Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sieradzanin w piekle wojny w Ukrainie. Jest w Połtawie. Janusz Pijanka kontynuuje swą podróż po ogarniętej wojną Ukrainie. Szuka córki

Dariusz Piekarczyk
Dariusz Piekarczyk
Sieradzanin w piekle wojny w Ukrainie. Jest w Połtawie
Sieradzanin w piekle wojny w Ukrainie. Jest w Połtawie Fot. Janusz Pijanka
Sieradzanin Janusz Pijanka kontynuuje swą podróż po ogarniętej wojną Ukrainie. Chce dotrzeć do córeczki Nikoli, która mieszka w Sumach. Nie ma z nią, ani jej matką, kontaktu. Udało mu się wydostać z dworca w Charkowie i jest teraz w Połtawie.

- Do Połtawy dotarłem pociągiem ewakuacyjnym - mówi. - Wsiadłem w ciemno, ryzykowałem, bo pociąg jechał do Lwowa i mógł nie zatrzymać się w Połtawie. Dodam, że pociąg jest darmowy. Zapłaciłem jedynie 10 hrywien za kawę.

- W ciągu ośmiu dni mojego pobytu na Ukrainie wydałem na jedzenie hrywien. W kantorach, o ile jakiś działa, jedno euro kosztuje około 34 hrywien. Jadąc do Połtawy ludzie częstowali się jedzeniem, co kto tam miał. Ja miałem akurat chleb, choć był prawie czerstwy. Dostałem ser, kiełbasę. Ktoś tam poczęstował mnie kanapką z kotletem mielonym.

- Podczas podróży słuchałem opowieści kobiet, którym zbombardowano dom. Na pożegnanie, kiedy wysiadałem w Połtawie dostałem od towarzyszy podróży ukraińską flagę na której są ich podpisy. Jak tylko dowiedzieli się, że jestem z Polski, to lody momentalnie stopniały.

- Na dworcu w Połtawie spotkałem uchodźców z Sum. Opowiadali straszne rzeczy o bombardowaniach, walkach. Potem pojechałem trolejbusem do siedziby Miejskiej Rady. Kiedy dowiedzieli się, że jestem Polakiem, zafundowali mi taksówkę, którą dojechałem do centrum młodzieżowego. Tam mogłem się wreszcie wykąpać, wyprać bieliznę i najeść. Była polska makrela w puszcze i kasza z kurczakiem. Teraz myślę, jak dojechać do Sum. Może uda mi się z Czerwonym Krzyżem?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki