Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Skok stulecia. W sądzie w Łodzi były policjant ujawnia na procesie kulisy skoku na 8 mln zł

Wiesław Pierzchała
Wiesław Pierzchała
Wiesław Pierzchała
Na procesie 54-letniego Grzegorza Ł., któremu prokuratura zarzuca udział w pamiętnym skoku stulecia latem 2015 roku w Swarzędzu, gdzie rabusie zrabowali z bankowozu ponad 8 mln zł, w czwartek w Sądzie Okręgowym w Łodzi zeznawał jako świadek – skazany już wcześniej - jeden ze sprawców, 48-letni Adam K.

Swoimi zeznaniami pogrążył Grzegorza Ł. uważanego za mózg skoku stulecia. Otóż były policjant Adam K. zeznał, że to właśnie Grzegorz Ł. wpadł na pomysł rabunku, brał udział w przygotowaniach i razem zakopali milionowe łupy, które jednak wyparowały.

Z relacji Adama K. wynikało, że pewnego dnia Grzegorz Ł. oznajmił mu, że jest możliwość zatrudnienia w firmie ochroniarskiej Servo, której Grzegorz Ł. był wiceprezesem, ochroniarza z fałszywymi dokumentami, który pewnego dnia odjechałby po kryjomu bankowozem z milionami. I tak się stało. Adam K. poznał Marka K.., a ten wytypował Krzysztofa W. na głównego wykonawcę skoku stulecia, który – jak przyznali to sami śledczy – okazał się prawdziwym majstersztykiem. Grzegorz Ł. zatrudnił Krzysztofa W., który pracował w Servo pod fałszywym nazwiskiem i ze zmienionym wyglądem.

Spiskowcy doprowadzili do tego, że Krzysztof W. trafił do oddziału spółki Servo w Poznaniu, gdzie pracował jako ochroniarz przy rozwożeniu pieniędzy do bankomatów. Grzegorz Ł. pozostawał w cieniu, natomiast na pierwszej linii działali: Adam K., Krzysztof W., Marek K. i zgłoszony przez niego jeszcze jeden uczestnik skoku – Dariusz D.

Nie robiłem niczego bez wiedzy i zgody Grzegorza Ł. - zaznaczył zeznający Adam K.

Sam skok odbył się bez problemów. Gdy bankowóz zatrzymał się w Swarzędzu i dwaj konwojenci poszli do banku, Krzysztof W. odjechał samochodem, włączył system zagłuszający GPS i zatrzymał się w umówionym miejscu w lesie. Tam czterej sprawcy – Adam K., Krzysztof W., Marek K. i Dariusz D. - przeładowali kasety z banknotami i dwoma autami ruszyli w stronę Łodzi. Adam K. jechał z przodu służbowym hyundaiem, a zanim wspólnicy oplem combo. W pewnym momencie opel zawrócił, bowiem Krzysztof W. zapomniał zostawić broń służbową w bankowozie.

Auta zajechały do domu Adama K. pod Lutomierskiem. Tam zrabowaną gotówkę podzielono na cztery części – po około 2 mln zł w każdej. „Jedna taka kupka banknotów mieściła się w dużej torbie Ikei” – objaśnił fachowo Adam K. Dodał, że Marek K. i Krzysztof W. (Dariusz D. wcześniej odłączył się) wzięli swoją „dolę” i odjechali, zaś pozostałe dwie kupki Adam K. i Grzegorz Ł. zakopali na pustej działce tuż za płotem posesji Adama K. Dlatego ten ostatni o mało nie dostał zawału serca – jak zaznaczył – gdy po pewnym czasie przybył w to miejsce i ujrzał pustą skrytkę. Pieniądze zniknęły. I do dzisiaj ich nie ma.

CZYTAJ INNE ARTYKUŁY

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki