Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Są jeszcze miejsca w miejskim przedszkolu dla niepełnosprawnych

Joanna Barczykowska
Rodzice bardzo chwalą opiekę w przedszkolu na Gandhiego.
Rodzice bardzo chwalą opiekę w przedszkolu na Gandhiego. Grzegorz Gałasiński
Dzięki świetnej opiece, niepełnosprawne dzieci czynią w tym jedynym miejskim przedszkolu specjalnym ogromne postępy.

Kiedy Izabela trafiła do przedszkola specjalnego przy ul. Gandhiego w Łodzi, nie chodziła ani nie mówiła. Miała trzy latka. Jej mama bała się, że dziecko, które tylko siedzi na pupie i nie potrafi wstać, zginie wśród rówieśników, dlatego nie chciała posłać jej do przedszkola. W końcu się przemogła. Izabelka trafiła do jednej z sześciu grup specjalnych. Dziewczynka cierpi na zawał lewej półkuli mózgu z niedowładem lewostronnym i ma padaczkę. Dzięki świetnej opiece nauczycieli i terapeutów w przedszkolu Izabela po dwóch miesiącach zaczęła chodzić. Potem zaczęła mówić. Przez dwa lata zrobiła ogromny postęp, którego jej mama nigdy nie osiągnęłaby w domu.

- Bałam się posłać Izabelkę do przedszkola, bo nie wiedziałam, jak się odnajdzie, czy grupa ją zaakceptuje. Chciałam, żeby została ze mną jeszcze dłużej w domu. Namówiła mnie koleżanka, która też ma niepełno-sprawne dziecko, i bardzo się cieszę, że tak się stało - mówi Mariola Jasiak, mama pięcioletniej Izabeli.

Tak jak początkowo myślała pani Mariola, postępuje wielu rodziców niepełnosprawnych dzieci w Łodzi.

- Maluchy często trafiają do nas dopiero w wieku sześciu lat, kiedy dla dzieci niepełnosprawnych zaczyna się obowiązek szkolny. Kiedy robią szybkie postępy, rodzice mówią, że żałują, iż nie przysłali do nas dziecka wcześniej. Dzieci najwięcej chłoną, kiedy mają trzy, cztery czy pięć lat, dlatego powinny zacząć chodzić do przedszkola nawet przed skończeniem trzech latek - przekonuje Edyta Płatek, dyrektor Przedszkola Specjalnego w Łodzi.

Przedszkole przy ul. Gandhiego jest jedyną miejską placówką specjalną dla dzieci niepełnosprawnych. Mimo świetnej kadry, miejskiego dofinansowania i bardzo dobrej opinii liczba dzieci wciąż spada. Jeszcze kilka lat temu przedszkole przy ul. Gandhiego miało filię przy ul. Uniejowskiej. Została zamknięta. Do placówki przy ul. Gandhiego uczęszcza obecnie 38 dzieci, ale miejsc starczyłoby nawet dla 44. Przedszkole nie zamknęło naboru i dyrekcja czeka na chętnych do września.

- Prywatna konkurencja często się reklamuje i prowadzi akcje marketingowe, na które my jako miejskie przedszkole nie mamy pieniędzy - mówi Płatek.

Rodzice dzieci, które chodzą do przedszkola, boją się, że jeśli nie będzie naboru, to władze mogą zamknąć placówkę, a to jedyne takie publiczne przedszkole w Łodzi.

- Mam dziecko z zespołem Downa. Ono nie nadaje się do przedszkola integracyjnego, bo już to sprawdzaliśmy. To jedyne miejsce, gdzie Łukasz dobrze się czuje, robi duże postępy i się rozwija - mówi Katarzyna Warkocz, mama Łukasza.

Władze zapewniają, że planów zamknięcia nigdy nie będzie. Może być za to pomoc w rozpropagowaniu informacji o placówce.

- Na pewno nie będziemy zamykać przedszkola. Może trzeba pomyśleć o promocji tego miejsca w miejskich poradniach terapeutycznych- mówi Krzysztof Piątkowski, wiceprezydent Łodzi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki