Chłopczyk ma ponad osiem miesięcy. Urodził się w szpitalu w Piotrkowie Trybunalskim. Jego matka – mieszkanka powiatu piotrkowskiego – nie wiedziała, że jest w ciąży. Z tego powodu ciąża nie była objęta żadną opieką. Gdy nastąpiły bóle brzucha, kobieta trafiła do szpitala i niemal natychmiast urodziła Marcinka.
Niestety, okazało się, że chłopczyk jest poważnie chory. Miał niedrożne jelita. Dlatego w ciągu doby został przewieziony ze szpitala w Piotrkowie do Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi, gdzie lekarze z marszu podjęli walkę o jego życie. W tym celu przeprowadzili cztery operacje.
Jednak pech nie opuszczał młodego pacjenta, który po pół roku przebywania w Matce Polsce zachorował na sepsę z zapaleniem opon mózgowych. Jego serce i płuca przestały pracować i przez kilka dni musiał być podłączony do sztucznego płuco-serca.
Wszystko to oznacza, że malec nadal będzie wymagał rehabilitacji i opieki specjalistycznej. I oczywiście miłości rodzicielskiej, którą - wszystko na to wskazuje - zapewni chłopczykowi nie mające dotąd dzieci młode małżeństwo spod Zgierza.