Po 24 latach na ulicach widzę obojętnych ludzi, śpieszących się gdzieś, ani trochę nie przejętych kolejną rocznicą wyborów 4 czerwca, która jakoś nie może się przebić do kategorii świąt państwowych, wolnych od pracy. Do tego społeczne poparcie dla przemian 1989 roku spadło w ciągu trzech lat z 83 procent do 59. Aż strach pomyśleć jak ten spadek może wyglądać w Łodzi, nie należącej do miast, które znalazły się wśród beneficjentów przemian ustrojowych.
Jakże gorzko brzmią w rocznicę czerwcowych wyborów słowa Andrzeja Słowika, byłego szefa łódzkiej "Solidarności", który jako wiceminister pracy na początku lat 90. walił głową w mur, by ratować Łódź włókienniczą: "Zastanawiałem się, czy jestem do tego w ogóle przygotowany. Minister finansów Andrzej Olechowski prowadził ze mną i Jurkiem Kropiwnickim jakąś grę. Co innego mówił do nas, co innego na posiedzeniu rządu. Jak doszło do decydowania, to wyparł się wszystkiego, co proponował wcześniej". Mam wrażenie, że ten pech i poczucie bezradności wciąż Łodzi nie opuszcza.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?