Wczoraj zajrzeliśmy na izbę przyjęć w Centrum Onkologii i Traumatologii szpitala im. Kopernika w Łodzi, gdzie jeszze trzy tygodnie temu w poczekalni zbierały się tłumy.
Na zdjęciu: oddział rozrostów Centrum Onkologii i Traumatologii szpitala im. Kopernika w Łodzi.
ZOBACZ KOLEJNE ZDJĘCIA
Przed wejściem na oddział zebrala się duża kolejka, a nawet dwie - jedna (ok. 30 osób) prowadziła na izbę przyjęć szpitala, druga - mniej więcej takiej samej długości do przychodni onkologicznej.
-Czekałem około pół godziny, zanim wszedłem do środka. Dlaczego nie można wyznaczyć pacjentów na godzinę, żeby nie czekali przed wejściem do szpitala? - pyta jeden z pacjentów, który wczoraj miał umówiona wizytę w szpitalu.
ZOBACZ KOLEJNE ZDJĘCIA
Gdy pacjent odczekał swoje i wszedł do poczekalni, miał mierzoną temperaturę ciała. Jeśli nie miał na twarzy maseczki ochronnej, to ją dostawał. Zanim przyjął go lekarz, musiał wypełnić ankietę dotyczącą m.in. ewentualnego kontaktu z osobą zakażoną koronawirusem.
Ponieważ lekarze kliniki przy ul. Paderewskiego nie przyjmują na godziny i nigdy nie wiadomo, kiedy stawią się w gabinecie (tak twierdzą pacjenci), w poczekalni na II piętrze (na oddziale rozrostów) na krzesełkach czekała spora grupa osób (pierwsze zdjęcie).
A jak było trzy tygodnie temu? ZOBACZ
Kilkudziesięciu pacjentów czekało w środę rano na przyjęcie do Centrum Onkologii i Traumatologii szpitala im. Kopernika w Łodzi. Wszyscy znajodwali się w jednym pomieszczeniu, na niewielkiej powierzchni. Pani Joanna (imię pacjentki zostało zmienione), która przyszła tego poranka do przychodni onkologicznej, była przerażona!
Zobacz zdjęcia i czytaj więcej na następnej stronie