To ma być rodzaj trzeciego, dobrowolnego filaru, obok obecnie funkcjonujących IKE - indywidualnych kont emerytalnych. Ale zdaniem ekspertów w wersji przedstawionej obecnie w projekcie to wciąż mało atrakcyjna propozycja. - Z naszych wyliczeń wynika, że korzyści z finansowe z IKZE będą mniejsze niż z IKE - ocenia Bernard Waszczyk, analityk firmy Open Finance.
System zachęcający do samodzielnego oszczędzania na starość rząd proponuje z prostego powodu: nikt już nie kryje, że w przyszłości emerytury nie będą tak wysokie, jak obiecywano przed 10 laty, gdy startowały OFE. Zamiast raju na Hawajach, przedstawianego w reklamach, przyszłych emerytów czeka pensja ledwo wystarczająca na przeżycie. Jak niedawno ostrzegała KNF, emerytury wypłacane z dwóch obowiązkowych filarów - Funduszu Ubezpieczeń Społecznych (zarządzanego przez ZUS) i OFE - będą za ok. 30 lat o ponad połowę niższe od naszego ostatniego miesięcznego wynagrodzenia.
Z projektu ustawy, który przedstawia kancelaria rządu, wynika, że tak samo jak IKE na IKZE, czyli nowy trzeci filar, będzie można zacząć oszczędzać już od 16. roku życia, podpisując umowę z jedną z wybranych instytucji: towarzystwem funduszy inwestycyjnych, towarzystwem ubezpieczeniowym, bankiem, domem maklerskim albo - to nowość - otwartym funduszem emerytalnym, ale tylko tym, którego jest się klientem w ramach drugiego filaru.
- Korzyścią dla Kowalskiego będzie to, że kwoty wpłacone do IKZE będzie można odliczyć od podstawy opodatkowania - mówi Bernard Waszczyk. Niestety, wielkość maksymalnych wpłat do IKZE, a więc także odliczeń, będzie limitowana. Projekt przewiduje, że wpłaty na IKZE nie będą mogły przekroczyć 4 proc. podstawy wymiaru składek na ubezpieczenie emerytalne i rentowe. - Obecnie przy czteroprocentowym limicie maksymalna wpłata na IKZE nie mogłaby przekroczyć 4030,80 zł - wylicza Waszczyk.
- Głównym minusem IKZE jest to, że przy wypłacie środków trzeba będzie uiścić podatek od dochodów. Środki zgromadzone w IKE, przy spełnieniu określonych warunków, są z podatku zwolnione - uważa Waszczyk.
W efekcie emerytura z IKZE będzie pomniejszana o zaliczkę na podatek dochodowy. - To, co zyskaliśmy na odliczeniach od podatku, zwrócimy po latach z nawiązką - wylicza Waszczyk.
Eksperci Open Finance hipotetycznie wyliczyli, jaką emeryturę otrzyma z obu trzecich filarów osoba, która zarabia około 3500 zł brutto. Przy maksymalnym limicie wpłata na IKZE nie mogłaby przekroczyć 140 zł miesięcznie. Przyjęto założenia, że przeciętny wzrost wynagrodzenia wyniesie 2 proc. rocznie, inflacja średnioroczna 3 proc., średnia roczna stopa zwrotu z obu inwestycji wyniesie 4 proc. - Po 40 latach w ramach IKZE zgromadzilibyśmy blisko 230 tys. zł, z czego ok. 103,5 tys. to wpłacony kapitał - mówi Bernard Waszczyk. - Gdyby te pieniądze odkładać w ramach IKE, wystarczyłyby, żeby przez 20 lat co miesiąc otrzymywać rentę wysokości ok. 960 zł. W przypadku IKZE, gdzie od każdej wypłaty pobierana będzie zaliczka na podatek dochodowy, miesięczna renta wyniosłaby ok. 785 zł, czyli o blisko jedną piątą mniej - dodaje Waszczyk.
Jego zdaniem w obecnym kształcie program będzie zatem mało atrakcyjny dla przyszłych emerytów. Podobnego zdania jest Robert Gwiazdowski z Centrum im. A. Smitha: - Żeby oszczędzać, trzeba mieć z czego! Przy wysokim opodatkowaniu pracy ludzie nie mają znaczących nadwyżek.
Kto musi dopłacić do podatków?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?