Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sieradzanin pielgrzymował wozami. Teraz idzie na Jasną Górę

Dariusz Piekarczyk
Dariusz Piekarczyk
W poniedziałek, po raz 406. na Jasną Górę wyruszy Sieradzka Piesza Pielgrzymka- jedna z najstarszych w Polsce.Dla mieszkańców Sieradza i okolicczas pielgrzymki, to wyjątkowe przeżycie

Idą, idą... Wyszli już z Monic, są na Krakowskim Przedmieściu, przy Trzech Krzyżach - podniecenie w gęstym tłumie - stojącym wzdłuż całej ulicy Krakowskie Przedmieście - narasta. Wreszcie wyłaniają się policyjne motocykle pulsujące światłami. Za nimi kawalkada motocyklistów w czarnych kurtkach. Wtedy odzywają się dzwony prastarej kolegiaty, z której rycerze wyruszali bić się z Krzyżakami. Zaczynają bić radośnie. Kto wie, może najradośniej w całym roku.

CZYTAJ: Sieradzka Piesza Pielgrzymka na Jasną Górę [ZDJĘCIA ARCHIWALNE]

- Są, już są. Dochodzą do budynku Ochotniczej Straży Pożarnej. Idą, twarze ogorzałe od słońca, ale zmęczenia nie widać, wręcz odwrotnie. Radosne podniecenie. Na początku pielgrzymki dziewczynki i kobiety w sieradzkich strojach ludowych. Migają kolorowe chustki marynuski, zapaski, staniki. W górze chorągwie, które na co dzień są w kolegiacie. Ludzie rzucają kwiaty na pielgrzymów, podbiegają, całują ich, niektórzy ukradkiem ocierają łzy. Głowę księdza Jarosława Szpolorowskiego, kierownika pielgrzymki, ledwo co widać spod góry kwiatów, które trzyma na rękach. Powitanie wygląda, jakby witano wojsko wracające ze zwycięskiej wojny. Wreszcie pątnicy dochodzą do kościoła, zatrzymują się. Stanisław Kosatka, przewodnik pielgrzymki od roku 1985 lub 1986, podchodzi do świątyni, klęka. Cichną radosne głosy, choć dzwony nadal szaleją. On zdaje się tego nie słyszeć. Obejmuje mury świątyni i całuje ją, a potem kładzie pod murem kwiaty. - To z radości, że Bóg dał mi kolejny rok wędrowania, ale i prośba, żeby to nie był rok ostatni - mówił potem.

Tak wygląda 29 sierpnia każdego roku powitanie Sieradzkiej Pieszej Pielgrzymki. Wyruszy ona w drogę 22 sierpnia, po porannej mszy.

Jadą wozy pielgrzymkowe

W poniedziałek rano starszy, postawny pan z laską wyjdzie na Krakowskie Przedmieście. Stanie na chodniku, po wielokroć odpowie „cześć”, „witam” czy „dzień dobry”. To Wacław Tęsiorowski, przez lata całe król sieradzkich wozaków i ten od którego pielgrzymowanie wozami na Jasną Górę zaczęło się. Fach przejął po ojcu Antonim. Wozy po raz ostatni jechały sześć lat temu, podczas jubileuszowej, 400. pielgrzymki. Ich czas minął. A jak to się zaczęło? - Jedna z pierwszych powojennych pielgrzymek, o ile nie pierwsza, była kolejowa - zaczyna opowieść pana Wacław. - Tak, kolejowa, tylko że w takich odkrytych wagonach, jakimi przewozi się węgiel, czy cement. Mieliśmy stołeczki do siedzenia. Ale co to za pielgrzymka. Przychodzi do mnie proboszcz fary Apolinary Leśniewski i mówi „Wacek, namów chłopów z Męki, Jezior, Kłocka, Bogumiłowa, Dzigorzewa, Charłupi Małej, Woźnik i pojedźmy na Jasną Górę wozami. Nikt wcześniej wozami nie jeździł”. Podchwyciłem pomysł proboszcza. Pojechaliśmy w ponad 30 wozów. Wozy przykryte plandekami. Panie kochany, jakie to było wtedy wydarzenie. Ludzie wychodzili na drogę, machali nam, pozdrawiali. Jak wjechaliśmy na Rynek Wieluński w Częstochowie, postój. Kto mógł i miał, przebierał się w stroje sieradzkie i do tego nasze chorągwie z fary. Jak wchodziliśmy ludzie oniemieli. Nikt wcześniej nie widział takiej pielgrzymki. I jeszcze panu powiem, że ja, jak każdy sieradzak, miałem swoją chorągiew, z którą wchodziłem na Jasną Górę. Ostatnio jak chodziłem, było mi już trudno, myślałem że padnę, ale wszedłem. Jak już przychodził sierpień, to byłem w innym świecie, myślałem tylko o naszej pielgrzymce. Nie, nie, tym razem nie pójdę, roboty tyle. W końcu mówię sobie jednak: „Wacek Bóg dał ci zdrowie, idź podziękować”.

Sześć lat temu, kiedy szła 400. pielgrzymka sieradzka po raz ostatni pojechały wozy, choć wcześniej od kilku lat już nie jeździły. Wtedy pojechały bodajże trzy. I jechał pan Wacław, tak jak przed laty, wozem z numerem 1. - Konia pożyczyłem od Adriana z Olendrów - wspomina. - Nie chciał zupełnie jeść, jakiś taki dziwny był. Karmiłem go po drodze jabłkami i jakoś dojechaliśmy do Częstochowy. Tam stanąłem na jednym z podwórek. Zjadł trawy, wytarzał się, otrząsnął, to ja wtedy splunąłem, bo splunąć trzeba, taki zwyczaj. I wie pan, pomogło. Do Sieradza szedł jak trzeba.

Wydarzenia tygodnia w Łódzkiem. Przegląd wydarzeń 8-14 sierpnia 2016 roku

Opowieść przewodnika

Stanisław Kosatka idzie od ponad 30 lat na czele sieradzkiej pielgrzymki. Nieprzerwanie na Jasną Górę chodzi jednak nieco dłużej. Wcześniej przewodnikiem był Jan Kasprzak, ojciec księdza Sławomira Kasprzaka, który także wyjdzie w poniedziałek do Częstochowy. - Kiedy przychodzi maj, potem czerwiec, pielgrzymka zaczyna mi się śnić - zaczyna swoją opowieść Stanisław Kosatka. - Czasem, budzę się z przerażeniem, bo przyśniło mi się, że zgubiłem gwizdek, lizak.

O drodze na i z Jasnej Góry Stanisław Kosatka tak z kolei opowiada: - W drodze człowiek zapomina o sobie, nie czuje nawet głodu. Najważniejsze, to doprowadzić grupę do celu, a - proszę mi wierzyć - nie jest to łatwe. Trzeba przekomarzać się z kierowcami, którzy potrafią być niegrzeczni. Najtrudniejszy odcinek, to ten z Działoszyna do Popowa. Idzie się jakieś 10 kilometrów, ale w drogę wyruszamy około 4.30. Nie jesteśmy jeszcze rozbudzeni, jest cicho, słychać tylko stukot butów o asfalt. Najszczęśliwsze chwile to wejście na Jasną Górę - w tym roku w środę 24 sierpnia i sam powrót do Sieradza. Boże jedyny, jakie to jest wzruszające. Nie, nie da się tego opowiedzieć, opisać...

Służba medyczna, czyli panie Beata i Marzanna

Urszula Nawrocka jest lekarzem grupy pielgrzymkowej. W poniedziałek wyjdzie na Jasną Górę, spokojnie ponad 30 raz. - Ja za to idę chyba z piętnasty - mówi Beata Jacyszyn. To radna miejsca, która wspólnie z Marzanną Kamolą, także radną, odpowiada za opiekę medyczną. - Najczęściej mamy do czynienia z wzdymami, odparzeniami, otarciami, ale jeszcze nie zdarzyło się, żeby ktoś, z tego powodu, zrezygnował z wędrowania. Dlaczego idę? Podziękować za miniony rok, prosić o łaskę na kolejne dni.

Prezydent też pielgrzymuje

O wyjątkowości sieradzkiej pielgrzymki świadczy i to, że na Jasną Górę idzie Paweł Osiewała, prezydent miasta. - Idę siódmy, albo ósmy raz - mówi. - Dlaczego? Podziękować Matce Boskiej za wszelkie łaski. Chcę też doświadczyć zmęczenia pielgrzymkowego, ale i tej więzi duchowej między wędrującymi.

Tylko Sieradz ma taki znaczek

Sieradzka pielgrzymka ma swój charakterystyczny znaczek. - Wzbudza duże zainteresowanie - mówi ksiądz Jarosław Szpolorowski, od 2012 roku kierownik pielgrzymki. - Gdy w dniach 25-26 sierpnia przebywamy w Częstochowie, często budzimy zaciekawienie i spotykamy się z bardzo pozytywnym odbiorem z tego powodu. Niegdyś znaczki robiono całkowicie ręcznie. Długo wytwarzał je, nieżyjący już, Zdzisław Rybak. Na tegorocznym znaczku umieścimy elementy związane z historią Sieradza i Światowymi Dniami Młodzieży.

Z pokolenia na pokolenie

Chodził dziad, ojciec, teraz chodzi syn. W Sieradzu pielgrzymuje się z pokolenia na pokolenie. Pielgrzymka w tym mieście, to, bez słowa przesady, świętość. Potwierdzą to u Krawczyków, Tomczyków...

Ksiądz Józef nadal wita w domu

W styczniu 2013 roku zmarł ksiądz Józef Frątczak, wieloletni proboszcz sieradzkiej kolegiaty. On kochał pielgrzymkę, pielgrzymi go uwielbiali. - Z rok, czy może dwa przed śmiercią witał nas na Jasnej Górze - opowiada Stanisław Kosatka. - On do nas wychodził, nie czekał jak inni duchowni na wałach. Wtedy słaby już był, ale on chyba wiedział, że to jego ostatnia pielgrzymka. Miał taki ogromny smutek w oczach. Boję się tego smutku. Ale on nie odszedł. Jest z nami cały czas.

Ksiądz Józef miał jeszcze jeden zwyczaj. Kiedy grupa wracała wychodził przed kolegiatę, rozkładał szeroko ręce, brał w objęcia przewodnika i głośno mówił „Witajcie w domu”.

Sieradzka Piesza Pielgrzymka na Jasną Górę

To jedna z najstarszych polskich pielgrzymek pieszych do Czarnej Madonny. W archiwach jasnogórskich ojców paulinów zachowała się relacja z roku 1611 o przybyciu pielgrzymów z Sieradza. Nie ma jednak wątpliwości, że mieszkańcy ziemi nadwarciańskiej chodzili na Jasną Górę już wcześniej. Świadczy o tym choćby zapis w paulińskich archiwach z roku 1596, a mówiący o pachołku Sebastiana Poniatowskiego z Sieradza, który przebity został mieczem. Rany były poważne, ale kiedy zobowiązał się do pielgrzymki na Jasną Górę cudownie ozdrowiał. Do naszych czasów nie zachowały się dokładne przekazy pielgrzymek z XVII i XVIII wiek. W wieku XIX grupa liczyła kilkaset osób. Rekord padł w roku 1983, kiedy to pielgrzymowało około 2.000 wiernych.

Wydarzenia tygodnia w Łódzkiem. Przegląd wydarzeń 8-14 sierpnia 2016 roku

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki