Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Środki na odchudzanie groźne jak dopalacze!

Joanna Barczykowska
Dariusz Gdesz/Polskapresse
Chciała szybko schudnąć, wyglądać jak piękne panie z telewizji. Zamówiła w internecie lek, który miał pomóc jej w osiągnięciu sukcesu. Okazało się, że kupiła truciznę.

Lek gwałtownie przyspieszył jej metabolizm. Podczas spalania tłuszczu wytworzyły się ogromne ilości ciepła, z którym organizm nie potrafił sobie poradzić. 20-latka dostała bardzo wysokiej gorączki. Dziewczyna z objawami zatrucia trafiła do szpitala. Tam nadal po kryjomu zażywała tabletki. Wzięła prawie całe opakowanie, czyli 50 tabletek. Jej organizm praktycznie się "ugotował". Zmarła.

- Kobieta przez tydzień zażywała produkt o nazwie dinitro-fenol, który stosowała jako środek odchudzający - mówi Dariusz Ślepokura, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

Środek jest znaną trucizną, używaną w nawozach sztucznych. Prokuratura poszukuje teraz dostawcy trującego suplementu. Na opakowaniu nie było bowiem ani słowa na temat producenta preparatu. Nieznany jest też dokładny skład tabletek.

- Zawsze tak jest w przypadku leków na odchudzanie, oferowanych w internecie czy na targowiskach. Na ulotkach nie ma nazw w języku polskim, a większość substancji chemicznych nikomu nic nie mówi - mówi dr Jacek Rzepecki, lekarz toksykolog z Instytutu Medycyny Pracy w Łodzi. - W preparatach na odchudzanie, pojawiających się w Łódzkiem, najczęściej mamy do czynienia z suplementami teoretycznie roślinnymi, ale pochodzącymi najczęściej z Afryki czy dalekiej Azji. Nie znamy stężenia, w jakich jest podane, ani działania takich substancji. Jedna z ofiar roślinnych tabletek na odchudzanie z województwa łódzkiego, zamiast stracić kilogramy, zaczęła tracić zmysły. Rośliny przyspieszające przemianę materii działały również jak środki psychotropowe. Mężczyzna trafił na leczenie psychiatryczne.

Lekarze zwracają też uwagę, że teoretycznie roślinne preparaty na odchudzanie dostępne w internecie często wzbogacone są o trujące substancje.

CZYTAJ TEŻ: Tabletki na odchudzanie trują łódzkie nastolatki

- Często pojawia się w nich kofeina w dużym stężeniu i sibutramina, czyli pochodna amfetaminy. Ta substancja jest szczególnie szkodliwa, a nawet uzależniająca. Najszybciej na tego typu związki reaguje układ krążenia, którego zaburzenia są bezpośrednią przyczyną hospitalizacji - tłumaczy dr Rzepecki.

Z tego typu problemami na oddział toksykologii w ubiegłym miesiącu trafiła 24-latka. Miała przyspieszone bicie serca, mocno się pociła i bardzo słabo się czuła. Objawy przypominały te po zażyciu dopalaczy. Mówiła, że nic nie brała, ale się odchudza.

- Ze środkami na odchudzanie jest podobnie jak z dopalaczami. Na początku to też były substancje roślinne, ale potem zaczęto faszerować je związkami chemicznymi dla wzmocnienia doznań. To samo dzieje się z tabletkami na odchudzanie. Skład roślinny niewiadomego pochodzenia jest wzbogacany o związki chemiczne, często pochodne amfetaminy. Te środki działają na układ neurologiczny, krążenia i oddechowy. Są bardzo niebezpieczne, ich producenci są nieznani, a skład bardzo tajemniczy. Nawet jeśli nie wywołują natychmiast niepożądanych skutków, mogą mieć przykre konsekwencje w przyszłości - tłumaczy dr Rzepecki.

CZYTAJ TEŻ: Dopalacze omal nie zabiły 20-latka

Marzące o szczupłej sylwetce mieszkanki woj. łódzkiego łapią się mocno drastycznych sposobów, by zrzucić nadprogramowe kilogramy przed wakacjami. Jedną z najdziwniejszych było połykanie tabletek z główką tasiemca. Pasożyt miał sprawić, że szybko i bez wysiłku straci na wadze. Dla 18-letniej pabianiczanki taka terapia skończyła się długim pobytem w szpitalu. Lekarze ostrzegają przed takimi sposobami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Środki na odchudzanie groźne jak dopalacze! - Dziennik Łódzki

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki