Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ślub w tym roku, a wesele w następnym. Branża weselna w rozpaczy. Są też pierwsze bankructwa właścicieli sal weselnych.

Liliana Bogusiak-Jóźwiak
Liliana Bogusiak-Jóźwiak
Branża weselna z rozpaczy załamuje ręce. Niedawno otwarte sale ślubne już ogłosiły bankructwo. Jest źle, nie będzie lepiej. Większość młodych par, które uroczystości planowały wiosną lub latem przekłada je na koniec roku. Niektórzy postanowili, że ślub wezmą w tym roku, a wesele zorganizują w pierwszą rocznicę ślubu, odnawiając przyrzeczenia małżeńskie.WIĘCEJ NA KOLEJNYM SLAJDZIE, ZOBACZ, KTÓRE SALE MAJĄ POWAŻNE KŁOPOTY
Branża weselna z rozpaczy załamuje ręce. Niedawno otwarte sale ślubne już ogłosiły bankructwo. Jest źle, nie będzie lepiej. Większość młodych par, które uroczystości planowały wiosną lub latem przekłada je na koniec roku. Niektórzy postanowili, że ślub wezmą w tym roku, a wesele zorganizują w pierwszą rocznicę ślubu, odnawiając przyrzeczenia małżeńskie.WIĘCEJ NA KOLEJNYM SLAJDZIE, ZOBACZ, KTÓRE SALE MAJĄ POWAŻNE KŁOPOTY Andrzej Szkocki/Polska Press
Branża weselna z rozpaczy załamuje ręce. Dwie niedawno otwarte sale ślubne już ogłosiły bankructwo. Jest źle, nie będzie lepiej. Większość młodych par, które uroczystości planowały wiosną lub latem przekłada je na koniec roku. Niektórzy postanowili, że ślub wezmą w tym roku, a wesele zorganizują w pierwszą rocznicę ślubu, odnawiając przyrzeczenia małżeńskie.

Małgorzata Janik-Lasota, od 19 lat właścicielka sali weselnej Saxonia, pytana o liczbę zaplanowanych u niej wesel mówi krótko: dramat. Ostatnie odbyło się w lutym. O ile zawsze po Wielkanocy ruch w biznesie był duży, bo przyszłe pary młode przyjeżdżały, oglądały salę, wyznaczały terminy uroczystości, to teraz dzwoniących i umawiających się jakby wyssało.

- Sytuacja jest nietypowa i bardzo niepokojąca – mówi. – Zastanawiam się, na ile jest to kwestia najbliższych dni i tygodni. Czy klienci wstrzymują oddech, aby zobaczyć co będzie dalej? Czy boją się organizować wesela, bo przecież ciągle słyszymy, że jesienią koronawirus ma ponownie zaatakować? Osoby starsze, schorowane na takie wesele, powodowane strachem, mogą bać się przyjść . Młodzi też nie chcą narażać swoich babć czy dziadków – snuje swoje rozważania Małgorzata Janik- Lasota.

Piotr Król, menadżer Agat Hotel, w którym jutro odbędzie się pierwsze wesele po kilkumiesięcznej przerwie martwi się nie mniej niż jego przedmówczyni. Przełożonych wesel ma już 6. Realizacja siódmego stoi pod znakiem zapytania.

- Trzy wesela przesunięto, bo miało się na nich bawić na sporo gości z zagranicy, a tacy teraz nie dojadą – dopowiada. – Pozostali wolą świętować ze spokojną głową, nie martwiąc się epidemią, za kilka-kilkanaście miesięcy.

Są też państwo młodzi, którzy decydują się zmienić termin uroczystość wyznaczonej w okresie od czerwca do sierpnia, na listopad. Kiedyś w tym smutnym i szarym miesiącu młodzi brali ślub tylko gdy narzeczona była przy nadziei. Teraz się to zmieniło. Piotr Król mówi, że podobnie jak wielu jego kolegów z branży, cały czas myśli o tym, kiedy odmrożenie kolejnych sektorów gospodarki sprawi, że wreszcie ludzie poczują psychiczny luz na tyle wyraźnie, aby chcieć pobawić się w większym gronie. Kiedy wreszcie pary młode nie będą przekładać wyznaczonych wcześniej terminów wesel, a restauratorzy, organizatorzy ślubów, fotografowie, kosmetyczki, fryzjerzy, floryści i cała rzesza fachowców pracujących nad tym aby wesele było idealne, zaczną zarabiać.

W Dworze Artusa, w którym organizuje się m.in. śluby cywilne w ogrodzie, sytuacja też nie jest różowa. Pary, które planowały wesela na 120 osób decydują się na uroczystość o połowę mniej liczną. Powód ten sam co i u innych restauratorów – zabrakłoby na nim gości z zagranicy. Młodzi zamiast tańczyć na weselu po uroczystości w kościele lub urzędzie zjedzą obiad z najbliższymi. Pozostali terminy przekładają, choć czasami sami mają zgryz na kiedy.

- Ten rok jest dla naszej branży stracony – mówi Zbigniew Strobejko, menadżer w Dworze Artusa. – Niejeden z nas tej sytuacji nie przetrwa.

Tak jak restauratorzy martwią się o przyszłość swoich biznesów tak niejedna panna młoda bije się z myślami, kiedy i w jakiej formie ma się odbyć jej wesele. Te, które zdecydowały się czerwcowego ślubu nie przekładać, nie cieszą się z tej wielkiej chwili tak jak powinna się radować przyszła panna młoda. Dagmara Sak, właścicielka salonu sukien ślubnych przy Piotrkowskiej, po ponad dwumiesięcznej przerwie dopasowuje sukienki narzeczonym z całego województwa. Dla tych, które w najbliższych tygodniach powiedzą „tak” szyje maseczki idealnie dobrane do kreacji. Młode chcą je mieć na wszelki wypadek. Nigdy przecież nie wiadomo, czy ksiądz w kościele będzie chciał udzielić ślubu pannie młodej z odkrytą twarzą.

- Część klientek śmieje się, że zaoszczędzą w ten sposób na makijażu, bo będą malowały tylko połowę twarzy – opowiada Dagmara Sak. – Ale generalnie bardzo się stresują sytuacją i pytają, czy dobrze zrobiły pozostając przy tej dacie. Nie jest łatwo podnieść je na duchu skoro często już dwa lata wcześniej precyzyjnie zaplanowały każdy drobiazg tej uroczystości

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Ślub w tym roku, a wesele w następnym. Branża weselna w rozpaczy. Są też pierwsze bankructwa właścicieli sal weselnych. - Express Ilustrowany

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki