Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Obowiązkowa segregacja odpadów od grudnia 2019. Podwyżka cen za śmieci w Łodzi. Mieszkańcy ponoszą coraz większe koszty 29.11.19

Matylda Witkowska
Matylda Witkowska
Segregacja śmieci w Łodzi.
Segregacja śmieci w Łodzi. Krzysztof Szymczak
Za śmieci płacimy coraz więcej, choć coraz więcej wysiłku wkładamy też w ich segregowanie. I nic nie wskazuje na to, żeby coś miało się zmienić. W przyszłości może nas czekać jeszcze więcej frakcji lub kosmiczne ceny za mieszanie śmieci. Wszystko dlatego, że odpadów jest coraz więcej. I niemal nikt na świecie nie chce mieć naszych śmieci u siebie.

Temat śmieci podnosi ciśnienie wielu mieszkańcom Łódzkiego. Pan Sławomir, mieszkaniec bloku na łódzkim Widzewie, gdy mówi o śmieciach, co jakiś czas rzuca przekleństwem.

- Przez wiele lat wrzucaliśmy wszystko do jednego pojemnika. Potem dzieliliśmy śmieci na trzy kosze, teraz już na pięć. A może być ich nawet sześć. Chciałbym wiedzieć, gdzie to szaleństwo się skończy. Czy za pięć lat będę miał w domu 30 koszy? - irytuje się.

Próbuje upchnąć kosze pod zlewem, ale się nie udaje. - Niech ktoś zobaczy, jakie mamy kuchnie. Przecież kiedy budowano bloki w latach 70. nikt nie planował ich z myślą o selektywnej zbiórce odpadów - narzeka.

Nie tak dawno wszystko w Łodzi było w miarę proste. Łodzianie mogli lekką ręką wrzucać wszystko do jednego worka, płacąc symboliczne 12 zł miesięcznie od osoby. Jeśli ktoś miał zacięcie ekologiczne, mógł zbierać osobno opakowania i biologiczne resztki, oszczędzając 5 zł miesięcznie.

Później decyzja o segregacji oznaczała już podział na pięć frakcji (opakowania, papier, metal, bio i pozostałe). Ale choć segregacja jest trudniejsza, opłaty wzrosły. W tym roku za śmieci segregowane trzeba zapłacić 13 zł od osoby, beztroskie mieszanie odpadków kosztuje już 22 zł od osoby, dla czteroosobowej rodziny 88 zł. Takiej kwoty trudno już nie zauważyć.

To samo dzieje się w innych miejscach regionu. W gminie Radomsko od stycznia opłata za wywóz śmieci wzrosła dwukrotnie: segregowanych z 8 do 16 zł, zmieszanych z 15 do 30 zł. W gminie Gomunice również podniesiono stawki za wywóz odpadów. I to drastycznie. Za odbiór śmieci segregowanych mieszkańcy jeszcze w lutym płacili 6 zł na miesiąc. W marcu już 16 zł. Kto nie segreguje, musi zapłacić aż 32 zł.

A wiele wskazuje, że ze śmieciami będzie jeszcze gorzej. Trwają zaawansowane prace nad nowelizacją ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach. Wstępna jej wersja zakładała, że ci, co nie chcą segregować, mają płacić co najmniej poczwórną stawkę. W ostatnich tygodniach pojawiły się sygnały, że rząd może wycofać się z tak drastycznych zapisów. Ale kierunek zmian został już wytyczony: brak segregacji będzie bardzo drogi. I nic nie stoi na przeszkodzie, by w przyszłości liczba frakcji wzrosła na przykład do sześciu.

Takie przepisy mogą być zachętą do kombinowania (zadeklarowania tańszej segregacji i wrzucania śmieci gdzie popadnie), ale ustawa określa dokładnie, jak mają wyglądać posegregowane śmieci.

Na przykład w kontenerze na papier dopuszczalna waga innych śmieci ma nie przekraczać 5 proc. Jeśli będzie ich więcej, firmy komunalne zgłoszą się do gmin. A te naliczą stawkę jak za odpady zmieszane. Opłatę wysoką i na dodatek wymierzoną dla całego bloku.

CZYTAJ

To jeszcze bardziej skomplikuje relacje sąsiedzkie. Dlatego w Łodzi jedna ze wspólnot już zamontowała przy pergoli kamerę. Po wątpliwościach na temat jakości posegregowanych śmieci postanowiła kontrolować mieszkańców.

Skąd bierze się to śmieciowe szaleństwo? Powodów jest co najmniej kilka.

Po pierwsze, od początku 2018 roku Chiny - główny odbiorca europejskich surowców wtórnych - wprowadził zakaz importu takich odpadów jak plastik czy papier, a na dodatek lista zakazanych odpadów ciągle się poszerza. W ten sposób Chiny chcą zerwać z opinią światowego śmietniska i zadbać o środowisko. Zakaz importu ma m.in. zakończyć prowadzone w prymitywnych warunkach odzyskiwanie surowców z europejskich urządzeń elektronicznych.

To sprawia, że śmieci na rynku jest nadmiar, a ich ceny spadają. Jak przy okazji podwyżek - tłumaczyła Ewa Jasińska z Wydziału Gospodarki Komunalnej Urzędu Miasta Łodzi. Jeszcze dwa lata temu tonę folii miasto mogło sprzedać za około 250 zł. W ubiegłym roku musiało już płacić 280 zł, aby ktoś ją zabrał.

Rynek szuka nowych miejsc, do których mógłby wysłać odpady do składowania lub przetworzenia, ale nie jest to proste.

W dłuższym czasie spowoduje to rozwój bardziej zaawansowanych technik recyclingu odpadów. Ale nie stanie się to od razu - mówi dr Zbigniew Głuszczak z Katedry Gospodarki Regionalnej i Środowiska Uniwersytetu Łódzkiego.

Po drugie - Unia Europejska wymaga, by coraz większa część odpadów była poddawana recyclingowi. W 2025 r. ma to być 55 proc. odpadów komunalnych, w 2030 roku - już 60 proc., a w 2030 r. - 65 proc. Za nieuzyskanie tych wyników grożą nam wysokie kary.

CZYTAJ INNE ARTYKUŁY

Do sortowania zachęca też rynek, bo dokładnie posortowane odpady łatwiej sprzedać. W efekcie sortujemy i odzyskujemy coraz więcej. W regionie łódzkim w latach 2012-2016 poziom sortowania odpadów wzrósł trzykrotnie.

Ale to i tak za mało. W połowie ubiegłego roku Najwyższa Izba Kontroli ostrzegła, że skoro w 2014 r. poddaliśmy recyklingowi zaledwie 21 proc. odpadów komunalnych „istnieje zagrożenie niezrealizowania przez Polskę wyznaczonych przez Unię Europejską celów recyklingowych”. Jesienią Komisja Europejska zakwalifikowała Polskę jako jeden z 14 krajów, w których osiągnięcie wyznaczonych celów może się nie udać.

Żeby zwiększyć zakres segregacji, rząd podnosi opłatę środowiskową za składowanie odpadów zmieszanych. Ceny rosną skokowo. Jeszcze w 2013 wynosiła ona 115,41 zł za tonę, w 2014 - 119,68 zł za tonę. W tym roku to 170 zł za tonę, a w 2020 ma to być aż 270 zł...

Na wzrost tej opłaty samorządy zrzucają winę za wzrost opłat za odbiór śmieci. Władze Radomska poszły o krok dalej i kilka tygodni temu zaapelowały do lokalnych posłów PiS: Anny Milczanowskiej i Krzysztofa Maciejewskiego o podjęcie działań legislacyjnych, które zapobiegną wzrostowi stawek za odbiór i gospodarowanie odpadami komunalnymi.

CZYTAJ KONIECZNIE

Jednak szanse na obniżenie tzw. opłaty marszałkowskiej są niewielkie. Bo wbrew temu, co mówią samorządy, jej wysokość nie wynika jedynie z zachłanności rządzących.

To typowe narzędzie ekonomiczne, które ma wymusić właściwe zachowanie, w tym przypadku segregację odpadów, ich wykorzystanie i uniknięcie składowania - tłumaczy dr Głuszczak.

Ale oprócz decyzji administracyjnych na bardzo wysokie ceny odbioru odpadów wpływ mają też inne kwestie, na przykład rosnące koszty pracy. - Jeśli my sami nie posortujemy odpadów, musimy komuś za to zapłacić i to coraz więcej - wyjaśnia dr Głuszczak.

Wprowadzenie segregacji można było jednak zrobić lepiej. Z doświadczeń Danii wynika, że przyzwyczajenie się ludzi do nowych zasad zajmuje około... siedmiu lat. Tymczasem w Polsce brakuje edukacji ekologicznej. Można też poprawić harmonogramy wywozu odpadów, żeby np. biologiczne odpady cuchnęły krócej.

Ale zasadniczo - nie mamy już wyboru. Chociaż Polska z 307 kg śmieci na osobę rocznie znajduje się na przedostatnim miejscu w Europie, produkuje ich coraz więcej. Tylko w 2017 ich ilość wzrosła o prawie 3 proc.

Nie uciekniemy od segregowania śmieci. Nie ma takiej możliwości. Produkujemy ich zbyt dużo - podkreśla dr Głuszczak.

CZYTAJ INNE ARTYKUŁY

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Niedziele handlowe mogą wrócić w 2024 roku

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki