Na początku maja siedmiokrotnie więcej kierowców niż przed epidemią przekroczyło dopuszczalną prędkość o ponad 50 km/godz. Kierowcy pędzą teraz bo... mogą.
CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNYM SLAJDZIE
W sobotę (23 maja) przed godz. 19 kierowca pędzący aleją Kościuszki w Łodzi nie zapanował nad samochodem, uderzył w krawężnik i dachował łamiąc barierki przystanku tramwajowego. Szczęśliwie nie było ofiar.
To kolejny już wypadek w Łodzi, gdzie przyczyną była nadmierna prędkość. 6 maja na al. Ofiar Terroryzmu zginął 28-letni Ukrainiec. Na przejściu dla pieszych potrącił go opel, a później bmw. Opel miał na szybie napis „albo szybko albo wcale”. Ze wstępnych ustaleń prokuratury wynika, że sprawcy się ścigali. Grozi im do ośmiu lat więzienia.
Z danych łódzkiej drogówki wynika, że w czasie epidemii pędzący po mieście bardzo szybko kierowcy są prawdziwą plagą. Policja przygotowała zestawienie praw jazdy zabranych za przekraczanie o ponad 50 km/godz. prędkości dozwolonej przed i w trakcie epidemii. Przez pierwszych 10 dni marca, czyli przed obostrzeniami, zatrzymano w Łodzi 11 praw jazdy, w pierwszej dekadzie kwietnia było to już 36 praw jazdy, a w pierwszej dekadzie maja rekordową liczbę 77 dokumentów.
- Na drogach zrobiło się dużo luźniej, więc ludzie zaczęli jeździć bardzo szybko -ocenia st. asp. Marzanna Boratyńska z Wydziału Ruchu Drogowego KMP w Łodzi.
Jej zdaniem sytuacja ta szybko się jednak zmieni.