Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ruch Chorzów - Widzew 1:1

Bogusław Kukuć
Wychowanek Widzewa Piotr Grzelczak (nr 26) zdobył w Chorzowie pierwszą w karierze bramkę w ekstraklasie
Wychowanek Widzewa Piotr Grzelczak (nr 26) zdobył w Chorzowie pierwszą w karierze bramkę w ekstraklasie Jakub Pokora
Mecz ekstraklasy w Chorzowie był wyjątkowy ze względu na niespotykaną na polskich stadionach atmosferę przyjaźni panującą wśród kibiców obu tych byłych mistrzów Polski.

Nie chodzi tylko o wspólny okrzyk ''Jest nas dwóch Widzew i Ruch'', ale wzajemne śpiewanie piosenek klubowych rywali, szaliki zakończone znakami klubowymi obu klubów, oklaski po udanych zagraniach piłkarzy obu drużyn i autentyczne więzy pozaboiskowe, którymi powiązani są fani Widzewa i Ruchu.

W tym meczu nie było żadnych sektorów gości ze strefami buforowymi, czarnych brygad z psami przy nogach. Funkcję porządkowych pełniły w większości miłe kobiety. Przy Cichej jest taki stary, fajny, śląski świat, ze słonecznikami, pełen serdeczności i szacunku dla futbolu.

To jest temat na pracę magisterską z pogranicza socjologii i sportu. W tej sytuacji zakaz rozprowadzenia biletów na to spotkanie dla zorganizowanych grup kibiców Widzewa był śmieszny. Może gdyby go nie było, to i piosenki o PZPN też byśmy w Chorzowie nie usłyszeli.

Na boisku już takiej sielanki nie było i widać, że obu drużynom zależało na zwycięstwie. Remis nie był wynikiem marzeń dla obu ekip. Końcowe rozstrzygnięcie jest smutniejsze dla Ruchu, który po raz pierwszy w tym sezonie nie tylko stracił gola na swoim stadionie, ale także nie wygrał meczu (wcześniej 2:0 z Wisłą i 1:0 z Legią). Widzew wykonał plan minimum, bo po powrocie do ekstraklasy nie przegrał meczu na stadionie rywali. Tylko Polonia Warszawa i Korona dokonały tej sztuki. Łodzianie jako pierwsi zdobyli gola w Chorzowie i do tego nie przegrali.

Wyjściowy skład gości różnił się od drużyny, który zaczynała mecz ze Śląskiem. Po raz pierwszy w sezonie nie zagrał Tomasz Lisowski, który doznał kontuzji w pucharowym spotkaniu z Zagłębiem Lubin i nie znalazł się w siedemnastce meczowej. Tak-że nie było Przemysława Oziębały, którego z powodu urazu czeka też dłuższa przerwa.

Ruch też nie grał w najsilniejszym zestawieniu. Zabrakło m.in. Gabora Straki. Mimo tego, w pierwszych minutach chorzo-wianie uzyskali przewagę. Już w 8. minucie mogli objąć prowadzenie. Po rożnym, groźnie strzelał Paweł Lisowski, ale Mindaugas Panka wybił piłkę, zmierzającą w stronę bramki.

Szybkie, płaskie, prostopadłe podania gospodarzy sprawiały kłopoty defensywie gości. po jednym z nich w 11.minucie w doskonałej sytuacji znalazł się Maciej Jankowski. Widzewia-ków uratował od utraty gola wybiegający pod linię szesnastki Maciej Mielcarz. W pierwszej fazie spotkania goście odpowiedzieli tylko niecelnymi strzałami zza pola karnego Marcina Robaka i Pawła Grischoka.
Z upływem minut inicjatywę przejęli łodzianie. W 25. minucie goście mieli szansę odbjęcia prowadzenia. Marcin Robak z prawej strony dograł piłkę do ustawionego przed bramką Darvydasa Sernasa, ale strzał reprezentanta Litwy minimalnie minął bramkę. Paul Grischok i Piotr Grzelczak zmienili się pozycjami na skraju pomocy.

Aktywny i groźny był zwłaszcza Grzelczak. Grał do przodu, wchodził w odważne dryblingi, a nie poprzestawał na zachowawczych podania do najbliższego kolegi. W 28 minucie ten wychowanek Widzewa podał głową do Sernasa i znów było groźnie pod bramką Ruchu. Ale chorzowianie też mieli swoje szanse zmiany wyniku. W 29 min. Lisowski ograł Ugo Ukaha podał do nadbiegającego Marcina Zająca, lecz były widze-wiak zaprzepaścił okazję. W minutę poźniej po wolnym Wojciecha Grzyba rykoszet od Zająca był groźny, ale Mielcarz zażegnał niebezpieczeństwo.

W 37. minucie łodzianie objęli prowadzenie. Akcja była widowiskowa. Zainicjował ją na lewej stronie boiska jeszcze na własnej połowie Dudu. Prostopadłe podanie Brazylijczyka dotarło do rozpędzonego Sernasa, który zagrał piłkę do wychodzącego na pozycję Marcina Robaka. Ten jednak nie sięgnął piłki, którą przejął nadbiegający Grzelczak. Łodzianin z ostrego kąta pokonał silnym strzałem Krzysztofa Pilarza i Widzew objął prowadzenie. Dla Grzelczaka to pierwszy gol nie tylko w tym sezonie, ale także w ekstraklasie. Ten piłkarz był pierwszoplanowym zawodnikiem. Aż dziw bierze, że nigdy w tym sezonie nie zagrał w wyjściowym składzie i do chorzowskiego meczu zaliczył tylko 116 minut jako zmiennik.

Na dwie minuty przed końcem pierwszej połowy Grzelczak główkował minimalnie nad poprzeczką. Z zatrzymaniem aktywnego, agresywnego łodzianina miał olbrzymie kłopoty Maciej Sadlok, którego Waldemar Fornalik wystawił na lewej obronie, podobnie jak kiedyś Franbciszek Smuda. Naszym zdaniem wysokie notowania tego reprezenta są przesadzone. W przerwie najwięcej oklas-ków zebrał Tauronek, miejscowa maskotka sponsora, który brawurowym tańcem przyćmił występ zespołu dziewcząt.

Druga połowa zaczęła się od mocnego, ale niecelnego uderzenia Marcina Robaka z 17 m. Napastnik nie grał tak dobrze jak ze Śląskiem. Był pieczołowicie pilnowany przez byłego widze-wiaka Piotr Stawarczyka, który wygrał z nim większość główek i grającego setny mecz w ekstraklasie Rafała Grodzickiego (wcześniej w Bełchatowie).

W 52. minucie Grischok nie wykorzystał błędu Krzysztofa Nykiela. Strzelił sam, zamiast podać do niepilnowanego Sernasa. Ruch walczył o wyrówanie i zaczął dominować. W 68 min. Mielcarz sparował na róg silny strzał z bliska Wojciecha Grzyba, dopingowanego przez reprezentantkę w piłce ręcznej Kingę Polenz, partnerkę życiową piłkarza, byłą zawodniczkę Piotrcovii. W 74 min. goście wyrwali się z oblężenia, lecz podanie Grzelczaka zaprzepaścił Grischok.

W 78. minucie goście przestali grać i liczyli na przerwanie gry przez sędziego, bo na boisku leżał Ukah. Ruch wykorzystał to gapiostwo. Po dośrodkowaniu Grzyba z głębi pola , głową wyrównał Arkadiusz Piech. Były widzewiak miał jeszcze jedną szansę , ale Łukasz Broź prawidłowo wybił piłkę spod nóg chorzowskiego dublera. Ostatnia okazja, to strzał Grzelczaka nad poprzeczką w 85 min.
Nie ma wiele przesady w tym, że o końcowym wyniku zadecydował dublerzy. Niebiescy mieli lepszego zmiennika.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki