Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Spalarni plusy dodatnie i ujemne

Piotr Brzózka
Bartłomiej Międzybrodzki/Polskapresse
Po co Łodzi spalarnia odpadów? Czy będzie bezpieczna dla naszego zdrowia? Kto powinien ją budować?

W potrzebę budowy miejskiej spalarni dla Łodzi mało kto wątpi. Choć jednak istnieje ogólny konsensus w tej materii, to jest on kruchy i rozbija się o szczegóły. Te szczegóły sprawiły, że na środowej sesji radni miejscy nie dali zielonego światła łódzkiej spalarni, a to oznacza, że planowana od 6 lat inwestycja znów odsuwa się w czasie.

Szczegółów jest kilka. Podstawową osią sporu jest kwestia tego, kto i w jakim trybie miałby spalarnię wybudować. Rzecz druga to wybór technologii, w jakiej miałoby się odbywać spalanie odpadów, zaś trzecia to lokalizacja. Dwa ostatnie wątki wywołują z kolei falę pytań o ewentualne zagrożenia dla mieszkańców i środowiska naturalnego. Wszystkie te kwestie zostały już praktycznie ustalone, dyskusja w tej sprawie nie należy do szczególnie burzliwych, mimo to ostatecznej decyzji nie ma. Za sprawą radnego Marka Michalika temat spalarni, który miał być zamknięty w środę, wrócił do dalszych konsultacji w komisjach finansów oraz środowiska. Radny jest przekonany, że warto przeliczyć jeszcze raz opcję budowy spalarni za miejskie pieniądze. Jego zdaniem byłoby to bardziej opłacalne, niż skazywanie się na dziesiątki milionów zł rocznych opłat dla prywatnego inwestora.

Obudowie spalarni mówi się przynajmniej od roku 2007. W 2010 r. zapadła decyzja, że powstanie ona na łódzkim Widzewie, na działce przy ulicy Jadzi Andrzejewskiej, w pobliżu elektrociepłowni EC-4. Około 500 - 600 metrów od najbliższych zabudowań mieszkalnych. Lokalizacja ta wywołała pewne protesty, zaskarżona została decyzja środowiskowa, jednak miasto uporało się z tymi zagadnieniami. W kwestii lokalizacji klamka zapadła, choć na przykład radna Grażyna Gumińska przekonuje, iż wciąż istnieje ogromny opór mieszkańców sąsiednich osiedli wobec tej inwestycji.

Choć żaden z opornych nie pofatygował się na sesję, by dać wyraz swemu oburzeniu. Zastępca dyrektora wydziału gospodarki komunalnej Ewa Jasińska mówi, że mieszkańców, a właściwie członków rady osiedla udało się przekonać w czasie wycieczki do jednej z austriackich spalarni... Z kolei z badań opinii publicznej, które na zlecenie magistratu wykonała w 2010 r. jedna z dużych sondażowni, wynikać miało, iż w całej Łodzi poparcie dla budowy spalarni sięga 80 procent. Jedno drugiego nie wyklucza. "Macie Brus, ręce precz od Widzewa" - pisze jeden z internautów na forum "Dziennika Łódzkiego", oddając społeczny klimat wokół budowy spalarni odpadów i wszelkich innych tego typu inwestycji. Bo może i 80 procent łodzian jest za paleniem śmieci, ważne jednak, by nie odbywało się to pod ich oknami. Tak czy inaczej, zmiany lokalizacji nie należy się spodziewać. Były ponoć w przeszłości próby "podrzucenia" instalacji którejś z gmin ościennych, jednak bez odzewu z ich strony. Ewentualność poszukiwania innej lokalizacji w Łodzi wiązałaby się z kolejnymi protestami i długimi miesiącami przechodzenia procedur niezbędnych do uzyskania wszelkich pozwoleń. Poza tym - przekonuje magistrat - sąsiedztwo EC-4 jest optymalne ze względu na bliskość całej infrastruktury potrzebnej do funkcjonowania spalarni.

Wydaje się, że przesądzony jest też wybór technologii spalania. Choć radni dopytywali o alternatywne metody - zgazowania i plazmową - najprawdopodobniej miasto pozostanie przy wyborze technologii pieca rusztowego. Wybrane dla Łodzi rozwiązanie jest najpowszechniej stosowanym na świecie, w tym w Unii Europejskiej. W całej Europie znajduje się około 400 takich instalacji. Fakt, że jest to technologia doskonale znana i wypróbowana, to pierwsza z jej zalet. Ułatwia to uzyskanie finansowania w bankach, a także ewentualnego dofinansowania z Unii Europejskiej.

Dalej, wśród zalet, wymienia się wysoką wydajność - instalacja ta przyjmie 200 tysięcy ton odpadów rocznie. Zwolennicy tej metody przekonują, że spalarnie innego typu są obiektami wciąż eksperymentalnym, o wydajności najwyżej 40 tys. ton rocznie. Ma to znaczenie w sytuacji, gdy łodzianie produkują rocznie aż 320 tysięcy ton śmieci, zaś Unia naciska na Polskę w kwestii ograniczania ilości odpadów lądujących na składowiskach.

Dalsze zalety technologii rusztowej to możliwość odzyskiwania energii na wysokim poziomie i redukcja objętości odpadów do 10 procent względem tego, co trafia do spalarni. Śmieci trafiające do tego typu instalacji nie muszą być w specjalny sposób przygotowywane do spalania.

Oczywiście metoda rusztowa nie jest wolna od wad, a jedną z najczęściej podnoszonych kwestii jest duża emisja spalin. Temat ten mocno interesował radnych, Wiesława Zewald pytała o to, jak będą oczyszczane spaliny, niepokoiła się o zawarte w nich dioksyny i furany. By lepiej przemówić do wyobraźni, przypomniała, że deformujące twarz Wiktora Juszczenki zatrucie wywołane było właśnie dioksynami. Zaproszeni przez magistrat eksperci przygotowujący rekomendację dotyczącą inwestycji, przekonywali, że aspekt ekologiczny jest istotny, a emisja dioksyn i furanów ze spalarnie będzie 10-krotnie niższa, niż w przypadku typowej łódzkiej elektrociepłowni. Znikoma ma być ilość pyłów, zaś emisja CO2, niezależnie od wyboru metody spalania, ma być taka sama. Dyrektor Jasińska twierdzi, że systemy oczyszczania spalin są właśnie tym czynnikiem, który generuje najwyższe koszty budowy spalarni. Przekonuje, że moglibyśmy ją budować taniej, stosując zabezpieczenia z dolnej półki, miasto ma jednak stawiać na rozwiązania możliwie najbardziej ekologiczne.

Łódzka spalarnia, jeżeli powstanie, będzie drugą tego typu i tej wielkości w kraju. W kwietniu umowę na budowę swojej instalacji podpisał Poznań. Parametry podobne jak w Łodzi - jej moce mają sięgać 210 tys. ton rocznie, a koszt oszacowano na 725 milionów złotych. Poznań zdecydował się na budowę spalarni w trybie partnerstwa publiczno-prywatnego. Obiekt zaprojektuje, wybuduje i będzie eksploatować przez 25 lat firma SITA Zielona Energia.

W Łodzi sytuacja jest dużo bardziej zagmatwana. Jak wspomnieliśmy, pewne jest tylko to, że spalarnię chcemy budować. Jest to konieczne między innymi dlatego, że już w 2020 roku na składowiska trafiać będzie mogło tylko 25 proc. odpadów, reszta musi być w taki czy inny sposób utylizowana. Trzy lata temu zdecydowano, że Łódź nie wyda na tę inwestycję ani grosza. Pieniądze miałaby wyłożyć prywatna firma, której miasto udzieliłoby koncesji na prowadzenie i czerpanie zysków ze spalarni. Później jednak miasto zamówiło ekspertyzę, nad którą pracowali specjaliści z kilku firm, w tym Ernst&Young. Generalnie nie zmienili oni niczego w pierwotnych zamysłach, z wyjątkiem jednej rzeczy - zamiast trybu koncesyjnego, spalarnia miałaby powstać w trybie partnerstwa publiczno-prywatnego. Dla postronnego obserwatora różnica jest ciężka do wychwycenia, w obu przypadkach to pry-watny inwestor wykłada pieniądze i zarabia na prowadzeniu instalacji, nie zmienia się zaś ani technologia, ani lokalizacja. O co więc chodzi? Eksperci tłumaczą, że po wejściu w życie ustawy śmieciowej, gdy miasto stało się właścicielem odpadów, ryzyko dla kon-cesjonariusza jest zbyt duże. Jest on bowiem zmuszony sam szukać śmieci na rynku. Te-oretycznie nie ma problemu, bo Łódź jest tu monopolistą. Jednak nie jest powiedziane, że miasto za kilka lat nie wybuduje innej spa-larni, albo nie zdecyduje się na eksport śmieci. Zdaniem ekspertów z Ernst&Young, generuje to zbyt duże ryzyko dla koncesjo-nariusza. A co nas to obchodzi - można za-pytać? Konsekwencje mogą być takie - od-powiadają specjaliści - że nie znajdziemy ni-kogo, kto chciałby podjąć ryzyko, a nawet jeśli się taki znajdzie, to może podyktować za swoje usługi niebotyczną cenę. Z kolei w związku z wysokimi kosztami pozyskania pieniądza banki nie będą skłonne kredytować inwestycji obarczonej takim ryzykiem. A chodzi o kwotę 700 milionów złotych - bo tyle, jak się szacuje, będzie musiała wydać prywatna firma na budowę instalacji. Wkładem gminy w takiej konstrukcji byłaby przekazana aportem działka na Widzewie.

Zaproponowana zmiana trybu z koncesji na partnerstwo publiczno-prywatne gwarantuje inwestorowi, że miasto będzie przez 25 lat zapewniać wsad do spalarni - w naszym przypadku miałoby to być 200 tysięcy ton. Płacilibyśmy zarówno za faktycznie spalone śmieci, jak i samą gotowość. Takie rozwiązanie minimalizuje ryzyko prywatnego partnera.

Dziś wysokość opłaty, którą miasto płaciłoby prywatnej firmie, można tylko szacować, opierając się na doświadczeniach Poznania. Tam jest to kwota 360 zł za tonę odpadów. Żeby mieć wyobrażenie, czy to dużo, czy mało, magistrat podaje, że dziś za samo składowanie wraz z transportem płacimy 300 do 340 zł za tonę, a pewne jest, że opłaty te będą rosły w latach następnych.

Oponujący przeciw budowie spalarni w trybie PPP radny Marek Michalik przekonuje, że przez 25 lat miasto będzie musiało wyłożyć aż 1,9 mld zł, a nawet gdyby udało się pozyskać unijne dofinansowanie, i tak do zapłacenie będzie astronomiczna kwota w granicach miliarda zł. Michalik chce więc, by miasto rozważyło budowę spalarni własnymi siłami. Przekonuje, że nie musi ona kosztować 700 ani 800 mln zł, bo Bydgoszcz zbuduje podobną instalację za 450 mln zł. Ten argument wynajęci przez magistrat eksperci zbijali przekonując, że instalacja instalacji nierówna, a różnicę w cenie generują głównie systemy oczyszczania spalin. A te, jak mówi dyrektor Jasińska, mają być w Łodzi z górnej półki, byśmy za lat kilka nie pluli sobie w brodę z powodu skażonego środowiska.

Michalik wysuwa jednak inne argumenty. Podkreśla, że liczyć będziemy mogli na dochody ze sprzedaży energii i ciepła wytwarzanego przy okazji spalania - a te mogą wynieść około 45 mln zł rocznie. Poza tym perspektywa dofinansowania z Unii oraz NFOŚiGW sprawia, że wcale nie musiałaby to być droga inwestycja. Michalik mówi, że Bydgoszcz wykłada z własnej kasy jedynie 7 mln zł, a więc kilka procent całej sumy. Reszta to dofinansowanie. Dlatego zdaniem radnego, warto jeszcze wstrzymać się z odpaleniem zielonego światła i dobrze wszystko jeszcze raz przekalkulować.

od 7 lat
Wideo

21 kwietnia II tura wyborów. Ciekawe pojedynki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Spalarni plusy dodatnie i ujemne - Dziennik Łódzki

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki