Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sąd uznał winę anestezjologa, jednak sprawa się przedawniła

Joanna Barczykowska
Jacek Bryszewski będzie domagał się zadośćuczynienia
Jacek Bryszewski będzie domagał się zadośćuczynienia Krzysztof Szymczak
Jacek Bryszewski ponad 10 lat czekał, by usłyszeć, że przez błędy anestezjologa stracił córkę. Dziesięcioletnia Ola, urodzona z zespołem Downa, zmarła 3 czerwca 2002 na fotelu dentystycznym - dziewczynka nie wybudziła się z narkozy. W piątek sąd uznał, że oskarżony Dariusz P. naruszył zasady dobrej praktyki lekarskiej, a jego postępowanie zwiększało niebezpieczeństwo narażenia na utratę życia. Anestezjolog nie poniesie jednak kary, gdyż nie działał umyślnie, więc sprawa przedawniła się w czerwcu tego roku.

- Sąd stwierdził sprawstwo, ale był zmuszony umorzyć sprawę - uzasadniał wyrok sędzia Damian Krakowiak. - Data czynu to czerwiec 2002, przedawnienie nastąpiło w czerwcu tego roku.

W marcu 2012 sąd dopuścił dowód z opinii biegłego - krajowego konsultanta ds. anestezjologii i intensywnej terapii, który stwierdził uchybienia: brak współpracy z pielęgniarką anestezjologiczną, zaniechanie monitorowania czynności serca za pomocą EKG, a jedynie pulsoksymetru, brak monitorowania ciśnienia tętniczego krwi, brak prowadzenia protokołu znieczulenia. Wywiad lekarski został przeprowadzony w sposób wadliwy. Monitor EKG szybciej pokazałby zatrzymanie krążenia niż pulsoksymetr.

Sąd, wydając wyrok, oparł się właśnie na tej opinii, ale wpłynęła ona zbyt późno, by zapobiec umorzeniu sprawy. Było to już kolejne postępowanie w sprawie śmierci Oli, wcześniej sądy uniewinniały Dariusza P. Tata dziewczynki odwoływał się od wyroków, sprawa trafiła nawet do Sądu Najwyższego.

Jacek Bryszewski twierdzi, że umorzenie sprawy częściowo go satysfakcjonuje.

- W końcu sąd uznał winę Dariusza P. - mówi tata Oli. - Byłem o tym przekonany od początku. Od początku chodziło mi tylko o prawdę w tej sprawie. Nie zależało mi na tym, by anestezjolog miał zabrane prawo wykonywania zawodu, w końcu pracuje na utrzymanie dzieci. Szkoda tylko, że tak długo musieliśmy czekać na opinię biegłego, wyrok byłby inny, gdyby biegły się pospieszył.

Dariusz P., który spóźnił się na piątkową rozprawę, nie chciał komentować wyroku. Nie zgodził się też na rozmowę z Jackiem Bryszewskim, tłumacząc się tym, że musi wyjechać z Łodzi.

Wyrok nie jest prawomocny, ale stanie się takim po tygodniu, jeżeli żadna strona się nie odwoła. Tata Oli zapowiedział, że nie będzie się odwoływał, gdyż w sprawie przedawnienia nie można już nic zrobić. Gdy orzeczenie się uprawomocni, wystąpi o kontynuowanie sprawy o zadośćuczynienie przed sądem cywilnym. Została ona zawieszona do zakończenia sprawy karnej. Mama Oli domaga się od anestezjologa 200 tys. zł za śmierć córki.

Bryszewski zastanawiał się nad pozwaniem Polski za przewlekłość postępowania do Trybunału w Strasburgu. Zrezygnował, obawiając się wysokich kosztów i długiego czasu trwania postępowania.

Damy ci więcej - zarejestruj się!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki