Ba, i my im nawet w to wierzymy! Uaktywnianie naszej energii poza granicami nie musi od razu obejmować świata. Np. Łodzi wystarczą granice miasta. Od dłuższego czasu mnóstwo sił, pary i pieniędzy idzie na to, by wypromować nasze miasto w kraju. W przezabawny sposób "jaramy" się każdym pozytywnym lub negatywnym w wymowie artykułem w prasie zagranicznej, a i wyrzucamy z siebie tony słów w dyskusjach, jakie hasło i jaki element miasta najlepiej wypromuje Łódź w oczach rodaków- tak, jakby nie zadbał o to już "element", którego pełno na głównych ulicach miasta. Problem tkwi w tym, że Łódź potrzebuje najbardziej promocji skierowanej do własnych mieszkańców. Chcemy bardzo, by pokochali nas inni, a przecież w Polsce najbardziej Łodzi nie lubią łodzianie. Nikt tak źle o Łodzi nie powie, jak łodzianin- szczególnie przyjezdnym. Nikt też nie dorówna łodzianinowi w rozbrajającym przekonaniu, że wszędzie jest lepiej niż tu, że w każdym miejscu na ziemi może coś się udać, tylko nie tutaj. Alternatywą jest rozpanoszone ostatnio "myślenie pozytywne" - infantylne, pretensjonalne, z zaburzoną hierarchią, wyolbrzymiające drobiazgi, w dodatku często zapewniające o istnieniu czegoś, czego nie ma oraz napastliwe w pragnieniu narzucenia swej woli. Efekt takich działań i postaw jest zawsze odwrotny. Wypromować Łódź wśród łodzian- to prawdziwe wyzwanie dla speców nie tylko od marketingu (albo właściwie najmniej dla nich), szczególnie w obliczu dynamicznego wyludniania się naszego miasta. Bo szukając pomysłu na chwalenie się nie zauważymy, że większość łodzian strzela już gole dla innych.
Dariusz Pawłowski
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?