Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Skatowali psa i zakopali go żywcem. Proces odroczony [ZDJĘCIA]

Jacek Losik
Proces oprawców Promyka miał rozpocząć się w środę, 24 czerwca. Został jednak odroczony, bo obrona właściciela psa, który zlecił jego zgładzenie, wnioskowała o zbadanie mężczyzny przez sądowego psychiatrę. Przy okazji wyszło na jaw, że Promyk nie jest pierwszą ofiarą oskarżonego.

Proces Jerzego R. (56 lat) i Ryszarda B. (44 lata) miał zacząć się 24 czerwca w Sądzie Rejonowym w Zgierzu. Odroczono go jednak na 27 lipca. Nie udało się rozpocząć w pierwotnie wyznaczonym terminie, ponieważ obrońca 56-latka, byłego właściciela psa, poprosił o przeprowadzenie badania psychiatrycznego.

Jerzy R. kilkanaście lat temu przeszedł załamanie nerwowe i trafił do szpitala. W 2012 roku, w innej sprawie, biegli orzekli jednak, że nie ma wątpliwości, co do poczytalności mężczyzny. Dlatego sędzia nie widziała w środę potrzeby przeprowadzenia kolejnych badań. Adwokat Zenon Grecki, obrońca 56-latka był jednak innego zdania, dlatego sąd nie miał innego wyboru, jak przesunięcie rozprawy.

Podczas wstępnego przepytywania Jerzego R. wyszło na jaw, że Promyk nie jest jego pierwszą ofiarą. Kilka lat temu mężczyzna został skazany za zabicie psa. Kiedy to było i jaką wymierzono mu karę, żadna ze stron nie zdradziła. Skazanie uległo zatarciu (uznanie skazania za niebyłe po upływie określonego czasu). Oznacza to, ze Głowianin przystępuje do procesu z czystym kontem i nie może być ewentualnie uznany za recydywistę.

W środę na sali nie pojawił się natomiast drugi oskarżony - Ryszard B. Ponieważ nie uprzedził o swojej nieobecności i jej w żaden sposób nie uargumentował, zostanie 27 lipca doprowadzony na salę sądową przez policję.

Proces się jeszcze nie rozpoczął, ale nieoficjalnie wiadomo, że adwokat Mateusz Łątkowski, pełnomocnik Towarzystwa Przyjaciół Zwierząt "Arkadia" - u którego członków Promyk znalazł ratunek i schronienie - będzie domagał się kary bezwzględnego pozbawienia wolności. Dokładnie ilu lat – nie wiadomo. Wiadomo jednak, że za znęcanie się nad zwierzętami grozi kara do 3 lat więzienia.

Dramat rozegrał się we wrześniu 2014 r. w Głownie. Jerzy R. (56 lat) i Ryszard B. (44 lata) bardzo postarali się o to, aby zabić Promyka. Starszy mężczyzna (właściciel psa) zlecił młodszemu koledze pozbycie się zwierzaka. Ten związał mu łapy, wsadził do worka i zaczął bić łopatą. Bił tak mocno, że Promykowi wypłynęło prawe oko. Gdy pies przestał dawać oznaki życia zakopał go pod lasem.

CZYTAJ: Promyk wykopał się z grobu

Na szczęście ocena zgonu zwierzęcia była zbyt wczesna. Poturbowanego Promyka wyczuł pies chłopców, spacerujących obok miejsca pochówku 2-letniego mieszańca. Zadzwonili do matki, która z kolei powiadomiła Towarzystwo Przyjaciół Zwierząt "Arkadia" w Głownie. Promyk trafił pod opiekę towarzystwa, a od 21 czerwca jest w nowym domu w Bydgoszczy.

Formalnie Promyk pozostaje jednak pod opieką "Arkadii”. W Bydgoszczy znalazł na razie tylko tymczasowy dom. Na stałe będzie mógł się tam przenieść dopiero po zakończeniu procesu jego oprawców.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki