Śmiertelny pożar na Janowie
Właśnie w czwartek (9 lutego) mieszkańcy bloku, w którym mieszkał straszy pan, zadzwonili pod numer alarmowy 112. Jak twierdzili w rozmowie z dyżurnym, nie widzieli sąsiada kilka dni i niepokoili się o niego. Na miejsce zadysponowało jeden zastęp straży pożarnej. Żeby wejść do mieszkania, ratownicy musieli wyważyć drzwi. Okazało się, że w dużym pokoju wybuchł pożar - spaleniu uległy firanki, ława i inne meble, ściany były mocno okopcone. W kuchni odkryto ciało gospodarza. Mężczyzna klęczał, miał głowę opartą o kanapę. Zmarł prawdopodobnie na skutek zatrucia gazami pożarowymi. Jak stwierdził koroner, do śmierci (a tym samym do pożaru), doszło dwa dni temu...
Trudno uwierzyć, że pożaru nie zauważył żaden z sąsiadów.
Śmiertelny pożar przy ul. Ketlinga
- Prawdopodobnie ze względu na gwałtowny rozwój pożaru i błyskawiczne spalenie tlenu znajdującego się w lokalu doszło do samoistnego przerwania spalania i samoczynnego wygaszenia pożaru. Z braku tlenu w mieszkaniu, bo okna były szczelnie, zamknięte, nie doszło do rozwoju ognia - tłumaczy mł. bryg. Jędrzej Pawlak, Rzecznik Komendanta Wojewódzkiego PSP w Łodzi.
Temperatura w lokalu w trakcie rozwoju ognia nie była na tyle wysoka, żeby pękły okna. Dlatego pożaru nie było widać z zewnątrz.
Przyczyną pożaru było zaprószenie.
78-latek to 11 ofiara pożaru w tym roku w województwie łódzkim.
Strefa Biznesu: Polska nie jest gotowa na system kaucyjny?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?