Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sportowcy święta mają jednak inne

Michał Bąkiewicz
Michał Bąkiewicz
Michał Bąkiewicz Skra.pl / Paulina Wlazły
Święta Bożego Narodzenia mają w sobie jakąś magię. Niby nikt z nas nie lubi siedzenia przez kilka godzin przy stole, a jednak czekamy, by spotkać się z najbliższymi i móc porozmawiać. Choć święta sportowców nie są takie, jak innych ludzi...

Pierwsza różnica - my nie możemy sobie pozwolić na szaleństwo z jedzeniem, bo przecież sezon w pełni i śledzie w oleju oraz bigos niespecjalnie pasują do sportowej diety. W naszym zawodzie odpowiednia dieta to absolutna podstawa.

Druga różnica - czas wolny. Ponieważ rozgrywki na czas świąteczno-sylwestrowy się nie zatrzymują, nie mamy tyle wolnego, ile większość z Was. Akurat w tym roku ostatni mecz przed świętami graliśmy w piątek, ale zdarzały się już spotkania o godz. 20 dzień przed Wigilią na drugim końcu Polski. No, trochę tak, jak np. siatkarze z Olsztyna w tym roku, którzy wczoraj po południu grali w Kielcach. W tym roku jednak nie możemy narzekać - trenowaliśmy w sobotę, a następne zajęcia trener wyznaczył nam na poranek w drugi dzień świąt.

Poza tym święta spędzę pewnie tak, jak większość z Was, odwiedzając bliskich w Piotrkowie Trybunalskim, jak i Częstochowie. Na szczęście mam blisko, więc przejazdy nie będą czasochłonne. Niektórzy z naszej drużyny muszą pojechać dalej, jak np. Plina, który do domu w Pucku z Bełchatowa ma ponad 400 kilometrów.

Już w drugi dzień świąt od rana będziemy zatem normalnie trenować, bo przecież w sobotę zagramy bardzo ważny mecz Pucharu Polski z Jastrzębskim Węglem. Przed rokiem razem graliśmy w finale, a dzisiaj spotykamy się jeszcze przed turniejem finałowym.

Niestety, nie da się przez święta zapomnieć tego, co stało się w piątek w Kędzierzynie. Nie potrafię wyjaśnić Wam, jak mogliśmy przegrać seta prowadząc 24:18. Takie rzeczy zdarzają się bardzo rzadko i usiłowałem przypomnieć sobie, czy coś takiego już kiedyś przeżyłem. I nie mogłem sobie przypomnieć. Jasne, historia polskiej siatkówki zna takie przypadki, bo przecież kiedyś reprezentacja w półfinale Ligi Światowej wygrywała 2:0 i 23:17 z Serbią, a mimo to przegrała. Sam fakt, że to było ładnych parę lat temu i nadal to pamiętamy pokazuje, jak rzadki jest to przypadek.

Prawda niestety jest taka, że oba tegoroczne mecze z Zaksą mogliśmy śmiało wygrać za trzy punkty, a zdobyliśmy w nich w sumie tylko jeden punkt. Tak być nie może.

Dobra, koniec o siatkówce. Wesołych Świąt :)))

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki