- Główny powód jest taki, że my złapaliśmy wielu złodziei, a sądy wpakowały ich za kraty, dzięki czemu w mieście zrobiło się bezpieczniej - mówi nadkomisarz Jakub Puzder, naczelnik wydziału do walki z przestępczością samochodową Komendy Miejskiej Policji w Łodzi.
To właśnie powołanie tego wydziału dziewięć lat temu sprawiło, że liczba kradzieży aut w Łodzi zaczęła stopniowo spadać i dziś wprost nie chce się wierzyć, że jeszcze w 2004 r. skradziono w Łodzi prawie 4 tys. aut rocznie. Na dobry wynik w 2013 r. wpłynęły dwa mocne uderzenia policji, która wiosną rozbiła dwie szajki samochodowe.
- Najpierw rozbiliśmy grupę, która kradła auta i koparko-ładowarki. W dziupli na Górnej odkryliśmy dziewięć skradzionych aut - wspomina Jakub Puzder. - Potem zatrzymaliśmy złodziei, którzy specjalizowali się w kradzieży volkswagenów golfów, które rozbierali na części, m.in. w dziuplach przy ul. Bydgoskiej i Przędzalnianej. Ponadto ujęliśmy dwóch złodziei (i pasera), którzy kradli fiaty pandy, zaś dziuplę mieli ukrytą między Nowosolną a Andrzejowem.
Najczęściej bandyci kradną auta w nocy na łódzkich dużych osiedlach z blokami. We wspomnianym okresie 2013 r. najwięcej kradzieży aut zanotowano na Bałutach - 274, Górnej - 179, Widzewie - 156 i Polesiu - 154, a najmniej w Śródmieściu - 54.
Złodzieje przeważnie kradną samochody niemieckie, a także hondy, toyoty, seaty, skody i fiaty. W 2013 r. przez pewien czas kradziono bmw, jednak akcja Centralnego Biura Śledczego sprawiła, że szajka "specjalizująca się" w tej marce została rozbita i kradzieże bmw ustały.
CZYTAJ TEŻ: Uwaga! W Łodzi złodzieje kradną z mieszkań kluczyki do aut
Cel złodziei i paserów jest zawsze taki sam: rozebrać auto na części i szybko sprzedać. Bywa jednak, że bandyci ukradną luksusowy samochód, aby zarobić na nim, a nie na częściach. Tak było w przypadku porsche 911, wartego 280 tys. zł i należącego do prywatnego łódzkiego przedsiębiorstwa. Auto w październiku 2012 r. skradziono na parkingu w Porcie Łódź i parę miesięcy temu odzyskano w Olsztynie. Samochód miał przebite pole numerowe. W ten sposób został poddany "legalizacji". Okazało się, że zatrzymany użytkownik pojazdu nie miał pojęcia, iż kupił skradzione porsche. Przynajmniej tak twierdził. Obecnie trwa akcja zmierzająca do wytropienia złodziei luksusowego samochodu.
Policjanci przyznają, że łódzcy złodzieje nie wymyślili nowych sposób kradzieży samochodów, które "porywają" w sposób tradycyjny za pomocą łamaków i aparatów elektronicznych (tzw. modułów). Wśród złodziei zdecydowanie dominują mężczyźni. Ostatnia kobieta, która po mieście grasowała z łamakiem i specjalizowała się w kradzieży fiatów uno i cinquecento, wpadła w 2008 roku.
Co ciekawe, niedawno wrócili do Łodzi dwaj "starzy" złodzieje, którzy kilka lat temu wyjechali za chlebem do Anglii i tam uczciwie pracowali. Stracili jednak posady i wrócili do rodzinnego miasta. Policjanci mają ich na oku i - jak zapewniają - na razie sprawują się bez zarzutu.
Jeden z ostatnich sukcesów policji to złapanie 38-letniego złodzieja, który kilka tygodni temu ukradł seta toledo stojącego przed blokiem na Teofilowie. Samochód był warty 12 tys. zł i należał do łodzianki. Policjanci ustalili, że poszukiwane auto pojawiło się na autoszrocie na Złotnie. Jednak, gdy tam przybyli, po samochodzie nie było już śladu.
Funkcjonariusze wytypowali za to złodzieja, który został zatrzymany na ul. Krakowskiej. Jechał swoim autem. Akcją policji był kompletnie zaskoczony i nie stawiał oporu. Co ciekawe, był to zapewne debiutant, bo do tej pory nie był notowany w policyjnych kartotekach. Przyznał się do kradzieży i zapowiedział, że będzie chciał dobrowolnie poddać się karze.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?