Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Skatowany sąsiad leżał na podłodze w kałuży krwi i z telewizorem na klatce piersiowej

Wiesław Pierzchała
Grzegorz Gałasiński
Na ławie oskarżonych zasiądzie 35-letni Adam S., któremu prokuratura zarzuciła pobicie ze skutkiem śmiertelnym ojca znajomej - Bolesława J.

Do tragedii doszło w nocy z 22 na 23 grudnia ubiegłego roku w mieszkaniu ofiary w Łodzi na Górnej. Z relacji córki denata, Doroty Sz., wynika, że sprawcą śmiertelnego pobicia jest jej znajomy, Adam S., z zawodu mechanik i monter maszyn i urządzeń, który ostatnio utrzymywał się z prac dorywczych.

Kobieta wyjaśniła w śledztwie, że oskarżony tłukł ojca pięściami po głowie oraz uderzył go "z główki". Wpadł w furię i był tak agresywny, że nie można go było odciągnąć od katowanego. Po pobiciu Adam S. po prostu wyszedł.

Dorota Sz. przyznała, że bywało, iż ojciec karcił ją surowo i wtedy Adam S. stawał w jej obronie i bił ojca. Jednak ostatnio oskarżony zmienił się na niekorzyść. Zrobił się wybuchowy i podnosił rękę na Dorotę Sz., którą popychał i obrzucał wyzwiskami. Feralnego wieczoru Dorota Sz. nie pomogła ojcu, bo zażyła lekarstwo i położyła się spać.

Śledczy z Prokuratury Rejonowej Łódź-Górna dotarli też do świadka Bohdana M., który opowiedział, że rankiem 23 grudnia, a więc tuż przed świętami, Adam S. przyszedł do niego i oznajmił, że stało się nieszczęście, gdyż najpewniej "zatłukł starego". Wyjaśnił, że go zaatakował, gdyż "Bolek startował z łapami do Doroty". Bohdan M. udał się do mieszkania sąsiada i przeraził się. Gospodarz leżał na podłodze w kałuży krwi, zaś klatkę piersiową miał przyciśniętą telewizorem. Widok był koszmarny.

Podczas przesłuchania Adam S. nie przyznał się do winy. Zapewnił, że całą noc spędził u znajomego Bohdana M. i dopiero rankiem przyszedł do Bolesława J., aby wyprowadzić na spacer jego psa. Jednak śledczy mu nie uwierzyli.

Tym bardziej że z nagrania monitoringu zamontowanego w klatce schodowej i na zewnątrz bloku, w którym mieszkał skatowany, jednoznacznie wynikało, że feralnej nocy od godz. 22.16 do 6.29 rano oskarżony nie wychodził z mieszkania Bolesława J. Dopiero rano wyszedł z psem na spacer.

W tej sytuacji oskarżony przyznał, że tamtego wieczoru dwa razy uderzył Bolesława J. Wyjaśnił też, że wcześniej kłócił się z nim, bo Bolesław J. bił córkę.

Akt oskarżenia w tej sprawie trafił do Sądu Okręgowego w Łodzi. Oskarżonemu grozi do dwunastu lat więzienia.

Źródło x-news: Uwaga! TVN: "Mówił: Zabiję cię"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki