Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śmierć 20-letniej Kai. Komendant główny objął sprawę nadzorem

Jolanta Jeziorska
Poszukiwany Artur Walas Kleibor. Śmierci 20-letniej Kai. Komendant główny objął sprawę nadzorem
Poszukiwany Artur Walas Kleibor. Śmierci 20-letniej Kai. Komendant główny objął sprawę nadzorem policja
Sprawę śmierci 20-latki ze Zduńskiej Woli osobistym nadzorem objął Komendant Główny Policji. Czy łódzcy policjanci odpowiedzą za zaniedbania?

Zwłoki zaginionej 15 sierpnia zduńskowolanki zostały znalezione w sobotę wieczorem w mieszkaniu przy ul. Rojnej w Łodzi. 20-letnia Kaja została uduszona między 15 a 16 sierpnia. Potwierdziła to przeprowadzona wczoraj sekcja zwłok.

- Ustalono też, że ciało zostało skrępowane tuż po śmierci i umieszczone w wersalce - mówi Krzysztof Kopania, rzecznik Prokuratury Okręgowej Łodzi.

Sprawa bulwersuje opinię publiczną z powodu opieszałości łódzkiej policji, która przez kilka dni nie sprawdziła mieszkania przy ul. Rojnej mimo próśb krewnych 20-latki.

Wyciągnięcie konsekwencji wobec policjantów zapowiedział minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. Natomiast minister spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Błaszczak polecił Komendantowi Głównemu Policji objęcie osobistym nadzorem sprawy śmierci 20-letniej zduńskowolanki.

W tej sprawie prowadzone jest także wewnętrzne postępowanie policyjne. Komenda Wojewódzka Policji w Łodzi wydała oświadczenie. Czytany w nim m.in.: „19 sierpnia policjanci dotarli do lokalu przy ul. Rojnej w Łodzi. Wszystko wskazywało na to, że nikt w nim nie przebywa. Ściągnięto na miejsce straż pożarną, która za pomocą wysięgnika weszła przez okno i sprawdziła pomieszczenia, nikogo nie znajdując. Niestety nie zrobili tego bezpośrednio sami policjanci obecni na miejscu. Ograniczyli się do oświadczenia strażaków.”

Na to właśnie skarży się siostra zamordowanej 20-latki, Gracjana. 19 sierpnia z drugą siostrą pojechała do mieszkania przy ul. Rojnej na Teofilowie, gdzie mieszkał chłopak zamordowanej. Siostry poczuły wydobywający z mieszkania brzydki zapach. Weszły do środka ze strażakami, którzy wyważyli drzwi. Kai tam nie było, choć były jej ubrania i tablet.

Zabójstwo na Teofilowie. Ustalono przyczynę śmierci 20-latki, której zwłoki ukryto w wersalce

- Policjanci się nie pojawili, mimo że do nich dzwoniłyśmy. Nie przyszło nam do głowy, że siostra może być w wersalce - mówi Gracjana. - Wszystkie informacje, jakie przekazywałam policji, zostały zlekceważone. Siostra dwa tygodnie leżała w mieszkaniu, w którym byłyśmy, a policja nawet nie weszła, nie sprawdziła. Mówiłam, że w windzie bloku jest kamera i prosiłam, żeby ją sprawdzili, bo może będzie nagranie, że siostra wychodzi z tego mieszkania, ale nie sprawdzono tego. Zostałyśmy potraktowane z góry, jak jakaś rodzina patologiczna. Miałyśmy nadzieję, że siostra żyje, chciałyśmy się trochę uspokoić wiadomością, że była widziana, że jest na nagraniu z monitoringu... Ale policjanci nas lekceważyli, nie znaleźli ciała. O tym, że Kaja leżała w tym mieszkaniu, też nie powiadomiła mnie policja, tylko zupełnie obca osoba - nie kryje rozgoryczenia Gracjana.

W sprawie śmierci 20-letniej zduńskowolanki poszukiwany jest jej chłopak Artur Walas Kleibor. Prokurator Krzysztof Kopania informuje, że 29-latek jest głównym podejrzanym. Zostały mu postawione zarzuty, a sąd pozytywnie odniósł się do wniosku prokuratury i wydał postanowienie o areszcie tymczasowym na 30 dni. W niedzielę policja opublikowała list gończy.

Z informacji rodziny zamordowanej wynika, że Kaja i Artur spotykali się od kilku miesięcy i mieli razem zamieszkać. Podobno układało się między nimi dobrze i nic nie wskazywało, że dojdzie do tragedii. Chociaż gdy Kaja zaginęła, jej siostry podejrzewały, że 29-latek może być w to zamieszany. Tym bardziej, że był karany: w Anglii w 2015 r. na cztery lata więzienia za gwałt, a w Niemczech w 2016 r. na grzywnę za uszkodzenie ciała.

15 sierpnia zabrał Kaję i jej 2,5-letniego synka ze Zduńskiej Woli do Łodzi. Dzień później dziecko odwiózł do rodziny w Zduńskiej Woli.

- Od początku podejrzewałyśmy z siostrą, że to on zabił Kaję lub zrobił jej jakąś krzywdę. I to przy małym dziecku! Następnego dnia przestał odbierać telefony i zapadł się pod ziemię - mówi wzburzona Gracjana.

Artur Walas Kleibor urodził się 25 marca 1988 r., jest dobrze zbudowany, ma 196 cm wzrostu, brązowe oczy, ciemne włosy. Posiada także znaki szczególne: tatuaż na prawym przedramieniu. Policja prosi o kontakt wszystkie osoby, które wiedzą cokolwiek o miejscu jego pobytu lub widziały go po 16 sierpnia. Policjanci gwarantują anonimowość osobom, które przekażą informacje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki