GŁOSOWANIE W SPRAWIE ODWOŁANIA PRZEWODNICZĄCEJ ŁÓDZKIEGO SEJMIKU
Głosowanie nad odwołanie przewodniczącej Koperskiej odbyło się w piątkową noc (5 lutego). Opozycja z KO i PSL zarzuca jej konflikt interesów. Od 1 grudnia jest wiceprezesem bełchatowskiej spółki Eko-Region, w sytuacji gdy marszałek województwa wydaje decyzje dotyczące zgody na ilość przyjmowanych odpadów komunalnych. Od dwóch lat zaś na decyzję o zwiększenie mocy przerobowych czeka łódzka sortownia Remondisu. Zdaniem radnych KO ma to wpływ na ceny rosnące ceny odbioru odpadów w Łodzi, a na blokowaniu Remondisu zyskuje Eko-Region, w którym zarabia przewodnicząca Koperska. Koperska nie ma sobie nic do zarzucenia, tłumaczy, że w spółce w której pracuje samorząd województwa udziałów nie ma, przypomina też, że w MPO Łódź pracuje trójka radnych PO i SLD, które rządzą Łodzią.
Do głosowania doszło w piątek w nocy po sesji - która ze względu na pandamię koronawirusa - odbyła się zdalnie. Jednak ze względu na fakt, że to akurat głosowanie musiało być tajne, wszyscy radni sejmiku musieli się stawić osobiście w siedzibie sejmiku w Łodzi. Wynik zaskoczył zszokował opozycję. Przeciw odwołaniu przewodniczącej 20 radnych, 11 za, dwóch nieobecnych. To o tyle istotne, że PiS dysponuje 17 głosami, osiemnastym, niezrzeszonym radnym wspierającym klub PiS w ważnych głosowaniach jest Paweł Kowalczyk, były radny KO, który opuścił klub i partię Nowoczesna i został doradcą wojewody łódzkiego. Opozycja to czwórka radych PSL i jedenaścioro KO - razem 15 szabel w 33-osobowym sejmiku.
KTO ILE MA SZABEL W ŁÓDZKIM SEJMIKU
Do obrony Koperskiej wystarczyło 17 głosów, osiemnasty - jak kalkulują na opozycji - dodał Kowalczyk. A zatem dwóch radnych z opozycji poparło przewodniczącą z PiS przy założeniu, że ona sama nie wyłączyła się z głosowania we własnej sprawie. W klubach opozycyjnych - KO i PSL - zachodzą w głowę "kto". Poza podejrzeniem jest dwóch radnych PSL: Artur Bagieński i Andrzej Chowis - obaj nie przyjechali na głosowanie.
Ale na opozycji trwa coś na kształt śledztwa i analiz, przy czym szefowie obu klubów wbijają sobie złośliwie szpile, sugerując, że "zdrajcy" to nie w ich klubach.
- Analizuję nazwiska radnych KO raz po razie i wciąż nie mogę wyjść ze zdziwienia - mówi Marek Mazur, szef klubu PSL. - Nazwiska moje i radnej Jolanty Zięby-Gzik są na liście radnych, którzy podpisali się pod wnioskiem o odwołanie, natomiast nie ma na tej liście wszystkich z KO. To głosowanie miało osłabić PiS, który miał kłopoty z mobilizacją przegrywając na jednej z poprzednich sesji głosowanie, a osłabiło opozycję, bo nie policzył się klub KO.
KAŻDY "JEST PEWIEN SWOICH LUDZI"
Mazur mówi, że być może w ciągu kilku miesięcy okaże się, kto poparł przewodniczącą z PiS, bo być może będą transfery do PL 2050 Szymona Hołowni. To prosta sugestia, że ewentualne głosy wsparcia dla przewodniczącej z PiS, były głosami niezadowolenia z tego, co dzieje się w KO, bo przecież nikt z PSL do Hołowni nie przejdzie. Ale Marcin Bugajski, szef klubu KO, też "jest pewien swoich ludzi" i sugeruje nieczystą grę PSL.
- Na głosowanie o odwołanie przewodniczącej stawił się cały klub Koalicji Obywatelskiej - mówi Bugajski, pomysłodawca sesji nadzwyczajne w sprawie "polityki odpadowej" marszałka - Co więcej, podczas sesji to radni klubu KO poddawali ostrej krytyce przewodniczącą i marszałka, natomiast w jakim tonie wypowiadali się pozostali radni opozycji, to już można sprawdzić odtwarzając zapis sesji.
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?