Z mediów płynie o 4 czerwca chwalebny przekaz, są medale i nagrody 25-lecia, z drugiej widać wśród ludzi jakiś niedosyt i kompletnie nie ma tego entuzjazmu, który się czuło 25 lat temu. Skąd to rozdwojenie?
To wiąże się z celami jakie sobie stawiamy i drogę jaką przeszliśmy. Dziś ludziom nawet nie chodzi o akceptację tej drogi, którą przeszliśmy przez te 25 lat, ale o cel jaki został osiągnięty. Wszystkie te zjawiska, które były ukryte, albo w ogóle nie istniały przed transformacją ustrojową, nagle zaznaczyły się bardzo wyraźnie w naszej codzienności. Mam na myśli utratę pracy i zubożenie dużej części ludności. To co się wydarzyło przez 25 lat spostrzegają nie w kategoriach sukcesu, ale raczej w kategoriach kosztów, które przyszło im zapłacić za zmiany, które dokonywały się w naszym społeczeństwie. Dlatego ocena tych przemian bywa tak niejednoznaczna. Ludzie, którzy wsiedli do pociągu zmian i potrafili sobie znaleźć miejsca w pierwszej klasie, z reguły czują się dzisiaj dobrze. Ci, którzy zostali na bocznym torze ewidentnie oceniają te 25 lat bardziej krytycznie. Bywa to też elementem politycznych rozliczeń i rozgrywek konkretnych osób. Te spory wpisane są także w ten bilans 25-lecia.
I wracają do społecznego obiegu, jeszcze bardziej nasilając emocje.
Oczywiście. Ludzie widząc to, opowiadają się po jednej lub drugiej stronie. Jedni mówią, że warto było ponieść te koszty, aby znaleźć się w miejscu, w którym jesteśmy, inni są przekonani, że cena jaką im przyszło zapłacić nie jest warta tego, co osiągnęli.
Często słyszy się, że Łódź i region łódzki w tym bilansie wypadają gorzej niż inne miasta i regiony. To uzasadniony osąd, czy tylko subiektywne poczucie krzywdy?
Niestety, to w dużej mierze uzasadniony osąd. Zapóźnienie gospodarcze Łodzi i regionu nie zostało uwzględnione przez tych, którzy planowali reformę ustrojową i przejście do gospodarki wolnorynkowej. Głos łódzkich włókniarek i pracowników przemysłu lekkiego nie był na tyle słyszalny, żeby stać się kartą przetargową w rozwiązaniach politycznych i gospodarczych. Oczywiście, zmienia się estetyka. Pamiętamy jak Łódź wyglądała 25 lat temu i jak wygląda dzisiaj, ale dla ludzi ważniejsze są sprawy związane z życiem i pracą. I rzeczywiście to zapóźnienie w stosunku do Warszawy i innych regionów jest widoczne.
Czy kiedykolwiek doczekamy się jednolitej oceny tych 25 lat przemian?
Sądzę, że nie. Zajmuję się tym w swoim badaniach i wyraźnie widać, że Polacy zaczynają funkcjonowąć w dwóch równoległych światach, których narracje są od siebie coraz bardziej odległe. Coraz mniej jest wspólnych, pozytywnych punktów. Nie widzę możliwości, aby w najbliższej przyszłości udało się te pęknięcia przezwyciężyć.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?