Bełchatowianie w poniedziałek wieczorem dotarli do położonego nieopodal tureckiej granicy miasta. Podróż była mocno wyczerpująca, bo siatkarze wyruszyli z Bełchatowa o godz. 7 rano autokarem do Warszawy. Po godz. 11 odlecieli samolotem do Aten, a po blisko trzygodzinnej przerwie polecieli z Aten do Salonik. Z kolei stamtąd przejechali jeszcze 300 kilometrów autobusem.
Brak awansu do Ligi Mistrzów sprawił, że bełchatowski zespół musi przejść przez peryferie europejskiej siatkówki. Zarówno Ethnikos Alexandroupolis, jak i ewentualni następni rywale PGE Skry - szwajcarski Volley Amriswil lub czeski Voleybal Brno - to drużyny znacznie słabsze od PGE Skry, która od niedzielnego wieczora jest liderem tabeli PlusLigi. I jedynym niepokonanym zespołem w polskiej lidze.
Jeszcze niedawno bełchatowianie walczyli o medale z zespołami pokroju Zenitu Kazań, czy Trentino Volley, a teraz muszą podróżować na prowincję, by przebijać się przez pierwsze rundy. Wiadomo, że największe problemy mogą mieć z motywacją, by skupić się na walce z zespołami słabszymi od siebie.
- Ja akurat nie mam z tym problemu, bo kocham grać w siatkówkę i kocham rywalizować. Wiem, że na mecz ze słabszym rywalem trzeba się podwójnie zmobilizować - mówi Daniel Pliński, środkowy PGE Skry.
Bełchatowianie muszą uważać, by... nie rozleniwiła ich pogoda w Grecji. Już po wylądowaniu w Atenach siatkarze mogli poczuć, że sezon wakacyjny w tym kraju jeszcze się nie skończył. Po południu termometry wskazywały temperaturę ponad dwadzieścia stopni Celsjusza. Gracze z Bełchatowa zamieszkali w pięciogwiazdowym hotelu "Thraki Palace", który jest położony tuż przy plaży nad Morzem Egejskim.
W pierwszym meczu, który odbył się w czwartkowe popołudnie w Bełchatowie, PGE Skra wygrała 3:1. Grecy szczęśliwie wygrali w pierwszej partii 25:23, ale później nie mieli już żadnych szans, zdobywając kolejno w partiach 18, 18 i 17 punktów. A pewnie gdyby PGE Skra potrzebowała wyższego zwycięstwa, to też by je osiągnęła. Trudno żeby było inaczej, skoro spotykają się drużyny z dwóch różnych światów - PGE Skra zatrudnia legendę siatkówki Stephane'a Antigę, czy młode gwiazdy światowej siatkówki Nicolasa Uriarte, czy Facundo Conte.
Do tego w składzie ma m.in. mistrzów Europy, czy wicemistrzów świata. A drużynę prowadzi człowiek, który przez 20 lat grał na najwyższym poziomie i niemal w każdym roku zdobywał do kolekcji kolejne krążki. W tym czasie trener Greków Athanasios Moustakidis zajmował się prowadzeniem lekcji wychowania fizycznego w szkole. Najbardziej znanym siatkarzem Ethnikosu jest były reprezentant Grecji Andrea Andreadis, który ma za sobą występy w Panathinaikosie Ateny i Olympiacosie Pireus. W barwach tej pierwszej drużyny rywalizował z PGE Skrą w Lidze Mistrzów.
Wiadomo jednak, że u siebie grecki zespół będzie groźniejszy, niż w Bełchatowie, gdzie debiutował w europejskich pucharach. - Mam nadzieję, że pewnie awansujemy do kolejnej rundy. Wystarczą nam dwa wygrane sety, ale wiadomo, że naszym celem jest zwycięstwo - dodaje Wrona.
Trener Miguel Falasca jest zadowolony z dotychczasowej formy zawodników, ale zdaje sobie sprawę, że stać ich na znacznie lepszą grę. Mimo tego nie może obawiać się meczu z Ethnikosem, który pewnie miałby duże problemy w PlusLidze. - Są elementy, w których robimy postępy, ale w wielu innych czeka nas sporo pracy. Jesteśmy dopiero na początku drogi. I wiem, że musimy bardzo dużo zrobić, by grać na takim poziomie, na jakim chcemy - mówi Falasca.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?