Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Skazana za psy, które ciężko pogryzły biegacza w Lesie Łagiewnickim

Wiesław Pierzchała
Wiesław Pierzchała
Na prace społeczne i tysiąc złotych nawiązki Sąd Rejonowy Łódź – Śródmieście skazał w środę 50-letnią taksówkarkę za to, że nie upilnowała swoich trzech groźnych psów, które dotkliwie pogryzły 58-letniego pracownika Teatru Wielkiego biegającego rekreacyjnie w Lesie Łagiewnickim.

Wyrok nie jest prawomocny i obrona już zapowiedziała apelację. Sprawa tym bardziej jest bulwersująca, że niedawno te same psy poważnie pogryzły kolejnego biegacza.

Pokrzywdzony 58-latek został dotkliwie pogryziony. Miał aż 17 ukąszeń. Chodzi o rany szarpane nóg i rąk. Opis tych obrażeń i ich fotografie robią duże wrażenie. To traumatyczne przeżycie wywołało u pokrzywdzonego daleko idące skutki psychiczne – zaznaczyła sędzia Anna Starczewska uzasadniając wyrok.

Przyznała też, że nie ma wątpliwości, iż psy należały do 50-latki i że zdawała sobie sprawę, iż są one groźne, bowiem wcześniej rzuciły się i pogryzły innego psa. Wszystko wskazuje na to, że wyszły one przez otwartą bramę z terenu prywatnej posesji.

W Arturówku trzy psy pogryzły biegacza. Prawie go rozszarpał...

Sędzia Starczewska przytoczyła też kontrowersyjną opinię obrony, że pokrzywdzony podczas dramatycznych wydarzeń w Lesie Łagiewnickim powinien zachować zimną krew: nie ruszać się i nie patrzeć psom w oczy. A wtedy być może uniknąłby pogryzienia. Sędzia Starczewska zdecydowanie odrzuciła taką opinię zaznaczając, że jest ona „wyjątkowo nietrafna”.

Oskarżona 50-latka została skazana na prace społeczne: 30 godzin na miesiąc przez rok i trzy miesiące. Sędzia Starczewska przyznała, że jest to kara wychowawcza. Czy 50-latka pogodzi się z wyrokiem? Broniąca ją adwokat Katarzyna Różańska, która domagała się uniewinnia oskarżonej, powiedziała nam, że w sprawie tej będzie wniesiona apelacja. Wyjaśniła też, że z powodu choroby jej klientka nie dotarła do sądu na ogłoszenie wyroku.

Chodzi o pamiętne zdarzenie z 3 marca 2019 roku, kiedy to trzy duże psy przypominające buldoga i wilczury osaczyły i rzuciły się na biegacza. Ten był bez szans. Psy obaliły go na ziemię i omal nie rozszarpały. „Myślałem, że to koniec” - zeznał pokrzywdzony. Cudem udało mu wyrwać czworonogom. Dotarł do hotelu Prząśniczka i tam uzyskał pomoc. Został przewieziony do szpitala, w którym przebywał ponad tydzień.

od 7 lat
Wideo

Wyniki II tury wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki