Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sekretarz wciąż rządzi najbogatszą gminą w Polsce

Marcin Darda, Grzegorz Maliszewski
Sekretarz wciąż rządzi najbogatszą gminą w Polsce
Sekretarz wciąż rządzi najbogatszą gminą w Polsce Grzegorz Maliszewski
Kleszczowska "afera gruntowa" wybuchła trzy miesiące temu, po tym, jak wójt Kazimierę T. zatrzymała CBA. Prokuratorzy podejrzewają, że ona i jej rodzina na obrocie gminnymi gruntami mogli zarobić nawet 5 mln zł. Kleszczów przetrwał zmasowany atak ekip telewizyjnych, pani wójt zdążyła już za kaucją opuścić areszt, ale na urząd wrócić nie może. Sami mieszkańcy dziś nie wiedzą, kto nimi rządzi: Wójt? Komisarz? Sekretarz?

Spacerując równymi jak stół chodnikami pytamy mieszkańców, co sądzą o tej całej "kleszczowskiej aferze gruntowej". I wielu starszych mieszkańców Kleszczowa powiada, że afera to bzdura i efekt spisku.

- Niech pan spojrzy, mamy piękne ulice, chodniki, mieszkańcom naprawdę niczego nie brakuje. To była dobra gospodyni. Nie chce mi się wierzyć, żeby taki szwindel zrobiła. Musiała komuś podpaść - mówi pani Jadwiga, kupując warzywa na maleńkim targu naprzeciwko kościoła.
Ale zanim Kleszczów doszedł do tych równych, jak stół chodników, był gminą biedną jak inne. To, że dziś nie jest, to zasługa - a kleszczowianie lubią to podkreślać - także Kazimiery T.

"Niezatapialna" wójt

A Kazimiera T. to jedna z tych kobiet, o których dotąd mówiło się "niezatapialna", mimo że w życiorysie miała już epizody z prokuraturą w tle. Kleszczowem rządziła od 1993 roku. Wdowa, 55 lat, drobna postura, ale jak powiadają, słynie z charakteru i twardej ręki. Do Kleszczowa przybyła z Opolszczyzny. Kariera niby typowa: zaczynała w połowie lat 80. od stanowiska referenta w wydziale służby rolnej. Potem wzięła legitymację PSL, została szefową urzędu stanu cywilnego. Stamtąd trafiła do urzędu rejonowego w Bełchatowie. W 1993 roku traf chciał, że kleszczowscy radni odwołali wójta, a następczynię zobaczyli właśnie w niej.

Tak dojechała do pierwszych wyborów bezpośrednich wójta w 2002 roku. Wygrywała przez trzy kolejne kadencje, a za jej obitym jasną skórą fotelem rosła kolekcja statuetek i medali. Bo Kleszczów to miejsce wyjątkowe: niespełna 5 tys. mieszkańców, a 18 tys. miejsc pracy. Wszystko dzięki temu, że na gminnych włościach stoi kopalnia węgla brunatnego i największa w Europie elektrownia konwencjonalna, które płacą tu opłaty eksploatacyjne. Jeszcze kilka lat temu dochód na głowę mieszkańca przekraczał w Kleszczowie 16 tys. zł, podczas gdy choćby w Warszawie tylko 3 tys. zł. Tylko w tym roku budżet sięgnął 240 mln zł, czyli ponad 80 mln więcej niż pobliski, 65-tysięczny Bełchatów.
Gmina funduje dzieciom kolonie, szpitalom w całym województwie sprzęt, swoim mieszkańcom bezpłatną opiekę medyczną. A że Kazimiera T. uchodzi za sprawnego menedżera, postawiła na rozwój stref przemysłowych. Kleszczów ma 400 ha najtańszych w kraju i w pełni uzbrojonych terenów inwestycyjnych, na które sprowadzają się inwestorzy z całej Europy. Posada wójta w takim otoczeniu to jak złapanie pana Boga za nogi. O to nie zawsze było łatwo. Pierwsza elekcja Kazimiery T. w 2002 roku, czyli podczas pierwszych bezpośrednich wyborów wójta, cały Kleszczów okupił sporymi emocjami - w końcu chodzi o gminę, która stoi na dużych pieniądzach. Jej konkurentką do fotela wójta była wówczas Jolanta Borowiecka-Tenus, lekarka, menedżerka służby zdrowia, ale przede wszystkim kobieta o podobnej charyzmie, toteż kampania ocierała się o sąd. Pani wójt raz wyrzuciła, że "pycha, zarozumialstwo i arogancja wychodzi z Pani Joli jak nieokrzesanemu chłopu z kieleckiego słoma z butów". Potem sąd nakazał panią Jolę przeprosić, pouczył też wójtową, że to porównanie zawiera obraźliwe stwierdzenie dotyczące klasy chłopskiej wsi kieleckiej.

W Kleszczowie potem powiadano, że konflikt między charyzmatycznymi kobietami ma też podtekst czysto romantyczny, bo pospierały się o Andrzeja Szczepockiego, wówczas szefa Fundacji Rozwoju Gminy Kleszczów, generalnie mocnego politycznego gracza, bo byłego wicewojewodę piotrkowskiego. Szczepocki na tę teorię tylko się uśmiechał, dodawał, że mu to schlebia.

Kierowca doniósł na Wójta Roku

Pozycją Kazimiery T. nie zachwiało nawet referendum z 2004 r.oku W grupie, która je zwołała, byli m.in. radni opozycji. Zarzucali wójt fatalne zarządzanie gminą. Efekt? Mieszkańcy odwołali radnych, ale T. pozostała na stanowisku, a wybory uzupełniające to był sukces jej zwolenników. Prokuratura sprawdzała ją co najmniej dwa razy: gdy dwójka radnych skazanych za pobieranie kasy na promocję gminy (a według sądu jej nie promowali) doniosła, iż T. mogła w tym procesie składać fałszywe zeznania, i drugi raz, gdy jej były kierowca doniósł, iż jej tytuł Wójta Roku 2006 (prestiżowy, bo konkurs organizowała Redakcja Audycji Rolnych TVP) to efekt aktywności urzędników w używaniu służbowych telefonów, bo plebiscyt rozstrzygały sms-y i system audiotele. Oskarżono kwartet urzędników, także z jednej z gminnych agencji, ale akt oskarżenia nie sięgnął pani wójt. A ona kolekcjonowała statuetki i tytuły.

Kleszczów pod jej ręką zdobył blisko 50 tytułów w przeróżnych konkursach: od najlepszej gminy w rankingu "Wprost", a potem "Rzeczpospolitej", przez osiem statuetek im. Kazimierza Wielkiego za największe nakłady inwestycyjne, po tytuł "Grunt na Medal", w konkursie organizowanym przez Polską Agencję Inwestycji Zagranicznych. Sama Kazimiera T. była nie tylko Wójtem Roku, ale także m.in. Samorządowym Menedżerem Roku 2010 . Mimo rządów w najbogatszej gminie w kraju jej oświadczenie majątkowe nie powala, choć zarobki jak na wójta szacunek budzą. Tylko przez 11 miesięcy zeszłego roku zarobiła 142 tys. zł (brutto), czyli tyle, ile wicemarszałek województwa zarabia w rok. Co jeszcze? Papiery wartościowe na 77 tys. zł, 160-metrowy dom wart 300 tys. zł, kilka działek oszacowanych na 135 tys. zł. No chyba, że prokurator doszperał się czegoś więcej...

Ile może sekretarz?

Dziś gminą rządzi "awaryjnie" sekretarz. Był co prawda komisarz wyznaczony przez premiera, ale musiał się z urzędu zabrać, po tym jak T. opuściła areszt. Sama do urzędu nie może wrócić, bo ma zakaz wykonywania funkcji. Rzecznik gminy twierdzi, że upoważnienia, jakie otrzymał sekretarz, wystarczają do sprawnego kierowania urzędem i gminą. - Nie sposób przewidzieć wszystkie przyszłe zdarzenia. Mogą zdarzać się nowe, trudne sytuacje, ale zawsze będziemy szukać takich rozwiązań, by mieszkańcy i inwestorzy otrzymywali ze strony urzędu oczekiwaną pomoc - mówi Jerzy Strachocki, rzecznik prasowy urzędu gminy w Kleszczowie.

Wątpliwości mają jednak fachowcy, zdaniem których upoważnienia sekretarza mogą być sądownie naruszalne. Dlatego w gminie póki co strategiczne decyzje nie będą podejmowane.
- Mniejszy problem jest w działaniach administracyjnych, nie wiem, czy sytuacja nie skomplikuje się, kiedy gmina powinna być reprezentowana przez wójta w stosunkach cywilno-prawnych - mówi Elżbieta Staszyńska, dyrektor Wydziału Prawnego, Nadzoru i Kontroli w Urzędzie Wojewódzkim w Łodzi.

Henryk Michałek, szef kleszczowskiej rady gminy, dyplomatycznie chwali współpracę z sekretarzem, jednak dodaje, że mógłby być on "bardziej elastyczny". - Są decyzje strategiczne, za które po części odpowiada rada, a po części wójt. Nie zdziwiłbym się, gdyby pan sekretarz od poważnych przedsięwzięć zachował powściągliwość czy bałby się decyzji podejmować - mówi szef rady gminy.
Jak długo sekretarz może rządzić gminą? Tego nie wie nikt. Wójt zostanie skazana prawomocnym wyrokiem, a wówczas odbędą się wybory lub zostanie uniewinniona i wróci do urzędu. Tylko kiedy? Jest jeszcze trzecie wyjście, o którym już po cichu mówi się w gminie. Referendum w sprawie odwołania wójt, które jest możliwe dziesięć miesięcy od czasu jej wyboru. Tak czy siak kariera "niezatapielnej" wójt, choć w tle ma już epizody z prokuraturą, po raz pierwszy zależy od tego, co zdoła jest udowodnić prokurator przed sądem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki