- Na miejscu rozbiórki mecenas oświadczył strażnikom miejskim, że obiekt nie jest zabytkowy i że może być rozebrany - wyjaśnia Wojalski. - Tymczasem prawo się zmieniło i obiekt będący w ewidencji zabytków też podlega ochronie prawnej i dla jego rozbiórki potrzebna jest zgoda wojewódzkiego konserwatora zabytków. Jeśli adwokat tego nie wie to znaczy, że nie zna prawa, a jeśli wiedział, to działał w złej wierze.
Wojalski wniósł w tej sprawie skargę do rzecznika dyscyplinarny ORA, ale ten umorzył postępowanie. Po złożeniu odwołania sprawą zajął się sąd dyscyplinarny. Sąd jednak podtrzymał stanowisko rzecznika dyscyplinarnego.
- Należy zaznaczyć, że Jarosław Kowalski reprezentował nie właściciela willi Michała L., lecz wykonawcę robót wyburzeniowych - mówił Michał Gąsecki uzasadniając decyzję sądu dyscyplinarnego. - Z protokołu Straży Miejskiej w Łodzi wynika, że adwokat poinformował strażników, iż willa nie jest w rejestrze zabytków i że nie jest objęta planem zagospodarowania przestrzennego. Oznacza to, że powiedział prawdę i nie naruszył etyki zawodowej.
Niemniej doszło do sytuacji, że Jarosław Kowalski nie wziął pod uwagę, że obiekt jest w ewidencji zabytków i nie oponował przeciw rozbiórce, mimo że wykonawca robót, którego reprezentował, nie miał pisemnego zezwolenia na prace wyburzeniowe.
- Źle się stało, że mecenas Kowalski był tam podczas rozbiórki, że nie był zbyt dociekliwy i pozwolił wprowadzić się w błąd przez inwestora Michała L., który na piśmie zapewnił, że ma wszelkie zezwolenia w sprawie rozbiórki rezydencji - komentuje Ryszard Marcinkowski, rzecznik dyscyplinarny ORA w Łodzi.
CZYTAJ TEŻ: Willa przy Zgierskiej: oskarżony nie przyznaje się do winy!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?