Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sprawca tragicznego pożaru w Zduńskiej Woli, w którym zginęły trzy osoby, stanął przed sądem w Sieradzu ZDJĘCIA

Paweł Gołąb
Paweł Gołąb
Oskarżony to 33-letni Robert S., któremu prokuratura zarzuciła celowe działanie i w efekcie zabójstwo. Mężczyzna początkowo przyznał się do  tak postawionych zarzutów, ale w trakcie rozprawy prowadzonej w Sądzie Okręgowym w Sieradzu zmienił swoje stanowisko
Oskarżony to 33-letni Robert S., któremu prokuratura zarzuciła celowe działanie i w efekcie zabójstwo. Mężczyzna początkowo przyznał się do tak postawionych zarzutów, ale w trakcie rozprawy prowadzonej w Sądzie Okręgowym w Sieradzu zmienił swoje stanowisko Paweł Gołąb
Przed obliczem Temidy stanął dzisiaj sprawca tragicznego w skutkach pożaru w Zduńskiej Woli, w którym w styczniu tego roku zginęły trzy osoby. Oskarżony to 33-letni Robert S., któremu prokuratura zarzuciła celowe działanie i w efekcie zabójstwo. Mężczyzna początkowo przyznał się do tak postawionych zarzutów, ale w trakcie rozprawy prowadzonej w Sądzie Okręgowym w Sieradzu zmienił swoje stanowisko.

Pożar w kamienicy przy ul. Łaskiej w Zduńskiej Woli. Dwie osoby zginęły na miejscu, trzecia zmarła w szpitalu wskutek odniesionych obrażeń

Do tragicznego pożaru doszło w Zduńskiej Woli nocą w piątek 13 stycznia 2023 roku. Paliło się w kamienicy przy ul. Łaskiej 55. Straż pożarna – jak relacjonowaliśmy na bieżąco - otrzymała najpierw zgłoszenie o zadymieniu na klatce schodowej w budynku. Skierowano tam kilka wozów strażackich, ale na miejscu okazało się, że szalejący już pożar wymaga użycia większych sił. Na miejscu okazało się, że pożarem objęte jest mieszkanie na drugim piętrze budynku i potrzebne są dodatkowe zastępy straży. W akcji uczestniczyło 11 wozów strażackich.

W pożarze kamienicy w Zduńskiej Woli zginęły dwie osoby. Trzecia ofiara pożaru zmarła w szpitalu. Poszkodowana została jeszcze 5 osób, które z poparzeniami, jak i z podejrzeniem zatrucia tlenkiem węgla zostały przewiezione do szpitali w Sieradzu, Łodzi, Pabianicach i Siemianowicach Śląskich. Z powodu pożaru z budynku łącznie ewakuowano 20 osób w tym 2-letnie dziecko.

Prokuratura: to było zabójstwo

Na ławie oskarżonych zasiadł 33-letni Robert S., któremu w pierwszej fazie śledztwa zarzucono „sprowadzenie zdarzenia, które zagrażało życiu i zdrowiu wielu ludzi oraz mieniu w wielkich rozmiarach w postaci pożaru, w wyniku którego śmierć na miejscu poniosły 2 osoby, a 5 wymagało hospitalizacji”. Ostatecznie prokuratura wytoczyła wobec niego cięższe działa stwierdzając, że działał celowo i można mówić o zabójstwie. Bo wśród ofiar pożaru znalazła się jego partnerka, którą w dniach przed pożarem pobił i kierował pod jej adresem groźby pozbawienia życia. A feralnego dnia – jak argumentował na sali sądowej prokurator Tomasz Gąsorowski – „działając z zamiarem bezpośrednim pozbawienia życia dokonał zabójstwa” trzech ofiar pożaru.

- W ten sposób, że oblał wcześniej przygotowaną substancją łatwopalną w postaci denaturatu, a następnie podpalił zapalniczką drewniane drzwi wejściowe w mieszkaniu, w którym przebywały wspomniane osoby odcinając im tym samym drogę ucieczki. Powyższe zarzuty znajdują swoje potwierdzenie w materiale dowodowym, który w sposób jednoznaczny wskazuje na jego sprawstwo i winę – wskazywał oskarżyciel dodając, że Robert S. działał w warunkach recydywy.

Nie potrafię wytłumaczyć, co mnie opętało

Robert S. odmówił składania wyjaśnień w sprawie, odczytano więc te, które złożył na różnych etapach w trakcie prowadzonego postępowania w sprawie. Jak z nich wynikało z kobietą, która zginęła w pożarze, był w związku, ale ta postanowiła wrócić do poprzedniego partnera, co stało się zarzewiem dalszych tragicznych wydarzeń. Awantury, pobicia, gróźb, a ostatecznie do podpalenia i śmiertelnego w skutkach pożaru.

Feralnego dnia – jak podawał we wcześniejszych wyjaśnieniach oskarżony – pił od rana denaturat racząc się alkoholem ze spotkanym kolegą. Potem zaczął krążyć na rowerze przy kamienicy, bo – jak wynikało z jego słów – był zazdrosny o partnerkę. - Biłem się z myślami, chciałem, aby wróciła do mnie. Wypity alkohol powodował, że rosła we mnie agresja. Byłem zły, że jest z innymi mężczyznami i nie chce ze mną rozmawiać. W pewnym momencie przyszła mi do głowy myśl, że podpalę drzwi wejściowe do tego mieszkania – wyjaśniał zapewniając przy tym, że... - nie chciałem nikomu zrobić krzywdy. Chciałem, aby oni wyszli z mieszkania. W sumie nie potrafię wytłumaczyć, co mnie opętało – można było usłyszeć w wyjaśnieniach odczytanych przez sędziego Jacka Klęka, przewodniczącego sędziowskiego składu.

Oskarżony przyznał się do zarzutów, potem zmienił stanowisko

Na sali sądowej Robert S. początkowo przyznał się do postawionych mu przez prokuraturę zarzutów w całości, ale potem zmienił zdanie, gdy obrońca zapytał 33-latka, czy rozumie, że formalnie przyznaje się do zabójstwa. Zapewnił, że nie działał z wolą zabicia ani nie chciał spowodować pożaru, który zagrozi życiu kogokolwiek.

Kolejna rozprawa została wyznaczona na 15 czerwca. Robertowi S., w myśl postawionych zarzutów, grozi nawet dożywocie.

od 12 lat
Wideo

Stop agresji drogowej. Film policji ze Starogardu Gdańskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki