Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

SOR w szpitalu Kopernika w Łodzi. Jak wygląda praca lekarza? [ZDJĘCIA]

Redakcja
Prawie 300 osób trafiło w weekend na SOR do szpitala Kopernika. To największy tego typu oddział w regionie. Lekarze całą dobę ratują życie i zdrowie.

Młoda kobieta spadła z dużej wysokości. Jej stan jest ciężki. Ma uraz wielonarządowy. Karetka przewozi ją na SOR do szpitala im. Kopernika. Tam zaczyna się walka o jej życie i zdrowie. Lekarze są przygotowani. Kierownik SOR-u uruchamia tzw. trauma team, czyli kilkuosobowy zespół lekarzy specjalistów, który zajmie się kobietą. Przygotowano dodatkową krew, potrzebną do operacji. Lekarze przejmują chorą, trafia na blok. Zostaje wprowadzona w śpiączkę farmakologiczną i udaje się ją ustabilizować. Chwile grozy minęły, ale to pierwsza doba jest najważniejsza. Kobieta spędzi ją w sali obserwacyjnej obok bloku.

Ale na pomoc lekarzy czeka już kolejna osoba. Ratownicy przywieźli młodego mężczyznę, który skarży się na duszności. Lekarze muszą wykluczyć odmę, zatorowość płucną i zawał. Po badaniach i prześwietleniu klatki piersiowej chory dostaje łóżko na sali obserwacyjnej. Jest tam czwartym pacjentem. Lekarze będą monitorować go do rana, później zdecydują, czy trafi na oddział.

Podobnych przypadków w miniony weekend nie brakowało. Na korytarzu czeka jeszcze kilkanaście innych osób. Młodego mężczyznę prawdopodobnie ze złamaną kością prawej ręki przywiozła żona, jest też starszy pan z urazem głowy.

Czekają nawet 6 godzin

Jak długo pacjenci będą czekać w izbie przyjęć? Trudno powiedzieć, bo na SOR-ze obowiązuje kwalifikacja. Pacjentom przydzielane są kolory - na razie trzy, ale wkrótce w szpitalu będzie ich pięć. Czerwony oznacza stan zagrożenia życia - tacy pacjenci mają pierwszeństwo, żółty to chory, który wymaga leczenia, ale jego życie nie jest zagrożone i czeka do 60 minut. Pacjenci oznaczeni kolorem zielonym mogą być leczeni ambulatoryjnie i to oni czekają najdłużej, nawet do sześciu godzin.

Dla lekarzy pracujących w szpitalnym oddziale ratunkowym to codzienność. Jest tu też jedyne w regionie centrum urazowe, dlatego na oddział trafiają pacjenci z wypadków. Karetki przyjeżdżają co kilkadziesiąt minut, a liczba przyjętych w ciągu doby chorych nie spada poniżej stu. W miniony weekend (od piątku do niedzieli) przyjęto 276 osób.

Osoby poszkodowane podczas weekendu odczekały do poniedziałku. Izba przyjęć była wtedy przepełniona - przyznaje doktor Dariusz Timler, kierownik szpitalnego oddziału ratunkowego w "Koperniku".

Pomoc otrzyma każdy

Na dyżurze jest zawsze dwóch lekarzy. To wykwalifikowani specjaliści, których pomoc obejmuje praktycznie każdy zakres medycyny. Jednak pacjenci coraz częściej traktują SOR jak przychodnię. - Przychodzą osoby, które twierdzą, że kilka dni temu źle się czuły i chcą się przebadać- mówi doktor Timler.

Problemem są też awanturnicy, zwłaszcza osoby po alkoholu. Ponad 5 prom. miał mężczyzna, który trafił w weekend na SOR do szpitala im. Jonschera. Pił od kilku dni, przechodnie znaleźli go na ulicy i wezwali karetkę. Był jeszcze w stanie mówić. Po badaniach i podaniu płynów trafił do Zakładu Medycyny Uzależnień. Kolejnego pijanego też przywieziono z ulicy. Mężczyzna dostał drgawek.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Lekarze wspominają jednak pewien przypadek sprzed kilku lat. Mężczyzna przyszedł z ręką przybitą do dwumetrowej deski, którą niosło czterech jego znajomych. Chory w otoczeniu kilkuosobowej rodziny to na SOR-ze także standard.

Są jednak i takie sytuacje, że bliscy chorego wzywa ją karetkę, a później kontakt z nimi się urywa - przyznaje doktor Agnieszka Stępień-Cent z SOR-u w szpitalu im. Jonschera.

Tak było w przypadku starszej kobiety, która trafiła na SOR do "Jonschera" z dusznością. Była jedną z 42 pacjentów, którą szpital przyjął w weekend. Lekarze udzielili także 75 porad.

Za mało pieniędzy

SOR-y borykają się z problemami, których nie dostrzegają pacjenci. Oddziały generują straty. Każdemu z nich w naszym kraju brakuje około 3,5 mln zł. Choć NFZ zmienił w tym roku finansowanie oddziałów i w ciągu sześciu miesięcy ma spłynąć do nich o 8,5 mln zł więcej, nie będzie to wielkim ratunkiem. Paradoksalnie: im więcej poważniejszych przypadków na oddziale ratunkowym, tym mniej pieniędzy on dostaje.

Za pacjenta z urazem wielonarządowym SOR bezpośrednio nie dostaje pieniędzy. Rozliczany jest za to oddział, na który chory później trafi. Dzienne utrzymanie SOR-u w "Koperniku" kosztowało w ubiegłym roku 25 tys. zł, a szpital dostawał zwrotu niewiele ponad 15 tys. zł. Lekarze proponują rozwiązanie: należy określić liczbę lekarzy i pielęgniarek, potrzebnych na oddziale. To pozwoliłoby ustalić dokładną stawkę za gotowość. Teraz oddziały rozliczane są na podstawie ryczałtu oraz wyceny punktu i nic nie zapowiada zmiany.

Źródło x-news: Rzecznik praw pacjenta uspokaja: Dodatkowi lekarze na SOR i infolinia dla chorych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki