaranych w piątek kierowców ma zapłacić mandaty za jazdę na czerwonym świetle. Piesi też nie stosowali się do sygnalizacji albo przechodzili w niedozwolonym miejscu. Jeden z nich najpierw przebiegł przez zachodnią jezdnię al. Włókniarzy, potem pokonał płotek ogradzający torowisko tramwajowe i przeciął wschodnią część alei. Oczywiście w miejscu, gdzie nie było pasów.

Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki