Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śmieszna powaga

Witaszczyk na dziś
Jerzy Witaszczyk
Jerzy Witaszczyk archiwum
Najzabawniejszą wiadomość tygodnia, a może i roku, podał portal wPolityce.pl. Otóż biuro prasowe Sejmu powiadomiło TVP SA, że twórcy programu satyrycznego "Siara w kuluarach" nie mają wstępu do budynków Sejmu.

Jako człowiek, który notorycznie nie ogląda telewizji, dopiero z internetu dowiedziałem się, że pierwsze skrzypce w programie gra satyryk Janusz Rewiński, który snuje się po sejmowych kuluarach i zadaje pytania parlamentarzystom. Zapewne zatykające.

Trudno powiedzieć, czy poziom programu był wysoki, czy też raczej bardziej zbliżony do poziomu polskiego parlamentu. Niżej się nie da. Jakikolwiek by ten poziom był, to pismo z biura prasowego Sejmu i tak wzlatuje ponad poziomy. "Kancelaria Sejmu stoi na stanowisku" - pisze wicedyrektor Joanna Trzaska-Wieczorek - "że sposób realizacji programu i prezentowane w nim treści naruszają powagę Sejmu". I właśnie ten fragment jest najzabawniejszy. Reszta nie jest śmieszna, bo to cenzura w czystej postaci, jak każdy zakaz pracy dziennikarskiej niewydany przez sąd. Dosyć o cenzurze. Chcę zwrócić uwagę na coś, co pani dyrektor nazywa "powagą Sejmu". Powaga Sejmu!? Jaka powaga? Kto na Wiejskiej wie, co to jest?

Na swoją niepoważną powagę Sejm III RP pracuje od pierwszej kadencji. Czym? Na przykład pijackimi burdami w kuluarach, w restauracji i hotelu. To z trybuny sejmowej poseł upowszechnił w narodzie popularną do dziś maksymę: "Kto pije i płaci, honoru nie traci". Kiedy powyższe wygłaszał, był już trzeźwy. Do dziś w internecie można znaleźć półminutowy filmik, przedstawiający jak pijany poseł AWS Jan Maria Jackowski nawołuje nadawców telewizyjnych do niedemoralizowania najmłodszych! Już w tej kadencji Sejmu kamery dopadły posłankę Elżbietę Kruk z PiS, dotkniętą wirusem choroby filipińskiej. Wygłupy posła Janusza Palikota z PO też dodawały Sejmowi powagi. Zwłaszcza kiedy paradował ze sztucznym penisem w dłoni, wnosił do studia telewizyjnego świński ryj na tacy lub ciągnął z butelki gorzałę na ulicy.

Kilka lat temu Krzysztof Luft, wtedy dyrektor biura prasowego Sejmu, też próbował mi wmówić, że narażam powagę polskiego parlamentu. Nie uwierzyłem Luftowi. No, bo jak można naruszyć coś, czego nie ma?

Jerzy Witaszczyk

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki